Niecodzienny koncert

DSC_0175Gdzie słyszysz śpiew tam wstąp,

Tam ludzie dobre serca mają,

Bo ludzie źli, ach wierzaj mi,

Ci nigdy nie śpiewają…

 

(Johann Wolfgang Goethe)

 

Słowiki z Przyszowic i orkiestra dęta KWK Makoszowy pod dyrekcją Henryka Mandrysza z koncertem kolęd w parafii pw. św. św. Jana i Pawła Męczenników w Makoszowach…

 

Nieczęsto mamy okazję posłuchać koncertu kolęd w wykonaniu chóru, któremu towarzyszy… orkiestra dęta. Organizatorem tego niecodziennego koncertu była parafia w Zabrzu-Makoszowach. Słowo wstępu wygłosił proboszcz parafii pod wezwaniem Świętych Jana i Pawła Męczenników – ks. Henryk Iwański.

DSC_0187

W repertuarze chóru i orkiestry znalazły się zarówno te bardzo znane kolędy, jak i te nieco rzadziej śpiewane, a były też i muzyczne niespodzianki w postaci niemal nieznanych utworów, takich jak Trumpet Voluntary – orkiestra, Te Deum – orkiestra, White Christmas – chór, Ta święta noc – chór, solo Szymon Musioł, Córko syjońska – orkiestra, Marcia Festosa – orkiestra czy Radość dziś nastała. Publiczność wysłuchała 24 utworów i pieśni. Za każdym razem, kiedy mowa jest o orkiestrze dętej z Makoszów (dzielnica Zabrza), warto temu tematowi poświęcić nieco więcej czasu…

DSC_0157

Jest to ostatnia już dęta orkiestra w mieście. Mieście, w którym do niedawna każdy większy zakład – nie tylko kopalnia – posiadał swoją orkiestrę. To smutna prawda – stwierdza dyrygent, pan Henryk. My jakoś przy wsparciu Urzędu Miasta, kopalni i hojności samych górników istniejemy, dajemy radę, ale kiedy przyjdzie taki czas  mówi dyrygent – że trzeba będzie zamknąć drzwi sali prób na zawsze – wtedy i ja pewnie odejdę, bo ci ludzie, moi muzycy to tak jak muzyka – moje całe życie

W skład prawie 60-osobowej orkiestry wchodzą zarówno profesjonaliści – muzycy z wyższym wykształceniem muzycznym, jak i górnicy. Orkiestra w swoim repertuarze posiada marsze, polki, utwory muzyki poważnej, standardy muzyki rozrywkowej – a najbardziej lubią grać kolędy.

Muzycy orkiestry od wielu lat współpracują z chórem Słowik w Przyszowicach, którego dyrygentem jest również pan Henryk Mandrysz. Muzyka i śpiew, ten chóralny w szczególności, to część śląskiej kultury ale i rzec można historii tego regionu – dodaje kapelmistrz, dyrygent Henryk Mandrysz. – Niewiele jest czasu na śpiewanie tych pieśni, do Gromnicznej i koniec kolędowania. Więc trzeba się spieszyć, aby dać jak najwięcej koncertów, a przy tym radości naszym słuchaczom.

 

Tradycja śpiewania kolęd

Swój początek ,,kolęda” wzięła w pogańskim Rzymie. Tam uroczyście obchodzono każdy pierwszy dzień miesiąca. Szczególnie uroczyście obchodzono ,,calendae*” styczniowe.

(www.opoka.org.pl /biblioteka/V/VRN/ pielęgnujemy_kolędy. html . Elżbieta Żakowicz, Kolędy polskie źródłem tradycji narodowych).

Tradycja śpiewania kolęd wzięła się od pomysłu św. Franciszka z Asyżu i – podobnie jak budowanie stajenek – tak i kolędy miały pojawić się jako melodyjne pieśni w XIII wieku. W czasach Średniowiecza pieśni kościelne były bardzo poważnymi utworami, a kolęda jako melodyjna pieśń trafiła w gusta prostego ludu… Jak czytamy w źródłach franciszkańskich – z połowy XV wieku pochodzi część łacińskich kolęd i pięć polskich pieśni bożonarodzeniowych.

Za najstarszą polską kolędę uważa się tekst z 1424 roku ,,Zdrów bądź królu anjelski” (Tytuł pieśni jak w oryginale www.opoka.org.pl . Elżbieta Żakowicz, Kolędy polskie źródłem tradycji narodowych).

Kiedy to wsłuchujemy się w piękne melodie pieśni kolędowych lub też sami je śpiewamy, warto zastanowić się wtedy nad historią powstania chociażby tylko niektórych z nich.

Za ojca tekstu kolędy W żłobie leży, uważa się Piotra Skargę. Teofil Lenartowicz jest autorem pieśni Mizerna cicha, a Bóg się rodzi jest dziełem Franciszka Karpińskiego – warto przypomnieć, iż pieśń tę z uwagi na akcenty narodowe, chciano uczynić hymnem narodowym.

Historia najpiękniejszej kołysanki, śpiewanej niemal przez cały świat, którą przetłumaczono na 300 języków i dialektów. Tak samo piękne słowa w niej zawarte – jak melodia i historia, dzięki której pieśń ta powstała.

DSC_0174

Cicha wigilijna noc w alpejskiej wiosce 

Wszystko zaczęło się w pewną grudniową noc, u podnóża Alp, w niewielkiej austriackiej wiosce Oberndorf. Wigilia roku 1818, wikariusz ksiądz Josef Mohr otrzymuje wiadomość o konieczności udania się do wioski, celem ochrzczenia nowo narodzonego dziecka.

Dziecko przyszło na świat w najbiedniejszej rodzinie we wsi…

Ksiądz nie zwlekając udał się na miejsce, po drodze nie mógł się nadziwić nad spokojem i niezwykłą ciszą, panującą wokół, to zaiste święty czas – pomyślał… Kiedy stanął w progu domu i zaproszony wszedł do środka, na początku przeraziła go bieda i nędza tam panująca.

Na zbitym legowisku leżała rozradowana, uśmiechnięta kobieta, w ramionach trzymała otulone w pieluchy maleństwo. Wszystko to stanęło przed oczami księdza niczym biblijny obraz i wzruszyło do tego stopnia, że pozostawiło trwały ślad w jego pamięci.

Ksiądz wypełnił swój obowiązek a wracając nie mógł przestać myśleć o tym, co go spotkało. W myślach nie wiedząc nawet o tym, dusza układała słowa które po powrocie do parafii przelał na papier.

Kartkę z tekstem pozostawił na organach. Nazajutrz organista – Franz Xavier Gruber – zasiadając za instrumentem, widząc leżący kawałek papieru zaczął czytać. Treść czytanego wiersza pochłonęła go całkowicie i natychmiast napisał do niego melodię. Jeszcze tego samego dnia zagrał nowo powstały utwór muzyczny w kościele. I wszystko pewnie pozostałoby w małej wiosce, gdyby nie kolejny przypadek. Pewnego dnia Gruber zagrał ów utwór organmistrzowi Mauracherowi, który naprawiał instrumenty, stroił a także uczył muzyki organowej. Mistrz, urzeczony pięknem tej melodii zabrał nuty do siebie, do Tyrolu, tam uczył pieśni dzieci i okolicznych muzyków, a któregoś dnia za sprawą rodziny Strasserów wieść o tej melodii dotarła na dwór królewski. I oto pieśń, która tak naprawdę powstała w domu ubogiego węglarza, dotarła pod ,,strzechy” królewskich komnat.

Kościół w Oberndorfie już nie istnieje. W 1937 roku wybudowano w jego miejscu kaplicę i tam co roku w kilkunastu językach wykonuje się tę pieśń. (Więcej na temat tej historii znaleźć można na www.traditia.fora.pl adonal. pl www.krempna.rzeszow.opoka.org.pl )

DSC_0177

Mogą zostać zburzone mury – a słowo, które przecież ciałem się stało, żyć będzie wiecznie. Bo kolęda jest jak opłatek, jak znak pojednania – ma przebaczyć, podać dłoń… Kolędujmy więc – a przez resztę dni w roku pamiętajmy, że już za chwilę te pełne ciepła rodzinne święta powrócą…

Zdjęcia i tekst: 

Tadeusz Puchałka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*