WALKOWEREM NIE ODDAMY (a miało być dobrze…)

DSC_0008Gwoli wyjaśnienia, nie o „Euro 2016” tu chodzi, wszak wszystko już jasne, został nam finał a potem już tylko wspomnienia. Jest jednak dyscyplina i to nie sportowa, w której ciągle toczy się rozgrywka. I – niestety – do finału (oby szczęśliwego) tych „zawodów”, bardzo daleka jeszcze droga, wiele też po drodze fauli w postaci wielu znaków zapytania. Czy to już dogrywka – a może jeszcze trwa druga połowa, trudno komukolwiek dziś na to pytanie odpowiedzieć.

Pamiętamy czasy, kiedy to w Polsce jak grzyby po deszczu stawiano kolejne kopalnie, akcje werbunkowe organizowane w całym kraju nawoływały do przyjazdu na Śląsk, stąd ksywa – werbus, ciągle bowiem brakowało rąk do pracy. Tak zwane szybkościowe pędzenie chodników i innego typu podobne zawody – (kto więcej i szybciej) nie należały do rzadkości. Rabunkowa gospodarka – ktoś powie, można tak to nazwać, nie do końca jednak.

Zdawano sobie wtedy sprawę, że z węgla czerpać możemy wiele korzyści, dziś jakby o tym zapomniano. Może warto zastanowić się nad tymi i innymi pomysłami, znanymi od dawna. Kiedyś włożone do szuflady z wiadomych przyczyn, dziś może odkurzone, nieco unowocześnione stare projekty – znalazłyby jeszcze zastosowanie…

Tak naprawdę niczego nie trzeba odnawiać, wielu znanych ekspertów z dziedziny, zajmującej się eksploatacją i wykorzystaniem złóż i zasobów węgla pod ziemią, pracuje i opracowuje nowoczesne metody, idące zgodnie z potrzebami naszych czasów. „Gra warta świeczki, nie tylko tej, która zapali w sposób kontrolowany złoże, zalegające pod ziemią”.

W grę wchodzi wznowienie produkcji wielu potrzebnych na rynku produktów, które będą nasze – rodzime! Mam towar więc mam czym handlować, odczuwam brak surowca do ich wytwarzania – szkoda, trudno, trzeba sprowadzać – tylko czy w naszym przypadku naprawdę trzeba, skoro mamy go pod dostatkiem!!?

Wszyscy zabiegamy o to, by stworzyć we własnym domu gniazdo ciepła rodzinnego, przysłowiową oazę ogólnego szczęścia i spokoju. Niestety, podstawą do tego jest praca i pieniądze z tej pracy płynące. Inaczej się nie da. Do niedawna byliśmy w miarę spokojni o byt nasz i naszych rodzin. Wszak kopalnie, huty to praca, a więc i pieniądze. Szału z tego powodu raczej nigdy nie było, ale żyć się dało.

Źródło, z którego czerpaliśmy do niedawna wiele korzyści, przestało być modne, a tylko tak należy rozumieć zabiegi, zmierzające do unicestwienia „polskiego węgla”, bo przecież surowiec ten był, jest i długo jeszcze pozostanie podstawowym źródłem energii, nie tylko zresztą u nas. Ktoś powie, moda, jak wszystkie ludzkie używki przemija, więc należy się uzbroić w cierpliwość i poczekać, niebawem „czarne” znów stanie się pewnie „złote”, jak nas o tym przekonywano kiedyś…

Problem polega jednak na tym, iż w tym przypadku nie o modę chodzi i czekać nie ma na co. Działać trzeba, a wyjść z tego mrocznego korytarza niemocy jest co najmniej kilka i wcale nie są one niczym nowym. Skoro na powstawanie nowych kopalń nie ma co liczyć, a marzyć nam trzeba, aby tylko te istniejące pracowały, co wcale – jak widzimy – takie pewne nie jest, może w takim razie należałoby poszukać innych rozwiązań…

A może pomyśleć należałoby o..?

Mówiąc językiem prostym, należałoby dokonać pionowego nawiercenia głębokościowego, które dotarłoby do zalegającego pod ziemią złoża węgla. Należałoby wykonać po dwa pionowe wyrobiska w rejonie zlokalizowania złoża. Do jednego z tychże otworów należałoby wtłoczyć pod ciśnieniem medium (parę wodną) bogate w tlen, jakie tak wtłoczone przeciska się przez caliznę węglową i jego strukturę.

Technologię, zwaną procesowaniem, opracowali między innymi Amerykanie, lecz i naszym naukowcom jest ona znana. Powstające w wyniku tego procesu „lotne produkty”, uchodzą drugim wyrobiskiem pionowym – niczym rurą wydechową w samochodzie – na powierzchnię. W dalszym procesie, tak wyprowadzona masa gromadzona mogłaby by być w specjalnych zbiornikach. Potem zaś mogłaby być przerabiana na odpowiednie produkty.

Produkt uboczny powstający podczas tego procesu to żużel, który pozostaje w miejscu procesowania, czyli pod ziemią. Nie jest to metoda nowa, stosowana była już w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku w byłym Związku Radzieckim, dokonywano prób wprowadzania w życie tej technologii we Włoszech, Belgii i USA. Zaletą podziemnego procesowania węgla jest eksploatacja cienkich pokładów węgla, jakich nie opłaca się eksploatować metodą tradycyjną. Co w takim razie z górnikami, którzy w ogóle staną się podczas tego typu eksploatacji niepotrzebni? Nie wszystko da się zastąpić maszynami, pewna ilość dobrze wykwalifikowanej (lecz w nieco innym niż do tej pory zakresie) załogi będzie niezbędna.

Aby pozyskać energię z węgla, nie musimy go wydobywać na powierzchnię – czytamy w materiale źródłowym (patrz. w ww.eurogospodarka.eu / bezzałogowa – kopalnia – czyli – podziemne – procesowanie – węgla). W dalszej części artykułu autorstwa Piotra Waydla, patrz źródło: Eurogospodarka, Nr 2/2010 czytamy: Można go procesować bezpośrednio w pokładach, a na powierzchnię dostarczać już samą energię i wysokokaloryczny, jednorodny gaz syntezowy, który może być użyty do produkcji paliwa do silników lub do wytwarzania wodoru […]. Jak się okazuje tego typu kompleksowa ekstrakcja energii węgla jest możliwa do zastosowania zarówno dla węgla kamiennego jak i brunatnego […] Jak się okazuje, czytamy dalej, dla tej technologii głębokość zalegania złóż węgla nie stanowi żadnej przeszkody, nie jest też problemem wysoki poziom metanu (który zostanie w całości zagospodarowany).

Co zatem z ludźmi, którzy dziś z taką determinacją walczą o swoje miejsca pracy i chleb dla swoich rodzin?

Kto wie, czy nie przyjdzie nam pogodzić się z losem, przyznać, że era powstawania tradycyjnych zakładów wydobywczych minęła bezpowrotnie. No cóż, będziemy śledzić poczynania chociażby naszych sąsiadów. Możemy mieć nadzieję, iż gdyby nastąpiła konieczna „zmiana”, o której wspomniałem wyżej to zamiast tradycyjnych kopalń, na ich miejscu zaczną wówczas powstawać innego rodzaju zakłady przeróbcze, produkcyjne, fabryki itd… Czy to złoty środek, trudno wyrokować a kto wie, czy nie warto spróbować, a że czas nagli, oto przykład zza między prawie…

 

 

Nie oddamy kopalni walkowerem 

Oto i odpowiedź na „sportowy początek” tekstu, emocje owszem są, tyle, że w tym przypadku nikomu na nich nie zależy, a już z pewnością nie górnikom. Temperatura rośnie, a cierpliwości raczej ubywa. A jak ten problem widzą górnicy, wyjeżdżający z dołu? Nam się wydaje, że wszyscy już mają nas gdzieś, to kolejna gra, a jak coś d…….ie, to będzie na kogo zwalić i tyle, a wy sobie piszcie, ile chcecie, tyle sobie robią z waszego pisania, co z nas. A pan by nie walczył, gdyby miał pan na utrzymaniu rodzinę i żadnych perspektyw, gdy pana wywalą z roboty? Co nam zostało? Siedzimy na węglu, a sprowadzamy go z krańca świata, bo tańszy? A może wystarczy opracować taką strategię, taki plan, że nasz będzie tańszy, a może jest tak, że tej strategii nam opracować nie wolno? Ciągle te same pytania a my mamy dość…”. „Nie oddamy naszej kopalni walkowerem”. Miasto Zabrze zagrożone zamknięciem największego zakładu pracy, jakim jest kopalnia „Makoszowy”.

DSC_0004

Diabeł nie śpi, jak mówi stare przysłowie. Dramat makoszowski nie został zażegnany. Górnicy znów stoją przed widmem zamknięcia ich kopalni. Ostrożni w ocenie górnicy, od dawna twierdzili, że chwilowy spokój to tylko cisza przed burzą. A teraz dramat urósł do rangi problemu, jakim zajęło się miasto. W celu ratowania jedynego zakładu wydobywczego zorganizowano debatę, mającą na celu wyjaśnienie istniejącej sytuacji i podjąć kroki, mające na celu ratowanie makoszowskiej kopalni. OD JAKIEGOŚ CZASU LUDZIE NERWOWO SPOGLĄDAJA NA KOŁA WIEŻY WYCIĄGOWEJ. NAJLEPIEJ, GDY SIĘ OBRACAJĄ, BOJĘ SIĘ, ŻE NIEDŁUGO STANĄ NA DOBRE…

Jak donosi „GAZETA MIEJSKA” Gliwice-Zabrze, 5. lipca 2016 (nr 781), w artykule „SAMORZĄD CHCE POMÓC W RATOWANIU „MAKOSZÓW””.

[…] Związkowcy w czerwcu dwa razy spotkali się z wiceministrem energii Grzegorzem Tobiszowskim. Efektem była deklaracja zakupu 200 tys. ton przez PGE. Problem w tym, że jest to ciągle nie sfinalizowana umowa. […] Taka ilość węgla, to dwa miesiące pracy naszej kopalni na pełnych obrotach. Mamy wrażenie, że w ten sposób rządzący zamierzają zapłacić za swój spokój. We wrześniu w Unii Europejskiej rozpoczną się ważne negocjacje, dotyczące górnictwa i zakładamy, że to właśnie powód planowanej umowy z PGE. Tymczasem nam potrzebny jest stały odbiorca, który zapewni nam zbyt do końca roku […]”. (Wybrany fragment wypowiedzi Jerzego Hubki, Związek Zawodowy Górników KWK „Makoszowy” – cyt. za ibid., nr 781. s. 11).

Jak podaje autor wyżej wymienionego artykułu, 1. lipca 2016 w Zabrzu zwołano kolejną debatę. W rozmowach brała udział prezydent Zabrza, Małgorzata Mańka Szulik, radni miasta, przybył także dyrektor kopalni „Makoszowy”, Zygmunt Mielcarek, prezes Spółki Restrukturyzacji Kopalń – Marek Tokarz, obecni byli także parlamentarzyści i związkowcy.

Podczas debaty głos zabrał poseł PiS, Piotr Pyzik. W swojej wypowiedzi podkreślił on, iż zamknięcie kopalni „Makoszowy” stałoby się poważnym problemem dla miasta. Należy jednak dodać, iż byłby to ogromny problem także dla mieszkańców nie tylko samego regionu Górnego Śląska. Jak czytamy w artykule, kopalnia daje zatrudnienie 1 600 osobom, kolejne 6 000 to pracownicy firm kooperujących. Skala problemu jest ogromna, a to tylko jeden kamyczek w ogródku…

Owym kamyczkiem w tym przypadku nie jest kopalnia, a brak konkretów, na które czekają górnicy, ich rodziny i czy nam to się podoba czy nie, cała Polska, bo za „Makoszowami” pójdą inne zakłady. A robić coś trza i żyć jakoś

Należy podkreślić, iż nie chodzi tu tylko o wydobywanie dla samego wydobywania brył czarnego kamienia. To nasz potencjał energetyczny – lub inaczej karta przetargowa w negocjowaniu korzystnych dla nas warunków. Dla nas – Polaków, oczywiście.

Na koniec należałoby przytoczyć słowa pani prezydent Małgorzaty Mańka Szulik: Ze swej strony zrobimy wszystko, by uratować w kopalni miejsca pracy” .

Amen – chciałoby się powiedzieć, lecz ileż wiary nam trzeba, by wierzyć, a ileż jej w nas zostało jeszcze, Bóg tylko raczy wiedzieć. „A jak coś d…..e, to będzie na nas i tyle”. (Cytatu koniec. Niestety problem jak był, tak jest – i co dalej?).

Źródła: opracowano na podstawie artykułu „Samorząd chce pomóc w ratowaniu „Makoszów” ze s.11 „Gazety Miejskiej”. (Gliwice-Zabrze, 5. lipca 2016 [nr 781]).

Więcej na temat zgazowania węgla na: energetyka.wnp.pl / zgazowanie – węgla – w – dużej – skali – w – polsce – jest – realne, 252288

www.zgazowaniewegla.ggh.edu.pl https; // msp.gov.pl / przekształcenia / serwis – gospodarczy / wiadomości – gospodarcze.

www.siemysli.info.ke / ratujmy to co nasze

www.polsl.pl Wydziały / RG / Wydawnictwa / Dokuments /

Kwar www.zgazowaniewegla.agh.edu.pl

 

Tekst i zdjęcia:

Tadeusz Puchałka

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*