Polska „piaskownica” narodowa… przed kolejnym podziałem i dlaczego Kain zabił Abla?

Oto najnowsza teoria spiskowa, związana z bardzo szczególnym okresem świątecznym, a jednocześnie wyrazista, bo tkwiąca już mocno w oparach pandemii koronawirusa z nieszczęsnym dla Polaków tłem… Jedenastej rocznicy! Kto nią steruje i wiedzie na manowce, obrabiając ją medialnie politycznym wizjonerstwem rządzących, włącznie z konwojem pazernych spryciarzy, ciągnących ile tylko się da z „narodowej” kasy i różnego rodzaju kanaliami, potocznie zwanymi „słupami”? Kto zdradził lub zawiódł, czy też celowo popełnił grzech obłudy lub zaniechania w tamtym Wielkim Tygodniu, tuż przed smoleńską katastrofą z 10. kwietnia 2010 roku,  by Polacy przestali być dla siebie… wspólnotą?

To opowieść prawdziwa, nie biblijna, bo oparta na faktach, teraźniejsza o postaciach, mających dziś wpływ na przyszłość naszej Ojczyzny. – „Panie prezesie, melduję wykonanie zdania” – tak Lech Kaczyński obwieścił w 2005 roku swoje zwycięstwo w wyborach na Prezydenta RP. Tym samym podkreślił strategiczny umysł i dalekowzroczną „wartość” brata – prezesa Prawa i Sprawiedliwości. Nie byłem fanem PiS-u ani też spodziewanego układu politycznego – jako wiodącej formacji „popisu”. Tym niemniej, wśród niejednolicie znaczących myśli Jarosława Kaczyńskiego, odznaczyła się też długo wcześniej wypowiedziana sentencja, że – „Polska Jest Najważniejsza”. Hasło oczywiste. Budujące obywatelsko i patriotycznie brzmiące.
Łączenie „nośnych” haseł, zawartych również w politycznych programach i przenoszenie ich na grunt propagandowy, jest kluczowym zadaniem dla partyjnych strategów i równie bezkompromisowych dziennikarzy. Stąd też istotną kwestią rządzących staje się odpowiedni dobór i obsada, a także podział ról na zajętych obszarach – podobnie,  jak  w strefach politycznej „piaskownicy” – dla „swoich”, zasługujących na podział „fruktów”. A zatem i Jacek Kurski, który pomimo różnorodnych „zawirowań” partyjnych z czasokresu transformacji ustrojowej, ale też wszędobylski i „bogaty” w dziennikarsko-redaktorskie doświadczenia, realizowane w TVP – staje się ważnym ogniwem sztabowym Kaczyńskiego a wraz z upływem czasu, jedną z najbardziej kreatywnych i zaufanych postaci, zasiadającej w komitecie politycznym PiS-u.

To wtedy, w okresie trwającej już prezydentury Lecha Kaczyńskiego, pojawiła się myśl o trybie przekazania mojej książki – jako dowodu, bowiem objawiłem w niej elbląskie bezprawie i korupcję – Najważniejszej Osobie Państwa. Liczyłem na to, że nieco zadziorny, ale sprawiedliwy… mój prezydent, znajdzie czas na przeczytanie książki i wtopi się w jej treściową puentę. Los mi sprzyjał, bo na otwarte spotkanie z dziennikarzami i mieszkańcami przyjechał do Elbląga Jacek Kurski. Aby być w ciągłej gotowości do przekazania książki, już wieczorem popełniłem w niej następujący zapis odręczny:

– Z olbrzymim uszanowaniem piastowania funkcji Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej – swoistego Ojca  Narodu – dedykuję Panu Lechowi Kaczyńskiemu tę książkę. Literackiemu zapisowi, opartemu na faktach, zaprzecza autorskie motto powieści pt. KANALIE, zawarte w równoważnej myśli dla zwiastunów  przyszłości…  A miało być tak pięknie i uczciwie.
Elbląg – marzec / kwiecień 2010 r.  Edward Pukin (odręczny podpis autora).

Przywoływana wyżej dedykacja…

Spotkanie, prowadzone w narracji „wysoce kompetentnego” gościa, zbliżało się już do podsumowania, więc odważyłem się przedłożyć moją osobistą prośbę o przekazanie książki Prezydentowi RP z jej niecodzienną  dedykacją. Mocno speszony zostałem, gdy Jacek Kurski – jednoznacznym zaprzeczeniem obu dłoni, powstrzymał się od jej przyjęcia, czym wywołał także konsternację u zebranych, oceniających dodatnio gest elbląskiego pisarza. Powstałe zamieszanie „uratował” ówczesny senator PiS-u, Sławomir Sadowski, który zobowiązał się doręczyć pamiątkę podczas  świątecznego spotkania z udziałem Lecha Kaczyńskiego. Powodowany złymi odczuciami, na „wszelki słuczaj”, niejako skopiowałem w pamięci ów zapis dedykacyjny w jeszcze jednym domowym egzemplarzu, mając na uwadze chęć posiadania unikalnej pamiątki, a być może i swoistej „relikwii” historycznej, umieszczonej kiedyś w przyszłym Muzeum Lecha Kaczyńskiego.

Do dziś nie mogę zrozumieć tamtej… „iście diabelskiej” odmowy Kurskiego. A tym bardziej w kontekście trwania wieloletniej odmowy ujawnienia Polakom rozmów pomiędzy politykami PiS-u i kancelarią Prezydenta z okresu przygotowań do Katynia na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej,  a nade wszystko  bezpośrednich i… wręcz kluczowych ustaleń obu braci Kaczyńskich w czasie trwającego już lotu. Przecież niedługo później doszło do przerażającej katastrofy, określanej przez Antoniego Macierewicza jako zamach na prezydenta.

Podobnie nieznany jest mi los przekazanej wówczas książki, choć już niejednokrotnie dopytywałem senatora i elbląskich działaczy PiS-u, w tym również samego Leonarda Krasulskiego (oddanego posła w Sejmie RP, usadowionego przy prezesie Prawa i Sprawiedliwości) o wiedzę w kwestii jej doręczenia, bądź też, kto ją… bezprawnie  przywłaszczył. Znikła gdzieś, jak kamfora. Jacek Kurski także politycznie zniknął z PiS-u i „zamilkł” na dłuższy czas, angażując się w budowę Solidarnej Polski, którą ostatecznie opuścił w sporze ze Zbigniewem Ziobro i… ponownie pojawił się w najbliższym gronie zaufanych prezesa PiS-u. Najpierw powołany na podsekretarza stanu w resorcie kultury, nieoczekiwanie szybko objął funkcję prezesa zarządu Telewizji Polskiej, sterując planowo i propagandowo tą instytucją do dnia dzisiejszego. Przetransmitował organizacyjnie dotychczasowe informacyjno-publicystyczne TVP na – klasyczny w systemach totalitarnych – agresywny megafon partyjnopolityczny Prawa i Sprawiedliwości, nastawiony przede wszystkim na formowanie stałego elektoratu, popierającego rządzących. Tylko kwestią czasu było osiągnięcie tego celu, poprzez natarczywe straszenie rodaków z „piaskownicy” i takie akcje z udziałem stałych komentatorów oraz dyżurnych publicystów, jak utrata narodowej tożsamości z powodu „najazdu” na Europę azjatyckich i afrykańskich uchodźców, ideologii LGBT, czy też „prawniczych kast” z „dziadkiem” Tuska na początku kampanii, a także przyszłych „zagrożeń” – wynikających z uczestnictwa w europejskiej wspólnocie, na odrzucany w Unii Europejskiej plan rządzących w Polsce, o utracie suwerenności i potrzebie samostanowienia w ramach wyższości państwa narodowego…

Wszystkie działania i ewidentne wprowadzanie społecznej dezorientacji,  stały się celem strategicznym dla obu głównych postaci na zdjęciu. Ale też skrajnie wznieciły się podziały na tamtych i naszych. Na prawdę i fałsz. Stąd również moje zainteresowanie i ta publikacja niejako w ramach „elbląskiego śladu”.
Kto jest kim w tym weselno-politycznym korowodzie? Co takiego ważnego łączy obu polityków, że jeden z nich stał się nawet drużbą dla drugiego? Pomimo to, jestem przekonany, że dzisiejsza Polska byłaby już dawno spokojna i zwarta, gdyby Jacek Kurski, wtedy… jedenaście lat wstecz, być może nie powinien rozbudzić się na podobieństwo biblijnego Poncjusza Piłata – a jednak odebrać książkę i przekazać Prezydentowi… domyślną z motta przepowiednię. Ale – jak motywuje Jarosław Kaczyński… Polska Jest Najważniejsza!

Zdrowych świąt… z dala od siebie. COVID-19… nie świętuje!

Edward Pukin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*