Jemeńscy Houthi to twardy przeciwnik dla globalnych graczy

Cieśnina Bab al-Mandab, czyli Brama Łez lub Lamentu, może stać się symbolem zmagań o bezpieczeństwo żeglugi globalistów, którym łatwe i szybkie szlaki morskie są niezbędne dla współczesnej gospodarki swobodnej wymiany dóbr konsumpcyjnych. Owi bogacze ustawiają świat tak, by ich interesy właściwie nakręcały się same, nie mając jakichkolwiek elementów tarcia, mogących tę pięknie pracującą maszynę skutecznie spowolnić lub wręcz zatrzymać. Zatoka Adeńska i Gwinejska to już nie zagrożenie piractwem, to piractwo XXI w.

Spoglądając na mapę widzimy, że coś w tej idylli się zmienia. Wybrzeża Jemenu gwarantują bardzo dobrą pozycję do zaplanowanego i skoordynowanego oddziaływania względem strategicznych szlaków morskich na Morzu Czerwonym oraz w zakresie strategicznej cieśniny Bab al-Mandab. W obu przypadkach szczególnie ważnych dla handlowego przepływu towarów dla Europy, ale oczywiście nie tylko tego kontynentu – stąd mówimy o problemie globalnym. Wielcy armatorzy zdają sobie sprawę z sytuacji, iż nie tylko paraliż drogi morskiej, ale i podnoszenie cen żeglugi, a także cen ubezpieczeń są czymś o wiele silniejszym niż nawet największa irańska rakieta, która znajduje się w arsenale tej jemeńskiej struktury polityczno-wojskowej.

350 km wybrzeża wpadło pod panowanie struktury paramilitarnej i części, należącej do Erytrei (państwo nie należy do stabilnych demokracji). Struktury paramilitarne faworyzują swe porty – np. w Al-Hudajda, ale nie można zapominać również o porcie Saleef/Salif. Republika Jemeńska graniczy z dwoma krajami: Arabią Saudyjską od północy oraz Omanem od wschodu. Długość granic lądowych: 1746 km, w tym z Arabią Saudyjską – 1458 km; z Omanem – 288 km. Długość całkowita wybrzeża: 1906 km. Od południa posiada dostęp do Morza Arabskiego i Zatoki Adeńskiej, a od zachodu – Morza Czerwonego. Do Jemenu należy także afrykański archipelag Sokotra. Religijny Ruch Houti krystalizuje się w latach 90. XX wieku. Jego główną bazą jest zamieszkana przez Zaydi prowincja Saada na granicy z Arabią Saudyjską. To ruch religijny, prowadzony przez samozwańczego, charyzmatycznego imama Husseina Badruddina al-Husi. Przywódca głosił chęć pokojowego powrotu do korzeni prawdziwej religii, gdy islam nie był jeszcze podzielony na różne nauki i szkoły oraz za zjednoczeniem wszystkich muzułmanów na podstawie Koranu, z którego czerpał nie tylko postawy religijne i moralne, ale także społeczno-ekonomiczne.

Ruch otrzymał nazwę „Ansar Allah”, czyli „wojownicy Allaha z bronią na ramieniu”. Świat Zachodu każdy islamski ruch religijny postrzega jako potencjalnych terrorystów, chyba, że sami takowych „ulepią” (ISIS). Ansar Allah nie byli fundamentalistami islamskimi. Szkoły salafizmu i wahabizmu, w których aż kipi od nienawiści do nowoczesnego świata z sąsiedniej Arabii Saudyjskiej, były przez ruch Houthi krytykowane na podłożu zagrożenia dla jemeńskiej tożsamości.

„Houthi wyznają odrębną, niezależną gałąź islamu, która obecnie istnieje tylko w Jemenie. Jest to z pewnością islam szyicki, lecz nie jest on tak bliski pozostałej części szyizmu, jak się często uważa. Jest bardzo niezależny i bardzo różni się od szyizmu na przykład w Iranie” – ekspert Rosyjskiej Rady do Spraw Międzynarodowych (RIAC) – Kirył Siemionow. Z Iranem mają wspólną płaszczyznę, wspólne wytyczne ideologiczne (szczególnie dotyczące Izraela i Stanów Zjednoczonych).  (Cdn.)

Roman Boryczko,

1. kwietnia 2024

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*