Polaków przy życiu trzyma własna głupota… (4)

X X X

Polska przed wiekami miała już epizod zjednywania sobie obcych, co to z czasem mieli stanąć w jej obronie. Takie długofalowe myślenie życzeniowe. Przyczyn zaproszenia w 1226 r. Krzyżaków do Polski należałoby wiązać przede wszystkim z problemem plemion „niewiernych”, pogańskich Prusów, którzy zajmowali tereny na północ od Mazowsza. Współcześnie są to, co do zasady, tereny województw warmińsko-mazurskiego i kujawsko-pomorskiego. Próby chrystianizacji i podbicia tych terenów były już organizowane za czasów Bolesława Chrobrego. Mimo kontynuowania misji przez kolejnych władców Polski, u progu XIII w., ziemie te nadal zachowały niezależność państwową i religijną, będąc jednocześnie istotnym zagrożeniem dla Mazowsza.

W 1209 r. działalność misyjną na tych ziemiach prowadził opat klasztoru cystersów w Łeknie, Chrystian. Wspierali go Mściwoj (namiestnik pomorski), Władysław Odonic (książę kaliski) oraz Konrad I Mazowiecki (książę mazowiecki). Kolejne krucjaty przeciwko Prusom podejmowali także Leszek Biały i Henryk Brodaty. Pomiędzy 1216 r. a 1228 r. na wzór zakonów z Ziemi Świętej, został powołany Zakon Braci Dobrzyńskich, jedyny zakon rycerski powstały na ziemiach polskich. Ten zakon w 1228 r. Konrad Mazowiecki uposażył w Ziemię Dobrzyńską, stąd jego potoczna nazwa. Polskie wyprawy krzyżowe nie przynosiły jednak zadowalających efektów. Dodatkowo Prusowie byli na tyle zorganizowani, iż stale zagrażali panującemu na Mazowszu Konradowi. W szczególności narażona na pruskie ataki była granicząca z terenami pruskimi Ziemia Chełmińska.

Pomysł był prosty. Konrad chciał krzyżackimi rękami uspokoić sytuację na pograniczu, a nawet z czasem dokonać chrystianizacji Prus, co z kolei powiększyłoby terytorium jego księstwa. W zamian zakon został uposażony (miało to charakter dzierżawy) w Ziemię Chełmińską (1228 r.). Dlatego z 1228 r., a nie z 1226 r., należałoby wiązać sprowadzenie Krzyżaków do Polski. Oznaczało to, że nadal panem dla tego terytorium pozostawał Konrad Mazowiecki. Zatem niemiecki Zakon Najświętszej Panny Marii Domu Niemieckiego, powszechnie zwany Krzyżakami, miał być tylko narzędziem w polityce księcia mazowieckiego. Być może Konrad Mazowiecki wierzył w uczciwość intencji braci zakonnych lub nie zdawał sobie sprawy ze sprawności zakonu, skoro mimo przepędzenia ich z Węgier, zdecydował się na przyjęcie Krzyżaków w swoim księstwie.

W 1230 r. zakonnicy rozpoczęli proces osiedlania się na Ziemi Chełmińskiej oraz zapoczątkowali proces podboju Prus. Ich pierwszymi ośrodkami była wieś Orłowo koło Inowrocławia oraz Nieszawa niedaleko Torunia. Wielki mistrz Salza, nauczony węgierskim doświadczeniem, rozpoczął usilne starania do zapewnienia sobie Ziemi Chełmińskiej na wyłączność, jako zalążek państwa krzyżackiego. Nie zamierzał być wykonawcą polskich zleceń, ale władcą niezależnego państwa. Toteż, by wykazać ową niezależność, miało dojść w 1230 r. do rzekomego nadania zakonowi Przywileju Kruszwickiego przez Konrada Mazowieckiego. Krzyżacy sfałszowali przedmiotowy dokument, który miał stanowić, iż Ziemia Chełmińska została zakonowi darowana na własność. Dodatkowo wszystkie tereny, zdobyte na Prusach, miały powiększać obszar państwa krzyżackiego, a nie księstwa Konrada Mazowieckiego.

Konsekwencją tego falsyfikatu była wydana w 1234 r. przez papieża Grzegorza IX bulla Pietati proximum. Potwierdzała władztwo zakonu nad Ziemią Chełmińską oraz przyszłe zdobycze terytorialne na wschód od Wisły. Dodatkowo, dla wzmocnienia niezależności, Krzyżacy mieli podlegać wyłącznie papieżowi, będąc wolni od innej podległości lennej. Zatem dokument wyłączał nie tylko władzę polskiego księcia, ale także i niemieckiego cesarza.

Wzmocnieniem krzyżackiej niezależności była także Złota Bulla z Rimini, wydana przez cesarza Fryderyka II. Co prawda dokument jest datowany na 26. marca 1226 r., ale został prawdopodobnie wydany w 1235 r., z uwstecznioną datą. To antydatowanie bulli miało wykazywać, że już w 1226 r. cesarz, uznający się za seniora zarówno zakonu, jak i Polski, nadawał Krzyżakom we władanie wszelkie zdobyte przez nich na Prusach ziemie. Rzecz jasna ten dokument był tylko deklaracją polityczną Fryderyka II i nie miał teoretycznie żadnej mocy sprawczej. Jednak mimo to stał się dla zakonników podstawą do obrony stanowiska o ich prawie do polskich i pruskich ziem. Również w 1235 r. Zakon Braci Dobrzyńskich z powodu słabych efektów swoich działań, a także małej ilości napływu krzyżowców, postanowił połączyć się z Krzyżakami. Oczywiście zakon niemiecki przyjął taką propozycję z otwartymi rękoma, gdyż dzięki temu zagarniał także ziemię dobrzyńską. Konradowi udało się uzyskać zrzeczenie Krzyżaków co do tego terytorium. Ale jak historia pokaże – w 1329 r., w trakcie najazdu na Polskę, ponownie Ziemia Dobrzyńska zostaje przyłączona do państwa Krzyżaków. Tym samym w zaledwie kilka lat od przybycia, dzięki zręcznej polityce i fałszerstwom, Krzyżakom udało się na własność przejąć Ziemię Chełmińską, a następnie powiększać terytorium swojego państwa o tereny Prusów. Ówczesne państwo polskie, pogrążone w rozbiciu dzielnicowym, nie potrafiło się przeciwstawić zakonowi i jego polityce. W następnych dziesięcioleciach Polska była zbyt słaba, by podjąć walkę z Krzyżakami, którzy zdobywali kolejne tereny. W krótkim czasie stworzone dosłownie z niczego Państwo Krzyżackie stało się znaczącym graczem na wybrzeżu Bałtyku. Po podbiciu Prusów rycerze zakonni zainteresowali się Pomorzem Gdańskim – krainą dobrze zagospodarowaną i zaludnioną, ze znaczącymi ośrodkami miejskimi. Był to dla Krzyżaków łakomy kąsek, a okazja do jego zagarnięcia pojawiła się latem 1308 roku.

Tak zaczęła się trwająca prawie trzy wieki historia burzliwego sąsiedztwa polsko-krzyżackiego. Pozornie słuszna, przemyślana decyzja księcia Konrada, okazała się fatalna w skutkach i aż do schyłku epoki średniowiecznej ciążyła na losach piastowskiego, a następnie jagiellońskiego państwa. Usunięcie krzyżackiego zagrożenia wymagało dziewięciu wojen. Konfrontacja przyniosła olbrzymie straty ludzkie i materialne oraz wiele upokorzeń na arenie międzynarodowej.

Kolejna wojna – jak się okazało, zgubna dla Krzyżaków – rozpoczęła się 16. sierpnia 1409 roku. Już cztery dni później przed obliczem wielkiego mistrza, Ulricha von Jungingen – akurat oblegającego twierdzę w Bobrownikach – stanęli wysłannicy biskupa płockiego. Reprezentanci hierarchy polskiego Kościoła przymilnie chwalili Zakon Krzyżacki za to, iż w przeszłości „był obrońcą i protektorem chrześcijaństwa”. Szybko jednak przeszli od komplementów do skarg. I to najpoważniejszych. „Podkreślali, że teraz wojska [Krzyżaków] same napadły na ziemię, zamieszkałą przez wyznawców Chrystusa, paląc i niszcząc kościoły, gwałcąc panny i kobiety, rabując ubogich i przelewając krew chrześcijańską”. 

Krzyżackie zastępy weszły w Polskę niczym nóż w masło. Choć Władysław Jagiełło od dawna spodziewał się wojny, reakcja obrońców była słaba i spóźniona. Łatwość, z jaką postępowała inwazja Zakonu można wytłumaczyć między innymi postawą podbijanej ludności. Na pograniczu nie brakowało zwolenników zmiany władzy. Rozejm z Krzyżakami zawarto 24. czerwca 1410 r. Przerwa w konflikcie zbrojnym posłużyła obu stronom na przygotowania wojenne. W grudniu 1409 r. w Brześciu nad Bugiem odbyła się narada wojenna króla Władysława Jagiełły z Wielkim Księciem Witoldem. Głównym jej postanowieniem było zjednoczenie sił obu państw do rozstrzygających działań przeciwko Krzyżakom. 15. lipca 1410 roku miała miejsce jedna z największych bitew w dziejach średniowiecznej Europy. Naprzeciw siebie pod Grunwaldem stanęły połączone siły Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego, dowodzone przez króla polskiego, Władysława Jagiełłę i wielkiego księcia litewskiego Witolda oraz wojska Zakonu Krzyżackiego, dowodzone przez wielkiego mistrza krzyżackiego, Ulricha von Jungingen.

W bitwie grunwaldzkiej zginęło ponad 8 tys. rycerstwa krzyżackiego, w tym wielki mistrz i niemal cała starszyzna zakonna. Po stronie polskiej straty wyniosły ok. 6 tys.  Wiktoria grunwaldzka była sukcesem w skali taktycznej, acz operacyjnie nie została jednak należycie wykorzystana. Podkreślić jednak trzeba, że cios zadany pod Grunwaldem spowodował, iż Zakon Krzyżacki już nigdy nie osiągnął dawnej świetności.

Czemu wciąż historia żąda od Polaków krwi? Za jakie grzechy tyle cierpień i łez, za co wrodzona naiwność i dobroć ludzi tej ziemi, by w zamian dostawać tylko plewy?

Roman Boryczko,

marzec 2024

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*