Anglosasi przegrali bój o Kazachstan!

Nowy rok zaskoczył chyba wszystkich, choć trochę zajmujących się polityką zagraniczną. Masowe protesty w Kazachstanie wybuchły w pierwszych dniach stycznia. Mieszkańcy miast Żangaözen i Aktaū na zachodzie kraju zbuntowali się przeciwko dwukrotnej podwyżce cen gazu skroplonego, później manifestacje zaczęły się w innych miastach. 4. i 5. stycznia w Ałmatach doszło do zamieszek, policja użyła gazu łzawiącego i granatów hukowych. To była rewolucja, bo społeczeństwo Kazachstanu cierpi pod rządami autorytarnymi (trzy dekady u sterów) byłego już prezydenta Nursułtana Nazarbajewa.

Demonstranci to jednak nie była niezorganizowana tłuszcza, która wylała się w swym bezwładzie na ulice miast Kazachstanu. Demonstranci byli koordynowani i co ciekawe – uzbrojeni w broń palną. „Ratusz stanął w płomieniach, słychać też było strzały z broni palnej”. W Ałmatach demonstranci przejęli też budynek Komitetu Bezpieczeństwa Narodowego oraz kontrolę nad lotniskiem. Ludzie plądrowali i podpalali sklepy. Przejęli też kontrolę nad budynkiem władz lokalnych i podpalili go. Wydaje się, że w Ałmatach mieszkańcy czerpali przykład z sąsiedniego Kirgistanu, gdzie ludzie również szturmowali rząd i palili budynki, ale w porównaniu z Kirgistanem rząd został obalony szybciej. W Kirgistanie do tej pory miały miejsce trzy rewolucje; biorąc pod uwagę jego bliskie sąsiedztwo i związki kulturowe z Kazachstanem, ponieważ oba kraje mówią językami turkijskimi.

Rankiem 5. stycznia prezydent Kazachstanu Kasym-Żomart Tokajew zdymisjonował Radę Ministrów i stanął na czele Rady Bezpieczeństwa republiki. Na jej pierwszym posiedzeniu nazwał sytuację w państwie „naruszeniem integralności kraju” i zaznaczył, że zwrócił się o pomoc do ODKB w „przezwyciężeniu zagrożenia terrorystycznego”, sugerując koordynaty na zewnątrz kraju.

Sytuacja wcale nie była unormowana. Reputacja kraju jako stabilnego pomogła przyciągnąć setki miliardów dolarów zagranicznych inwestycji w przemysł naftowy i metalurgiczny. Chaos i długotrwałe zamieszanie nie wpływają stabilizująco na wiarygodność tego państwa. W całym kraju, ze względu na bezpieczeństwo pracowników, zawieszono działalność placówek bankowych. Większość mieszkańców nie miała też dostępu do Internetu. Manifestanci demonstrowali swoją niechęć do rządowych mediów, napadając na dziennikarzy i niszcząc ich sprzęt. Grupa ludzi wdarła się do oddziału państwowego kanału telewizyjnego. Kilku obecnych tam pracowników miało zostać pobitych. Biura zostały zdemolowane, rozpruto sejfy. Ludzie podpalili studio i wynieśli sprzęt.

Straty wśród kazachskich funkcjonariuszy bezpieczeństwa w pierwszych dniach rebelii wzrosły do 18 zabitych i 748 rannych, 120 spalonych samochodów policyjnych. Do tego ponad 300 uszkodzonych sklepów i lokali gastronomicznych. 4,4 tys. osób aresztowano w Kazachstanie w czasie ostatnich zamieszek – poinformowało w sobotę 9. stycznia 2022 roku kazachskie ministerstwo spraw wewnętrznych. Prezydent Kazachstanu, Kasym-Żomart Tokajew, odpowiedzialnością za wybuch zamieszek obarczył „szkolonych za granicą terrorystów”. W serii wpisów prezydent Kazachstanu oskarżył o ataki „bardzo dobrze wyszkolonych gangsterów i terrorystów, dowodzonych przez specjalny ośrodek”. Według niego, część tych osób posługiwała się językami spoza terenu Kazachstanu, gdzie oprócz rodzimego – kazachskiego funkcjonują np. tatarski i czuwaski. „Było co najmniej sześć fal ataków terrorystów w Ałmatach, (w których) brało udział łącznie 20 tys. (osób)” – napisał. „Bili i zabijali policjantów i młodych żołnierzy, podpalali budynki władz, plądrowali prywatne posesje i sklepy, zabijali cywilów, gwałcili młode kobiety. W mojej opinii: żadnych rozmów z terrorystami, musimy ich zabić”.

Prezydent Tokajew ogłosił 10. stycznia dniem żałoby narodowej. Tymczasem głos zabrał były prezydent, Nursułtan Nazarbajew, wzywając naród do wsparcia Tokajewa. (Cdn.)

Roman Boryczko,

styczeń 2022

(Visited 4 times, 1 visits today)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*