Historia nocy sylwestrowej. O „szampańskich” toastach z dodatkiem goryczki…

Jak mówią legendy, wróżka Sybilla miała przepowiedzieć, że podczas ostatniej nocy kończącego się 999 roku nastąpi przebudzenie potwora, który zniszczy istniejącą cywilizację. W tym czasie w Watykanie urzędował papież Sylwester II. Mieszkańcy ówczesnej Europy oczekiwali w napięciu i wielkim przerażeniu nadejścia tej strasznej chwili. Wybiła północ – smok Lewiatan nie pojawił się, wtedy to uradowani ludzie wylegli na ulice miast i wsi, aby świętować Nowy Rok. Radość w on czas była  wielka a śpiewom i tańcom nie było końca. Niewiele to miało wspólnego z wiarą chrześcijańską, wtedy to jednak po raz pierwszy udzielono błogosławieństwa Urbi et OrbiMiastu i Światu, a dokonał tego papież Sylwester II. Od tej pory noc, poprzedzająca nadejście Nowego Roku, nosi nazwę „Nocy Sylwestrowej”.

 

 

Papież Sylwester II

Gerbert z Aurillac urodził się około 945 r. w Owernii, zmarł zaś w 1003 roku w Rzymie. Był pierwszym Francuzem, sprawującym władzę na stolicy Piotrowej. Pochodził z biednej rodziny, nie przeszkadzało to jednak Gerbertowi w uzyskaniu wysokiego wykształcenia. Od najmłodszych lat przejawiał chęć do nauki, pobierał nauki w zakresie astronomii, filozofii, nauk przyrodniczych, był poetą i człowiekiem biegłym w naukach matematycznych, co u osoby duchownej w tamtych czasach należało do rzadkości – biegłe posługiwanie się dzieleniem czy mnożeniem przypisywano wówczas siłom nieczystym. Na papieża wybrany został 2. kwietnia 999 roku a jego pontyfikat – jak się okazuje – miał mieć ogromne znaczenie dla losów Polski.

Jeszcze w roku 999 papież Sylwester kanonizował biskupa i męczennika, św. Wojciecha, na którego grób udał się przyjaciel papieża, cesarz Otton III. Wraz z nim udała się tam również delegacja duchownych – wtedy to właśnie Polska otrzymała własną, niezależną od Niemiec, metropolię gnieźnieńską.

 

Tradycja przetrwała wieki

Zwyczaj hucznego pożegnania starego, a witanie z tą samą radością wszystkiego, co ma nadejść już niebawem, przetrwał i niewiele się zmieniło w tej kwestii od czasów urzędowania papieża Sylwestra. Podobnie jak w tamtych czasach, wielu z nas skrycie powtarza sobie: Oby ten, tak nieudany dla mnie rok, wreszcie się skończył, niech już nastanie ten nowy, bo pewnie gorzej być już nie może…

Co roku te same rozczarowania i te same nadzieje, bo tylko dzięki tym ostatnim jakoś dajemy radę i ciągniemy ten życiowy „kierat” dalej. Od wieków toczy się ta sama gra, w której jesteśmy tylko jej częścią. Karty jak zawsze rozdaje kilku graczy, a nam pozostaje mieć nadzieję, iż z nadejściem nowego roku będzie lepiej. Czasami wydaje się, że  smok, którego nadejścia się obawiano w noc, kończącą rok 999, pojawił się właśnie teraz i rozsiewa wokół ziarno niezgody i zakłamania.

Już za chwilę rozpocznie się  kolejne rozdanie kart sylwestrowego „Czarnego Piotrusia”. W szampańskich nastrojach pobudzeni nieco wcześniejszymi kilkoma drinkami, wygłaszać będziemy coroczne, niczego nie znaczące toasty, wokół strzelać będą  korki szampana… „Orkiestra na scenę”, a potem już tylko tańce do białego rana i jak zazwyczaj w Nowym Roku obudzi nas kac a wraz z bólem głowy wrócą problemy i kolejne rozczarowania. Nie spodziewajmy się cudu, bo ten z pewnością się nie wydarzy. W sektorze górnictwa „wojna z węglem” i krajami, które starają się o normalizację sytuacji, jak widać dopiero się zaczyna i wcale się nie zakończy wraz ze wschodem słońca Roku Pańskiego 2018.

Nie należy się także spodziewać poprawy sytuacji, która miałaby zakończyć konflikt pomiędzy środowiskiem wyznawców islamu a chrześcijanami, przy czym nie zawsze należy się doszukiwać wrogości tylko i wyłącznie po stronie muzułmanów, bowiem w podobnie wrogi sposób do Kościoła odnosi się wiele świeckich organizacji w krajach zachodnich, a także w Polsce. Wykpiwanie wiary katolickiej, także przez wiele organizacji kobiecych, nie nastraja optymistycznie, a raczej budzi wielkie obawy, co do możliwości złagodzenia tego konfliktu w przyszłości. Czy potrafimy sobie z tymi absurdami poradzić w nadchodzącym roku?

Bo przecież gołym okiem widać, że większość problemów wywoływana jest sztucznie, jakby słowo rozsądek zostało zapomniane, wymazane z naszej pamięci. Należy wspomnieć także o  kryzysie rodziny, bolesna ta sytuacja stała się już wręcz czymś na wzór choroby cywilizacyjnej, bowiem ataki na status ojca i matki nie gasną, a wręcz przeciwnie – przybierają na sile. (W wielu dokumentach nie znajdziemy już dziś słowa ojciec, matka – a opiekun. Niby nic prawda? – A jednak krok po kroku zbliżamy się do kolejnego absurdu… Czyżby rozum, którym zostaliśmy obdarzeni, zasnął na dobre, a na jego miejsce zstąpił ów legendarny przedstawiciel złych mocy?). Dokładając do tego dania przyprawę w postaci niezliczonych konfliktów zbrojnych, poszukiwania wolności i swobody myślenia a także próby stworzenia sobie normalnego życia poprzez migrację, a także emigrację – i w konsekwencji tułaczkę tysięcy ludzi – mamy na talerzu gotowe ciężkostrawne danie, które przyjdzie nam konsumować przez kolejny rok i dłużej, jeżeli świat da radę wytrzymać falę tych wszystkich przerażających stanów – przecież nie naszego umysłu, a tylko nam z tych, czy innych powodów narzucanych.

Uważam, iż warto, zanim jeszcze otworzymy butelkę szampana, dać sobie chwilę na przemyślenia, być może także na powrót rozsądku, o którym zapomnieliśmy. Być może szampan nie będzie po tych rozważaniach smakował  jak zawsze i być może wyczujemy w jego smaku sporo goryczki, ale za to  cały ten nocny spektakl, nabierze być może większego sensu. Nie zapominajmy także o tym, że „Do tanga trzeba dwojga”, zgodnych, rozmiłowanych serc. Oby bale sylwestrowe miast cieszyć, nie stały się powodem kolejnego ludzkiego dramatu. Do Siego Roku – bo tak każe przecież tradycja – i tego się trzymajmy.

Więcej na stronach:

www.sylwestrowanoc.pl/ciekawostki/historia-nocy-sylwestrowej-8.htm

https://www.sylwestrowo.pl/przewodnik/historia-sylwestra-czyli-skąd-wziął-się zwyczaj

www.katolik.pl/wokol-sylwestrowej-nocy,22587,416,cz.html

https://pl.wikipedia.org/wiki/sylwester_II

Tadeusz Puchałka

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*