WSZYSCY CHŁOPCY GENERAŁA (5)

2Australia to kraj kontrastów, kraj, w którym dobrze czują się chyba wszyscy. Polacy należą do grupy narodów wyjątkowo szybko potrafiących się znaleźć w tamtejszej kulturze i warunkach gospodarczo-politycznych. W większości Polacy są ustawieni życiowo, jesteśmy narodem mądrych i pracowitych ludzi, a te cechy były i są bardzo szanowane w Australii. Powodzi nam się dobrze, tam w Australii jest „dużo Polski”, ale to nie to samo…

Często bywa, że siedząc na tarasie mojego domu spoglądam w stronę, gdzie codziennie słońce zaczyna swoją drogę, od zawsze wschód słońca kojarzył mi się z Polską. Tak bardzo brak – przy całym szczęśliwym zakończeniu mojej życiowej drogi – skrawka polskiej ziemi pod stopami, choć ziemi przywiezionej z ojczyzny do Australii jest pewnie tyle, że można by było z pewnością usypać z niej drugą „Górę Kościuszki”. Cóż to jednak znaczy, kiedy pozostaje świadomość, jak daleko od domu kołyszą się na wietrze łany pszenicy, wierzby rosochate na Mazowszu wytyczają wąskie nitki polnych dróg, procesje Bożego Ciała, czy tak polskie i rodzinne święta Bożego Narodzenia….

Szczęście to tylko chwila, uczucie bardzo ulotne, przychodzi i mija równie szybko jak zapukało do naszych serc, a pozostaje do końca naszych dni tęsknota, gorycz, którą trudno opisać, która wypala nas od środka… Tak właśnie wszyscy to odczuwamy, niby na swoim, a jednak tułacze. To bolesne uczucie trwa i trwać będzie w nas do czasu, aż spadnie ostatnia kartka kalendarza, zwanego naszym życiem…

Aby trwać pamięcią do minionego czasu, założyliśmy w wielu miastach organizacje i stowarzyszenia kombatantów – byłych żołnierzy gen. Andersa. Canberra, Brisbane i wiele jeszcze miast i miejscowości. Wstąpiłem do jednego z takich stowarzyszeń jako młody wówczas podporucznik łączności. Sam nie wiem czemu, dość szybko awansowałem a przez 16 lat piastowałem funkcję prezesa. Na początku było nas wielu, z czasem wzywani na wieczną wartę frontowi przyjaciele odchodzili jeden po drugim. Odchodzą ludzie lecz powinna pozostać pamięć. Trzeba też wspomnieć o mojej aktorskiej drodze – aby nie oddalić się zbyt mocno od kultury, założyliśmy teatr. Z racji pewnie mojego wyglądu, ponieważ uważam, że jestem nieco garbaty, zostałem w tymże teatrze aktorem, a że grywaliśmy przeważnie komedie – to i wygląd mój był niejednokrotnie pomocny. Raz nawet, występując w radiu w Sydney a zaraz potem w Adelajdzie, otrzymaliśmy pierwszą nagrodę i wielki puchar. Jak widać dochrapałem się stopnia podpułkownika, jestem na emeryturze, otrzymuję także od polskiego rządu dodatek kombatancki, który jest mi wypłacany regularnie co trzy miesiące.

Polska stała się, po wielu latach oczekiwań i cierpienia, wolnym krajem. Wolno mi w końcu było odwiedzić matkę w jej domu, dziękuję za to Bogu. Jednej rzeczy się boję, bo to pewnie ostatnia moja wizyta. Lotnisko, stromy trap, po którym przyjdzie mi pokonać pewnie ostatnią drogę.

Jak się zachowam, żegnając matkę pewnie już na zawsze? Czy zrobię to godnie, jak żegnać się powinien syn, czy o czymś zapomnę, boję się tej chwili, a później już tylko jedno spojrzenie, jeden krótki gest, bo na więcej nie będzie czasu i w drogę – a serce znów walić będzie jak młotem. Bądź szczęśliwa matko moja, trwaj jak wytrwali synowie i córki tej ziemi. Tak, to będzie trudne, bardzo trudne ostatnie już pewnie moje bojowe zadanie…

Tacy jesteśmy my, dzieci tułacze, chłopcy od Andersa, rozrzuceni po całym świecie, a sercem wszyscy w jednym miejscu, przy matce naszej – Polsce. (Dok. nast.)

Opr. Tadeusz Puchałka

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*