Plenerowe imprezy z pomysłem

Jak zapowiadali we wcześniejszych informacjach organizatorzy, niespodzianek na sobotnim festynie w Paniówkach nie zabrakło. Atrakcje, które nam zafundowano, przerosły najśmielsze oczekiwania i z pewnością zaspokoiły gusta najwybredniejszych gości. 5. maja w Parku Joanny zabawa była, jak się patrzy. Pogoda raczej kapryśna tej wiosny, toteż organizatorzy z niepokojem spoglądali w niebo. Uda się, czy utoniemy w kałużach błota? To pytanie od wczesnych godzin rannych zadawał sobie sołtys Bogusław Mryka. Opatrzność okazała się łaskawa i dała mieszkańcom sporo wymodlonego słońca – wspominał w rozmowie jeden z pierwszych gości sobotniego festynu, proboszcz parafii w Paniówkach – ks. Józef Świerczek.

Zwyczajem festynów na Górnym Śląsku jest, aby impreza plenerowa była czymś więcej aniżeli tylko zabawą przy suto zastawionych stołach biesiadnych. Od lat wiosenne i letnie  spotkania niosą za sobą głębokie przesłanie, są okazją do wspomnień, umykających wraz z nadchodzącą cywilizacją XXI wieku, starych tradycji, zwyczajów, a także – jakże ważnych a na pozór nic nie znaczących – ludzkich zachowań. Do takich to imprez – niejako z głębokim przesłaniem – od lat zaliczyć można festyny w Paniówkach. Tak było i tym razem.

WITAMY WAS OTWARTYMI SERCAMI I TRADYCYJNIE NASZYM REGIONALNYM SPECYJAŁEM. ODWIEDZAJCIE GÓRNY ŚLĄSK. DAWNO JUŻ PRZESTAŁY DYMIĆ KOMINY. PIĘKNA JEST NASZA MAŁA OJCZYZNA, NIE CHCEMY JEJ MIEĆ TYLKO DLA SIEBIE. PRZYJEŻDŻAJCIE A ZAPEWNIAMY, ŻE CZĘSTO BĘDZIECIE WRACAĆ

SOŁTYS BOGUSŁAW MRYKA I JEGO KAMRAT RYSZARD PISZCZELOK – LUDZIE Z POMYSŁEM

LUDZIE ODDANI SWOIM PASJOM I SPOŁECZEŃSTWU

Nic nie dzieje się samo, a dzięki ludzkim pasjom, chęci zrobienia czegoś dobrego dla innych, imprezy te nie powinny mieć jedynie lokalnego zasięgu a wręcz przeciwnie. Ponieważ otwierają one okno i drzwi do pokoju, który do niedawna wydawał się nam zamknięty na przysłowiowe cztery spusty, tym samym pozwalają na właściwe zrozumienie. W tym przypadku na zrozumienie nas, Górnoślązaków, daleko poza regionem, skąd się wywodzimy. To bardzo ważne i w takiej lekcji mieliśmy okazję uczestniczyć 5. maja. Czy da się żyć bez wielkiej polityki, w czasie zbliżających się wyborów? – Owszem. Wystarczy uczestniczyć w takich imprezach a odpowiedź, kogo mamy wybrać, sama nam się nasunie. Wydawanie i trwonienie pieniędzy na kampanię wyborczą nie jest potrzebne, bo haseł bez pokrycia mamy aż nadto. Wystarczy spojrzeć, jakim ktoś dysponuje potencjałem do społecznej służby ludziom i już wszystko jest jasne. Moim zdaniem nie powinniśmy wybierać tych, co służą tylko urzędom i stanowiskom, które piastują – zapominając przy tym o społeczeństwie. To widać gołym okiem już teraz. Pamiętajmy, że gorący czas wyborów niczego nie zmieni, bo ludzie są jacy są, jedni oddani sprawie, a innym horyzont przysłania koniec własnego nosa. Bywanie na festynach to także  przedwyborcza lekcja dla nas i żaden to banał, wystarczy tylko nieco wyostrzyć wzrok i dokonać właściwej oceny sytuacji.

Kto nie dojechał, ma czego żałować

Impreza w Paniówkach tym razem bez kaprysów pogodowych rozpoczęła się zgodnie z planem. Gości  w parku powitał gospodarz miejscowości, sołtys Bogusław Mryka oraz pan Ryszard Piszczelok, członek Rady Sołeckiej. Niedługo potem dołączył wójt Gminy Gierałtowice, Joachim Bargiel, który – jak informował podczas swojej wypowiedzi – przerwał uroczystość rodzinną, by choć na chwilę pobyć wraz z mieszkańcami na majowej biesiadzie. Miała być to krótka wizyta lecz program imprezy tak zainteresował wójta, że dał swoim gościom na siebie poczekać o wiele, dłużej, aniżeli było to zaplanowane. Z uwagą przysłuchiwał się części programu, gdzie mowa była o tajemnicach, związanych z naszymi strojami regionalnymi, bo to nie tylko folklor a o wiele więcej…

STRÓJ WESELNY. DLACZEGO PRZEWAŻA CZERŃ I ZIELEŃ I DLACZEGO NA MIEJSCU CZERWONYCH KORALI SĄ ZŁOTE, JAK SIĘ NAZYWA KAPELUSZ PANA MŁODEGO I DLACZEGO PANNA MŁODA NIE MOGŁA MIEĆ NICZEGO W CZERWONYM KOLORZE – TO OPOWIEŚĆ NA INNĄ OKAZJĘ I JEST TO TYLKO JEDNA Z WIELU TAJEMNIC GÓRNOŚLĄSKIEGO STROJU WESELNEGO

 

Na początek swoje „pięć minut” mieli najmłodsi, a super zabawę zapewniły dzieciakom panie z Agencji Artystycznej Coral z Wodzisławia Śląskiego. W Paniówkach zaprezentowały program dla dzieci, zatytułowany  Kung – fu – Panda. Zabawa świetna zarówno dla dzieci jak dorosłych. Tuż obok sceny swój raj dla dzieciaków rozstawił Łukasz Tokarski z Zawiercia. Dzieciaki miały okazję poskakać na gumie, popływać w przezroczystej kuli lub uciec w świat baśni, wchodząc do dmuchanego zeppelina. Byliśmy… Już przy samym wejściu zapomnieliśmy o wieku i tym, że nie bardzo wypada, trochę narozrabialiśmy, bo nie było dzieciaków. Zapewniamy – zabawa turbo plus, nie chciało się wychodzić, ale robiło się tłoczno przy wejściu, więc trzeba było ustąpić miejsca młodemu pokoleniu – trudno.

Z pewnością gwiazdami festynu były panie z KGW Paniówki. To dzięki pasjonatkom śląskich tradycji, którymi są członkinie wspomnianego Koła Gospodyń, przewodniczącej  pani Agnieszce Strzyżewskiej, jej zastępczyni – pani Joannie Bartoszek, na co dzień dyrektorce przedszkola w Paniówkach, mieliśmy okazję  podziwiać wspaniałą kolekcję strojów śląskich, od pszczyńskiego, cieszyńskiego po rozbarskie, górali śląskich i nasze górnośląskie. Były stroje weselne i chłopionki, były paradne i te dla dzieci. Dzięki prezentacji i bogatemu w najrozmaitsze ciekawostki opracowaniu, publiczność miała okazję poznać wiele tajemnic, związanych zarówno z nazewnictwem poszczególnych  części garderoby, a także tradycji, związanych z ich noszeniem itd. W rolę modelek wcieliły się członkinie KGW, osobą prezentującą była pani Joanna Bartoszek zaś wykład, przepełniony dużą dawką humoru, prowadził prezenter członek Rady Sołeckiej, a także lider zespołu Kamraty, wielki pasjonat śląskich tradycji – Ryszard Piszczelok. Wspaniały pokaz był dzięki niecodziennej prezentacji także wspaniałą lekcją historii, a przy tym nie zabrakło wspaniałej zabawy. Pomysł godny naśladowania.

ZWRÓĆMY UWAGĘ NA MOTYWY KWIATÓW NA ZOPASKACH – TO BARDZO WAŻNE SYMBOLE GÓRNOŚLĄSKIEGO STROJU. KWIATY MALOWANE SĄ RĘCZNIE A WYKONAŁA TE MAŁE DZIEŁA SZTUKI LUDOWEJ JOANNA BARTOSZEK

Jako że Paniówki to także wspaniałe tradycje pożarnicze, nie mogło zabraknąć na majowym festynie i strażaków. Rośnie nam silna grupa dobrze wyszkolonej młodzieży, wśród nich nie brak i dziewcząt. Warto dodać – informował strażak – że już dwa lata z rzędu drużyna młodzieżowa z Paniówek zwycięża w Halowych Powiatowych Zawodach Młodzieżowych Drużyn Pożarniczych. To dobra młodzież – podkreślali starsi strażacy.  Już teraz, jak na swój wiek są dobrze wyszkoleni, a co najważniejsze – potrafią docenić wysiłek dla ratowania ludzkiego życia oraz jego wartość… Służyć ludziom, pomagać na każdym miejscu tego uczymy młodych na samym początku.

SŁUŻYĆ LUDZIOM – TO NASZE PRZESŁANIE

Podczas pokazu na festynie młodzieżowa drużyna z Paniówek prezentowała zajęcia ze znajomości podstawowych strażackich czynności. Na festynie w Paniówkach nie mogło zabraknąć instruktorów Ośrodka Hipoterapeutycznego Kapiris. To dzięki ich pracy i poświęceniu, wiele niepełnosprawnych dzieci ma szanse wrócić do normalnego życia.

ZBĘDNY JEST TU KOMENTARZ. UŚMIECHY NA TWARZACH MŁODYCH LUDZI MÓWIĄ SAME ZA SIEBIE

Ostrego brzmienia za sprawą DJ-a Witka także nie brakowało, a do tańca przygrywał kolejny miejscowy bohater – zespół B.A.R., bawiący publiczność od ponad dwudziestu lat.

Dopisała pogoda, dopisała publiczność, zabawa wspaniała, gdzie nie zabrakło tradycyjnego śląskiego jadła wprost ze ślonskigo kuchynnego byfyja. Panie w śląskich strojach witały gości, jak przykazała tradycja, kołoczem a proponowały także wspaniały, swojski żur ślonski. Z takiego żuru mosz kobieto chłopa z muru. Zapewniamy: warto spróbować – palce lizać.

Udana majówka w Paniówkach za nami, zabawa przednia. Tam gdzie paniówczanie gospodarzą, tam się dobrze dzieje, prosimy o jeszcze. Pyrsk.

Zapewniamy: bez wielkiej polityki da się żyć.

 

Zdjęcia i tekst:

Tadeusz Puchałka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*