Lustra bez ram. O książce Kazimierza Świegockiego myśli różne (2)

PRAWDY I LUDZIE

Ludzi, którym chce się zanurzać w przeszłość polskiej kultury i szukać w niej dróg ku przyszłości, wcale nie ma zbyt wielu. Ten typ postawy reprezentowali zmarli niedawno Ryszard Tomczyk czy Bohdan Urbankowski.

Podobnie sytuuje się na firmamencie „rozgrzebywania byłości” postać Kazimierza Świegockiego. Jako polonista (absolwent Uniwersytetu Łódzkiego) i filozof jednocześnie (ukończył też Uniwersytet Warszawski) stara się łączyć oba podejścia: filologa i filozofa w licznych pracach krytycznoliterackich, tak publicystycznych jak stricte naukowych. W dorobku książkowym Świegocki ma też swoje metafizyczne poezje. A metafizyków w literaturze powojennej i filozofii zbyt wielu Rzeczypospolita nie uświadczyła. Na nowych Wincentych Lutosławskich czy Leśmianów w warunkach PRL miejsca nie było. A i po odegranym łzawo i teatralnie „upadku” socjalizmu zmieniło się niewiele. Niekiedy nawet na gorsze, czego ilustracją może być zanik reportażu na rzecz form reportażowo-podobnych. Żaden Szczygieł nie zastąpi Kuśmierka. Choć (nawet z racji nazwiska) powinien literacko latać wyżej. Kuśmierka zaszczuto, bo uwierzył, iż ma prawo do krytyki poczynań Solidarności i jej działań gospodarczych. W miejsce fachowych idealistów opozycji i stanu wojennego dzięki nowej władzy pojawili się po 1989 roku średnio rozgarnięci konformiści. I ów stan rzeczy trwa do dziś. W humanistyce – również.

Kazimierz Świegocki należy do ludzi pracowitych. Jego ważne pozycje książkowe to np.: Światopogląd poetów ziemi (1996), Od romantyzmu do postmodernizmu. Wybrane szkice literackie z lat 1970 – 2003 (2006), Człowiek wobec świata i Boga w poezji (2006), Wizje człowieka w poezji. Analiza antropologiczna twórczości Adama Mickiewicza, Cypriana Norwida i Bolesława Leśmiana (2009, 2018) czy Mickiewicz egzystencjalny (2021). Sporo pisano także o nim samym.

W krótkim wstępie do najnowszego dzieła precyzuje autor zakres swej pracy:

„Zebrane w tym tomie prace różnią się charakterem gatunkowym. Niektóre z nich zbliżają się mniej lub bardziej do standardów akademickich. Inne zasługują na miano esejów, a to głównie z tego powodu, że czynnik subiektywny jest ich słabo ukrywaną cechą. Ale nawet te powstały w oparciu o żmudne badania i chłodne przemyślenia. Książka dzieli się na dwie związane ze sobą części. Pierwsza dotyczy wyłącznie Norwida, druga natomiast tych twórców, którzy tego poetę i myśliciela obrali sobie, jeśli nie za mistrza, to przynajmniej za patrona. Są to poeci, którzy bez wyjątku polegli w Powstaniu Warszawskim bądź wcześniej.” (Świegocki Kazimierz, Norwid…, s. 7).

Rozprawą, będącą niejako podwaliną całości książki Kazimierza Świegockiego, jest Prawda jako centralna kategoria światopoglądu Norwida. Prawda jest obecnie kategorią traktowaną po macoszemu. Arystoteles i w jakiejś mierze Akwinata, są spychani na pobocze zainteresowania tak filozofów, jak uczelnianych dydaktyków, którzy winni wyłuskiwać z historii myśli filozoficznej to, co najcenniejsze, nie zaś to, co pasuje do aktualnych realiów. Tymczasem jeszcze niedawno pojęcie to potrafiło konstytuować losy wielu ludzi, nie tylko twórców czy uczonych (wszak i oni są twórcami, specyficznego tylko formatu).

Pisze autor: „Norwid stworzył dzieło poetyckie jedyne w swoim rodzaju w literaturze polskiej. Nikt przed nim i nikt po nim nie obarczył poezji tak wielkimi i różnorodnymi obowiązkami, zlecając jej służbę nie tylko narodowi – co byłoby zgodne z duchem romantycznej poezji polskiej – ale człowiekowi jako takiemu i ludzkości pojętej jako ponadnarodowa wspólnota. Wśród jej rozlicznych motywów intelektualnych dość, że wymienimy tylko niektóre: religijny, historiozoficzny, etyczny, estetyczny. To wystarczy, aby uświadomić sobie konieczność podchodzenia do tej poezji nie tylko z narzędziami badawczymi właściwymi krytyce i historii literatury, lecz także – a może przede wszystkim i w pierwszej kolejności – z narzędziami filozoficznymi. Te bowiem najlepiej pozwalają zintegrować motywy przewijające się we wszystkich uprawianych przez niego gatunkach oraz we wszystkich niemal poszczególnych utworach. Nie wydaje się bowiem, aby funkcjonowały one tam jako odrębne i niezależne, ale właśnie, że przeciwnie – jako świadectwo i wyraz jego generalnych poglądów na istotę świata i człowieka. Poglądy te zawierają się zasadniczo w jego koncepcji prawdy, od której uzależnił wszystko inne.” (Ibid., ss. 12 – 13)

Ukazuje badacz różne rozumienia kategorii prawdy i dowodzi, iż w sensie metafizycznym dla Cypriana Kamila Norwida prawda stanowi zazwyczaj synonim Boga, pojmowanego jako Byt prawdziwy (w interpretacji katolickiej). Już pod koniec XX w. mistrz zwięzłego formułowania myśli, Marian Karaś, napisze w jednym z aforyzmów: „Między Bogiem a prawdą / Jest znak równości.”

Z drugiej jednak strony wedle Norwida „Prawda w sensie logiczno-epistemologicznym nie stanowi finalnego celu człowieka, a jedynie cel pośredni, choć oczywiście konieczny.” (Ibid. s. 16).

Kazimierz Świegocki jest jednak zdania, iż w myśli Norwida „mamy do czynienia z egzystencjalnym rozumieniem prawdy. Polega ono na tym, że nie pojmuje się jej jako relacji, bądź bytu, lecz jako sposób istnienia całego człowieka. Sposób ów polega na otwarciu bytu ludzkiego na Boga oraz świat innych istot ludzkich i na gotowości dzielenia z nimi trosk i cierpień, a także na gotowości na przyjęcie cierpień własnych zsyłanych nam przez los i Boga, i na umiejętności znoszenia ich. Inaczej mówiąc, żyć „prawdziwie” w podanym tutaj sensie, to żyć w miłości do Boga, świata, ludzi i samego siebie. (…) Według Norwida, prawda rozumowa, racjonalna, to tyle co „systemat”, co „formalizm prawdy”, a zatem nadużycie językowe i gwałt dokonany na właściwym znaczeniu tego słowa. A właściwy jego sens to ten egzystencjalny, który jest wyznaczony przez odpowiedni sposób istnienia człowieka jako konkretnej całości egzystencjalnej. Można by prawdę w tym znaczeniu porównać do Pascalowskiej „prawdy serca”. (Ibid., s. 19).

Koncepcja polskiego poety zakłada, iż w życiu każdej jednostki istnieje ścisłe powiązanie prawdy z pięknem, dobrem czy miłością. Żadna z tych kategorii nie przejawia się w izolacji, im ściślejsze ich ze sobą powiązanie / przeplatanie / dopełnienie, tym bardziej każda z nich jest pełniejsza i tym pełniejszym staje się ich nosiciel – człowiek.

Wybitną rolę przypisywał Norwid sztuce – to ona miała sprawiać, by prawda i dobro zaczęły w świecie obowiązywać.

Powiada Świegocki: „Sztuka służąc prawdzie miała też, według Norwida, prowadzić ludzkość do wyzwolenia („odkupienia”), do odzyskania ongiś utraconej pozycji ontologicznej, gdy człowiek był bytem czystym, nieskalanym. Zadanie to przypisywał on sztuce jako najdoskonalszej formie pracy. (…) To „nawoływanie się” ludzkości we wspólnym pochodzie do prawdy przy pomocy „pieśni”, czyli sztuki, może osiągnąć optymalne wymiary jedynie w takim społeczeństwie, w którym każdy człowiek jest artystą.” (Ibid., s. 35).

Jakie jest źródło prawdy? „Dla ortodoksyjnego chrześcijanina nie jest to (…) zbyt dramatyczne pytanie. Według niego bowiem, głównym źródłem i gwarantem prawdy jest Objawienie (…). Ale czy Objawienie zwalnia nas od samodzielnego trudu poszukiwania ciągle na nowo odwiecznej i jedynej prawdy? Czy ta „sukcesja prawdy dokonanej” powinna nas usposabiać jedynie do rajskiego wytchnienia? Tak nie jest.” (Ibid., s. 65).

Zauważa autor: „Cywilizacja współczesna „atradycyjna, której wielka praktyczność jest często wielce niepoczciwa” [Norwid, O Juliuszu Słowackim…] ta właśnie cywilizacja, której zaistnienie umożliwiła po-Arystotelejska nauka „systematyczna”, doprowadziła do utraty prawdy we wszystkich podstawowych znaczeniach tego słowa, jakie u Norwida występują. Stało się tak, ponieważ dzieje ludzkie niekoniecznie są historią progresywnego rozwoju prawdy, gdyż prawda jest w nich wiecznie zagrożona (…).” (Ibid., s. 66).

Trudno się z tym nie zgodzić. (Cdn.)

Foto: Grób rodzinny Wincentego Lutosławskiego na krakowskim Salwatorze

Lech L. Przychodzki

Świegocki Kazimierz, Norwid i Poeci Powstania Warszawskiego, Wyd. Stowarzyszenie imienia Witolda Hulewicza, Warszawa 2023, ss. 380

Norwida i poetów Powstania Warszawskiego dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*