Propaganda a polityka na przykładzie przedwojennej Polski

     Kiedy dziś przegląda się dokumenty z przełomu lat 1938/1939, nie można się powstrzymać od zdziwienia nad głupotą przedwojennej elity rządzącej, liczącej na spełnienie obietnic imperialnych satrapii demokratycznych wobec Polski, a z drugiej strony skupiającej się na walce między gangsterem Mościckim, a naczelnym wodzem, marszałkiem Rydzem-Śmigłym. Beck w tej walce mógł lawirować, prowadząc swobodnie agenturalną działalność. Ci ludzie nie byli naiwni, byli głupi, bardzo głupi, o chorobliwej ambicji. Głupota ma to do siebie, że wzrok sięga maksymalnie do czubka nosa. W walce o władzę nie liczyła się Polska, tylko własne interesy, zaspakajające żądzę władzy.

      Mościcki to typowy gangster polityczny, dążący po trupach do dyktatury. Uwielbiał peany na swoją cześć, hołdy mu składane – nie tylko w prasie – oraz rauty. Kochał władzę. Jego synalkowie, rozpieszczeni przez mamuśkę, byli kryminalistami, stojącymi ponad prawem. Gangsterka nie była w stanie ocenić sytuacji ani w Europie, ani na świecie. Przedwojenna gangsterka była szalona, nieracjonalna, nielogiczna, pozbawiona nawet podstawowych zasad instynktu samozachowawczego. Dotyczy to też rządzonych, nawet tych utytułowanych, jak książę Zdzisław Lubomirski, który wskrzesił kraj wraz arcybiskupem warszawskim, Aleksandrem Kakowskim. Żyli mrzonkami, które podsycała im propaganda w mass-manipulatorach. Żyli tą propagandą w sposób bezmyślny ludzie, którzy wierzyli w świat białego człowieka i matrycę cywilizacyjną w postaci nauki i techniki. Żenada. Niestety dotyczy to też moich przodków, którzy walczyli o Polskę w pierwszej wojnie globalnej – wtedy mówiono o wielkiej wojnie światowej – a po jej zakończeniu o granice państwa. Potem zaś z dymem ją zaprzepaścili, ślepo wierząc elicie kabotynów. Za tę ślepą, bezmyślną wiarę rodzina zapłaciła wysoką daninę krwi. Dlatego mówię bandytom: NIE!

     Nie ma żadnych zbiegów okoliczności. Są procesy, które kierują działaniami polityków, czyli gangsterów. Mass-manipulatory tworzą perspektywę postrzegania. Interesy determinują cele, do jakich dąży gangsterka. Sensacyjne wydarzenia wzbudzają emocje wśród odbiorców mass-manipulatorów. Przyciągają zainteresowanie znudzonej publiczności masowej, która nie może się na niczym skupić. Taka publika wymaga nieustannego show, wielkiego przedstawienia. Nie ma zjawisk zaskakujących. One są wypełnieniem zmian ideologicznych, za którymi stoją nowe siły, dynamiczne, od dawna działające nie tylko za kulisami. Nawet pobieżna obserwacja pokazuje, jak przeciętnemu klientowi mass-manipulatorów trudno jest się oczyścić z medialnej propagandy. Stare schematy w kolejnych odsłonach, powielane przez mass-manipulatory, są utrwalane w klientach. Nawet niedawno zdziwiła mnie koleżanka, próbująca się wydostać z tej matni. Mówiła, iż trudno jej uwierzyć, że świat wygląda inaczej niż na szklanym ekranie. Przeciętny człowiek żyje tym, czego się nauczył w dzieciństwie, a czego już nie ma. Oczywiście, w tym miejscu pojawia się problem nauki: czym jest nauka, jaką ma spełniać funkcję.

     Zmiany na świecie następują szybciej, niźli ludzie za nimi nadążają. Wynika to z wielu przyczyn. Manipulacja i propaganda to nie wszystko. Egoizm, wygodnictwo, lenistwo, ociężałość, chorobliwe ambicje, życie mitami, własnymi życzeniami, to sprzyjające czynniki dla manipulacji i propagandy. Dopiero, kiedy przeciętni ludzie stają w obliczu tragedii, przychodzi gorzkie otrzeźwienie. Najczęściej po hekatombie. Wtedy dostrzegają, że stare zastąpiło nowe, czego  wcześniej nie dostrzegali, ale już jest za późno. Atoli cena jaką muszą zapłacić, jest bardzo wysoka. Ale jak mówi Trump – to frajerzy, a frajer jest tylko od tego, aby go wykiwać do cna. Frajer służy do wyciśnięcia go jak cytrynkę, do samej skórki, ale i skórkę można wykorzystać.

    Beck był agentem Brytyjskiego Imperium. Wykonywał polecenia mózgu City, które było właścicielem całego Imperium, a teraz Wysp Brytyjskich i innych anglojęzycznych krajów. Beck przeorientował polską politykę zagraniczną w sposób błyskawiczny, niczym zamach stanu. Broniąc interesów Imperium Brytyjskiego, poświęcił własny kraj. Doprowadził do polityki konfrontacyjnej z III Rzeszą Niemiecką oraz Związkiem Sowieckim, czyli w ówczesnym czasie największymi potęgami militarnymi na świecie. Imperium chciało skierować impet podboju III Rzeszy Niemieckiej na wschód, a nie na zachód, czyli na imperialne satrapie demokratyczne. Takie rozwiązanie dla Niemców miało poklask w Londynie i Paryżu, a także w Nowym Jorku i Waszyngtonie. Podobny wariant udało się im przeprowadzić w Azji, gdzie skierowali impet Cesarstwa Japonii na Chiny, których im samym nie udało się wcześniej  podbić. Japończycy dali się złapać na ich lep. Chiny to potęga, a przede wszystkim stara cywilizacja, która bez przerwy trwa. Był to wielki błąd strategiczny Japonii, który się bardzo srodze zemścił, albowiem to właśnie ten kraj został poligonem atomowym dla nazistowskiego reżimu USA. Japonia mogła wygrać wojnę, pokonać USA, ale robiła wszystko, aby ją przegrać. Wielki admirał Isoroku Yamamoto był przeciwny japońskim działaniom wojennym w kierunku Hawajów, co gwarantowało sukces, ale na krótką metę. (Cdn.)

 

山本 五十六

adm. Isoroku Yamamoto

Andrzej Filus

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*