Sri Lanka. Modelowe błędy drogą ku katastrofie (2)

Rzucającą się w oczy słabością Sri Lanki jest skłócenie elit. Nikt nie miał tam pomysłu, by przez dekady wypracować jakiś wspólny kompromis, dający wytchnienie gospodarcze, szanse na rozwój, wyjście z impasu wewnętrznie podzielonego kraju. Przykład Sri Lanki, pogrążonej w wielkim chaosie, wewnętrznie skłóconej społeczności, zapatrzonej w swą względną stabilność oraz kruchy i chwilowy sukces gospodarczy, powinien szczególnie dla nas Polaków i dla Ukraińców stać się sygnałem alarmowym, że czas upadku nadchodzi czasem niezapowiedziany, zaś krach może być dla wielu zaskoczeniem i katastrofą.

 

X X X

 

Sri Lanka boryka się z kryzysem gospodarczym, częściowo wynikającym z tego, że jej gospodarka od dłuższego czasu stała się gospodarką deficytową. Gospodarka bliźniacza wskazuje, iż jej wydatki krajowe przekraczają dochód narodowy, przez co jest podatna na zadłużenie zewnętrzne i uzależnienie od przepływów kapitału zagranicznego. Gdy wedle wskazań MFW i wielkiej finansjery zamkniemy wszelkie gałęzie przemysłu (co dzieje się obecnie w Polsce) – zostajemy sami z myślą ciągłego zadłużania. Rząd Sri Lanki przez wiele dekad  nabywał wiele pożyczek od innych krajów i organizacji międzynarodowych na sfinansowanie świadczenia usług publicznych. Środki potrzebne były do stłumienia rebelii i na projekty infrastrukturalne, a zobowiązania zostały zaciągnięte w części u podmiotów chińskich.

Koszty obsługi zadłużenia zmusiły władze w Colombo do oddania w leasing kluczowego portu morskiego firmie z Państwa Środka. Wobec narastających problemów z obsługą długu, rosnącym deficytem budżetowym (obecnie 5-6 proc.) i dewaluacją miejscowej rupii wobec dolara, od 2016 roku Sri Lanka musiała podporządkować się zaleceniom Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Program naprawczy zakładał jednak wzrost gospodarczy, głównie dzięki eksportowi tekstyliów oraz usługom, generującym trzy piąte PKB, których wartość rosła głównie w związku z rozwojem turystyki. UE wsparła wyspiarzy, oferując im bezcłowy import towarów do krajów wspólnoty w ramach ogólnego systemu preferencji handlowych (GST Plus).

Ta krucha równowaga gospodarcza zagrożona jest obecnie przez odpływ turystów z postrzeganej jako niebezpieczna wyspy: zamachy uderzyły tak w chrześcijańskie społeczności, jak i w najbardziej luksusowe hotele (które odpowiadały za 5,6% produktu krajowego brutto kraju). Pandemia Covid-19, która uniemożliwiła podróżowanie, nastąpiła w 2020 r. Wreszcie w 2022 r. wybuchła wojna między Rosją a Ukrainą, a Rosjanie stanowili większość turystów w kraju.

Na Sri Lance krzyżują się interesy Chin, dążących do budowy baz wojskowych w przyjaznych im państwach (mają port na Sri Lance), aby kontrolować kluczowe szlaki handlowe, USA powstrzymujących wzrost regionalnych wpływów Chin oraz zagrożonych chińską asertywnością – pobliskich Indii. Podobnie jak w przypadku Pakistanu, międzynarodowe instytucje finansowe, w których decydujący głos mają USA, mogą niechętnie udzielać dalszych pożyczek wyspie, jeśli miałyby one finansować obsługę zadłużenia wobec Chin. Historia portu Hambantota na południu Sri Lanki to modelowy przykład tego, jak Chiny (ale i również inni wielcy tego świata) wpędzają słabe kraje w pułapkę długu pod płaszczykiem wsparcia gospodarczego, a potem przekuwają to na geopolityczne korzyści.

Tu znów wrócę do Polski i do pożyczek bezzwrotnych, ale i zwrotnych, o czym się Polakom nie mówi, udzielanych przez budżet UE w ramach dostosowywania standardów infrastrukturalnych. Każde pożyczone euro – dzięki tak skonstruowanym umowom i „kupionym” przetargom – zasilało gospodarkę i zasobność Niemiec. Prezydent Sri Lanki, Mahinda Rajapaksa też tak mówił, gdy Chiny finansowały mu budowę wielkiego i do niczego niepotrzebnego portu. Skończyło się tym, że w grudniu 2017 r., gdy Sri Lanka nie była w stanie spłacać tego zadłużenia, Pekin po prostu przejął port i 60 kilometrów kwadratowych terenu wokół niego, efektywnie wykupując strategicznie położony kawałek Sri Lanki, kilkaset kilometrów od wybrzeży swojego regionalnego rywala – Indii. Port, którego budowa pochłonęła ostatecznie 1,1 mld dolarów, ruszył w 2010 r., ale – choć leży przy jednym z najbardziej ruchliwych szlaków morskich na świecie – prawie nikt tam nie zawija (ruch stanowi ok. 1 proc. liczby zawinięć do portu w Colombo). Chińczycy sfinansowali też budowę pobliskiego lotniska im. Rajapaksy, na które nikt nie lata oraz autostrad, którymi nikt nie jeździ.

Za swoje pieniądze Sri Lanka zbudowała przy okazji w Hambantocie, 10-tysięcznej wiosce rybackiej, stadion do krykieta na 35 tys. widzów. Żeby utrzymać tę absurdalnie przeskalowaną infrastrukturę, Sri Lanka pożyczała coraz więcej od Chin. Chińskie firmy budowały też wieżowce w Colombo, rozbudowywały port w stolicy, odbudowywały autostrady i linie kolejowe. Im bardziej zadłużona była Sri Lanka, tym trudniej jej było o zagraniczne pieniądze. Chińczycy nadal lankijczykom pożyczali. Pamiętali jednak, by utrzymywać przy władzy swego pionka i w 2015 r., jak wynika ze śledztwa New York Times, wyłożyli też kilkanaście milionów dolarów na kampanię Rajapaksy, ich człowieka w Colombo, który wybory mimo to jednak przegrał.

Nowy rząd ujawnił, że za czasów Rajapaksy zagraniczny dług Sri Lanki wzrósł trzykrotnie do 44,8 mld dolarów (proszę zerknąć na wyczyny rządu Prawa i Sprawiedliwości, rządu na trudne czasy, jak sami o sobie mówią). Nowa władza chciała przeorientować Sri Lankę ku Indiom i Zachodowi, ale uzależnienie od Chin jest zbyt duże. Kraj wpadł w spiralę długu – musi pożyczać kolejne miliardy tylko po to, by spłacać poprzednie pożyczki. Obecnie zadłużenie Sri Lanki wobec chińskich państwowych podmiotów szacuje się na 8 mld dolarów. Łącznie z innymi zobowiązaniami tylko w tym roku kraj powinien spłacić 12,3 mld dolarów rat i odsetek. To ponad 80 proc. rocznych wpływów do lankijskiego budżetu.

W 2017 r. Chiny przystąpiły do ofensywy. Zaoferowały władzom Sri Lanki deal – umarzamy ok. miliarda dolarów długu w zamian za 99-letni wynajem portu Hambantota i terenów wokół. Rząd w Kolombo nie miał wyboru. Analitycy są pewni, że prędzej czy później Chiny zaczną wykorzystywać port w celach militarnych. Robili już to w Colombo, gdzie też wykupili kawałek nabrzeża na własność. Gdy Sri Lankę odwiedzał w 2014 r. premier Japonii, Shinzo Abe (zabity w zamachu kilka dni temu), Pekin ostentacyjnie zacumował przy swoim nabrzeżu dwa okręty podwodne.

Od 2019 r. rząd Sri Lanki obniżył niektóre podatki, aby pobudzić gospodarkę, ale decyzja znacznie zmniejszyła jego dochody. W tych warunkach rząd zmniejszył swoje rezerwy o 70% w ciągu dwóch lat, aby spłacić część swoich długów, pozostawiając go bez wystarczających środków, aby zapłacić podmiotom międzynarodowym za niektóre produkty, takie jak ropa, co doprowadziło do niedoboru w kraju. Waluta Sri Lanki również gwałtownie straciła na wartości, co spowodowało, iż podstawowe towary stały się droższe. Miesięczne stopy inflacji w kraju wzrosły z 3% w styczniu 2021 r. do 39,1% w maju 2022 r., najwyższego odnotowanego w historii. W marcu 2022 r. rząd ogłosił 13-godzinną przerwę w dostawie prądu w celu oszczędzania energii w środku kryzysu gospodarczego. Kryzys gospodarczy wpływa na codzienne życie ludności. Szpitale donoszą o niedoborach leków, podwyżki cen sprawiły, że część populacji nie mogła sobie pozwolić na jedzenie, a niektórzy ludzie już zaczęli migrować do Indii, aby uniknąć skutków kryzysu. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

10.07.2022

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*