Nieobliczalny w skutkach konflikt jako jeden z frontów III wojny światowej? (2)

Tegoroczny konflikt

       Na początku obecnego roku doszło do ataku mudżahedinów na policję okupanta. W wyniku akcji bojowników zginęło ponad 60 żołnierzy hinduskich, co wywołało wielkie oburzenie w Delhi. Wydarzenie miało miejsce w lutym br., a odpowiedź ze strony rządu hinduskiego była natychmiastowa. Lotnictwo indyjskie zbombardowało cele na terenie Pakistanu. Na pewno w wyniku bombardowania zginęło sporo cywili (dane, jak zwykle, sprzeczne). Siły powietrzne Pakistanu zostały podniesione do stanu gotowości bojowej. Doszło do bitwy powietrznej między obu państwami, w której piloci pakistańscy strącili jeden myśliwiec hinduski. Pilot się katapultował i został wzięty do niewoli przez siły pakistańskie. W ramach uzgodnień między walczącymi stronami, został odstawiony do granicy. Do Indii powrócił w aureoli bohatera. Media głównego nurtu wraz ze społecznościowymi w Indiach gloryfikowały strąconego pilota.

             Jednocześnie nastąpiła eskalacja konfliktu. Postawiono w stan gotowości bojowej wojska obu armii, oba kraje wysyłały bojowe szpice w kierunku granicy. Miejsce miały: dyslokacja wojsk pierwszego uderzenia po obu stronach, zerwanie więzi gospodarczych, komunikacyjnych, telekomunikacyjnych oraz zamrożenie stosunków dyplomatycznych. Zapachniało wojną, której finał grozi atakiem jądrowym. Rozpoczęły się międzynarodowe mediacje między obu stronami w celu ostudzenia emocji. Premier Indii, Narendra Modi, urodzony już w niepodległych Indiach, uważany jest za polityka, który może dążyć do siłowego rozwiązania konfliktu. Wygrał wybory parlamentarne m.in. na kanwie obecnego konfliktu z Pakistanem, a zaraz po zwycięstwie politycznym odebrał Kaszmirowi status autonomii, jak obiecał swym fanom w czasie kampanii wyborczej. Dlatego dawne scenariusze już się nie sprawdzają, tym bardziej, że Indie – biorąc przykład z Chin – dążą do stania się  supermocarstwem.

            Rozwój gospodarczy tego kraju przedstawia się imponująco. Obok Chin jest to drugi kraj o największym wzroście gospodarczym. Indie mają wielkie apetyty. Program kosmiczny tego państwa jest tego najlepszym symbolem. Obok Chin jest to jedyny kraj Azji, który będzie prowadzić własny program kosmiczny. Podobnie jak Chińczycy, Indie nie są zainteresowane współpracą międzynarodową w zakresie badania kosmosu. Będą budowały własną stację kosmiczną na orbicie około ziemskiej.

            Biorąc pod uwagę, że tylko Indie obok Chin są najludniejszym krajem świata (miliard trzysta milionów mieszkańców), jest rzeczą oczywistą, iż posiadają jedną z największych armii świata, dobrze w dodatku uzbrojoną – tym samym posiadają znaczącą przewagę liczbową nad armią sąsiedniego Pakistanu, liczącego zaledwie dwieście milionów mieszkańców. Dysproporcja ludnościowa jest oszałamiająca.

            Także apetyty mocarstwowe Hindusów znacznie wzrosły. Chcą dogonić Chiny, stać się obok nich światowym supermocarstwem. Ponieważ już są pierwszą lokomotywą gospodarczą świata, ich władze chcą za wszelką cenę dożyć wielkości swego kraju. Faktem jest, że mają duże szanse. Wojna jest drogą samobójczą w tych konkretnych realiach. Nie można ulegać obcej propagandzie, albowiem dla byłych mocarstw każdy konflikt pomiędzy potęgami wschodzącymi jest im jak najbardziej na rękę. Więcej – one dążą do tego, co jest zgodne z imperialną zasadą devide et impera. Stąd wypływa takie ideologiczne zacietrzewienie wobec państw narodowych, natomiast promocja regionów.

            W przeciwieństwie do Indii, Pakistan przechodzi olbrzymi kryzys gospodarczy, spowodowany nie tylko polityką wewnętrzną, ale przede wszystkim sytuacją międzynarodową. Kryzys gospodarczy trapi ten kraj od wielu lat i nic nie zapowiada jego końca. Sytuacja staje się bardzo niebezpieczna. Na ulicach molochów panuje kompletny chaos, nad którym nie panuje nikt, poza klanami mafijnymi. Kraj powoli upada, trapiony nie tylko korupcją, co jest oczywiste w tych warunkach polityczno-gospodarczych, ale kulturowo. Dąży do przesilenia. Konflikt z Indiami tylko dokłada jeszcze jeden problem, który może być przez władzę skanalizowany. Pakistan ma największą granicę właśnie z Indiami. O ile Hindusi mają do stracenia swoje marzenia o wielkości, albowiem wojna zawsze prowadzi do ruiny, o tyle Pakistańczycy nie mają w obecnych warunkach niczego do stracenia. Natomiast w każdej dziedzinie ludzkiej aktywności liczy się tylko i wyłącznie człowiek, a nie sprzęt.

            Biorąc pod uwagę, że Pakistan leży wzdłuż jednej z rzek Edenu, Indusu, na ziemiach, które w zmierzłych czasach były gęsto zaludnione, z licznymi, wspaniale zorganizowanymi miastami, zniszczonymi bombami masowego zniszczenia, w mgnieniu oka, jak podają eposy hinduskie a potwierdzają to odkrycia archeologiczne i badania fizyków atomowych – powtórka byłaby czymś zaiste kuriozalnym. Mam nadzieję, że spotkanie obu przywódców państw w starożytnych gruzach Mohendżo Daro lub Harappy obudzi rozum, a wygasi niezdrowe emocje i wyrzuci na śmietnik historii fałszywe poglądy, przeznaczone na sprzedaż północnoatlantyckie mity społeczno-polityczne, które ideologicznie obrabiają umysły ludzi, czyniąc z nich stada posłusznych automatów.

 

Andrzej Filus

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*