O tożsamości elblążan (2)

O pokoleniu pionierów pisano wielokrotnie, szczególnie, że jego odpływ z życia – zwłaszcza w latach dziewięćdziesiątych i pierwszej połowie mijającej dekady – dawał możliwość do traktowania go z dystansu oraz formułowania uogólnień. Charakteryzując je w Księdze Jubileuszowej Koła Pionierów Elbląga (Elbląg 2005), Janusz Charytoniuk pisał: „Proweniencja osadników była na ogół trojaka: wywodzili się już to z ludności kresowej (Wileńszczyzna, Polesie, Podole, ziemie ukraińskie), która straciła swe mienie na rzecz władzy sowieckiej w r. 1945; już to z mieszkańców Warszawy, którzy wróciwszy w r. 1945 do stolicy, zastali miasto w ruinie i wybrali życie na tzw. Ziemiach Odzyskanych, upatrując w tym wyborze jedyną szansę egzystencji i rozwoju; już to z byłych ofiar reżimu Rzeszy hitlerowskiej, tzn. z  niewolników pracy przymusowej w Niemczech (głównie w byłych Prusach Wschodnich) oraz ocalonych więźniów obozów koncentracyjnych. Zdecydowana większość z nich rozpoczynała w Elblągu życie od zera. Stąd też zrozumiałe staje się i to, jak wielki wpływ miały na kształt psychiczny i postawy tej generacji ciężkie doświadczenia i okaleczenia wojenne, zabór młodości, tułaczka, głód i brak domu. Te właśnie okoliczności – jak się zdaje – sprawiły, że pionierzy Elbląga cechowali się w najtrudniejszych dla nich czasach szczególną wytrwałością i pracowitością, zdolnością do krzesania z siebie energii w organizowaniu życia zbiorowego i indywidualnego, wreszcie dość trwałą i wprost wyjątkową zdolnością do długotrwałego znoszenia dyskomfortu życiowego, jaki raczej nie bywał udziałem zasiedziałych i mniej dotkniętych zniszczeniami wojennymi centrów miejskich.” Niewiele tu dodać, ni ująć. Dodajmy jednak, że odsetek przybyszów, reprezentujących inteligencję (ściślej zaś namiastkę tej warstwy) był tu niewielki, toteż i potrzeby (np. w zakresie kultury) nie odzywały się z taką siłą, jak np. na Wybrzeżu. Że zatem zajęcia, jak i myślenie utylitarne, praktyczne osiedleńców, skupionych zrazu na problemach głównie gospodarczych, technicznych, t. j. na porządkowaniu miasta, uruchamianiu zakładów pracy oraz podstawowych placówek komunalnych przyzwyczajało do bezwzględnie priorytetowego traktowania zagadnień ekonomicznych.

Okoliczności te, wraz z innymi, o których będzie jeszcze mowa, nie mogły nie mieć wpływu na kształtowanie się poczucia lokalnej wspólnoty, więzi, wielkości podejmowanych zadań, więc i cech tożsamościowych mieszkańców Elbląga i to w latach już czterdziestych. Należy jednak  pamiętać, iż nie były to czasy wytchnienia i spokojnej pracy, należnych rekonwalescentom, wychodzącym z wojny. Czynnikiem w najwyższym stopniu decydującym o kształcie ówczesnego życia był zamęt polityczno-społeczny, spowodowany walką o władzę, po zwycięstwie zaś czynników politycznych, agenturalnych wobec Kremla i tworzących w Polsce tzw. władzę ludową, rozpoczynał się u nas w kraju już u progu lat pięćdziesiątych długotrwały proces umacniania ustroju komunistycznego, represyjności i dyktatury, wspartej intensywną propagandą i kłamstwem. Elbląg jako ośrodek Ziem Odzyskanych w dobie stalinizmu i zaostrzającej się „zimnej wojny”, miał jako punkt strategiczny oraz znaczące centrum przemysłowe, spełniać szczególne zadania wobec „zagrożenia ze strony zachodnich imperialistów i rewizjonistów niemieckich”. Toteż – podobnie jak miało to miejsce w innych ośrodkach kraju, uznanych za szczególnie zagrożone – miał – zgodnie z założeniami Układu Warszawskiego funkcjonować głównie jako ośrodek przemysłu, podporządkowanego celom strategicznym. Stąd też i bezustanna troska panujących sił politycznych o najszersze upartyjnienie społeczeństwa oraz dobór kadr, gwarantujących posłuszeństwo, wierność idei socjalizmu i należyty pion polityczny. Co nie znaczy, że nie było znaczących ośrodków kraju jeszcze bardziej w tym zakresie ubezwłasnowolnionych i silniej zniewolonych polityką „twardej ręki” (np. Olsztyn czy Szczecin). Nieprzypadkowo też właśnie Elbląg był pod szczególnym nadzorem ideologicznym.

W związku ze „strategicznością” Elbląga, jako znaczącego ośrodka przemysłowego, nie podobna nie przypuszczać, że tzw. sprawa elbląska z l. 1949 – 50 (pożar hali Zamechu z 17. lipca 1949 r. wraz z kompromitującym władze procesem, który nie ujawnił sprawców) mogła mieć charakter prowokacji ze strony służb bezpieczeństwa, acz nigdy nikomu nie przychodziło do głowy analizować ją od tej właśnie strony. Zbyt wiele argumentów przemawiałoby za tym, że nie gdzie indziej, ale właśnie w Elblągu zaistniały na progu sukcesu politycznego reżimu komunistycznego z l. 1947 – 1949, tj. bezpośrednio po Kongresie Zjednoczeniowym z 15. grudnia 1948 r. okoliczności, szczególnie sprzyjające spektakularnej rozprawie władztwa stalinowskiego z „reakcją” i wykonaniu dyrektywy Stalina o zaostrzeniu walki z imperialistycznym podziemiem.

Rozważając problemy tożsamości tutejszego społeczeństwa na gruncie konfliktów z lat późniejszych, nie podobna nie uwzględnić ich źródeł społeczno-politycznych i gospodarczych. W każdym razie miały one podobne podłoże jak i w innych przemysłowych ośrodkach kraju o wysokim potencjale technicznym i osobowym. Choć nie bez znaczenia dla  kształtu i siły elbląskich protestów społecznych były  tu: 1) bliskość Gdańska – jako wielkiego centrum przemysłowego, następnie  2) niski w Elblągu odsetek inteligencji, jak i ta okoliczność, że 3) Elbląskie było obszarem o wysokim odsetku ludności pegeerowskiej (później popegeerowskiej) albo o proweniencji czy genealogii wojskowej – tzn. ludzi, najczęściej zniechęconych do gospodarowania samodzielnego, więc i o usposobieniu biernym, a  nawykłych do status quo. (Cdn.)

Ryszard Tomczyk

Fot.: Lech L. Przychodzki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*