Jedynie słuszna odpowiedź: „To nie nasza wojna”!!! (2)

Dziś na terytorium Ukrainy toczy się „zastępcza wojna”, wojna domowa, wielki poligon doświadczalny, testujący rozwiązania militarne, odpowiadające polu walki XXI w. Szkoda tylko młodziutkich „statystów” po obu stronach konfliktu, to nie film, gdzie można otrzepać się z kurzu i po udanych zdjęciach iść na piwo…

 

 

X X X

Po dwóch latach Polacy mają do Ukraińców wiele zastrzeżeń. W sprawie zbrodni wołyńskiej brakuje właściwie wszystkiego – nawet tego, co w cywilizacji łacińskiej jest podstawą chrześcijańskiej skruchy, prośby o odpuszczenie grzechów i zwykłego przyznania się do czynów niegodnych człowieczeństwa. Ukraina dziś sławi, czci, śpiewa pochwalne pieśni wobec czerwono-czarnych oddziałów i sotni. Polaków, szczególnie rodziny wołyńskie, to boli, boli również hitlerowska symbolika ukraińskich oddziałów na froncie – hitlerowskie białe krzyże, estetyka zaczerpnięta z hitlerowskich formacji SS. Czy ludzie na Ukrainie niczego nie rozumieją, nie uczą się historii, biorą tylko wspomagacze, narkotyki żyjąc na froncie w jakimś zaczadzeniu? Szokować mogą setki młodych mężczyzn, którzy bawią się w Polsce, imprezują, a mogliby bronić swego kraju.

Ponad 17 tys. przestępstw popełnili w ubiegłym roku przebywający w Polsce cudzoziemcy. Plagą jest prowadzenie samochodu z promilami, od czego – jak się okazuje — nie odstrasza nawet utrata prawa jazdy. Liczba ukraińskich kierowców, którzy złamali zakazy sądowe, nałożone najczęściej za jazdę po alkoholu, wzrosła w ubiegłym roku o 83 proc. Najczęściej, co wynika ze skali migracji, dopuszczali się ich Ukraińcy (stanowią ponad połowę obcokrajowców z zarzutami). Kolejni są Gruzini i Białorusini (odpowiednio 2714 oraz 1030 osób), a po nich przybysze z Mołdawii i Rosji. W Legnicy, w lipcu uciekający przed policją pijany kierowca z Ukrainy na łuku drogi potrącił 21-latkę. Zatrzymał się po uderzeniu w zaparkowane przy posesjach auta. Miał ponad 2 promile. Ukraińcy kradną, handlują i spożywają narkotyki, zajmują się przestępstwami zorganizowanymi z użyciem broni palnej.

 

X X X

Polacy dojrzeli już, że przez dwa lata medialnego bełkotu pseudo-strategów wojennych i innych domorosłych geopolityków, doprowadzili nas oni do kompletnej durnoty i umysłowego wykolejenia. Jednak niezależnie od tych pretensji, podobnie jak dwa lata temu, tak i dziś uważam, iż to nie jest nasza wojna. Nie ma wątpliwości, kto jest wygrany, a kto jest ofiarą (czyt. idiotą życiowym i umysłowym – tu przytyk do Polaków). Ukraińcy biją się, bo lubią i na pewno nie robią tego za nas.

Putin i Rosja bronią swoich wpływów, wodza FR popiera większość społeczeństwa, bo ludzie wiedzą, jak się żyło za pijaka Jelcyna i jak wyglądało rozbieranie rosyjskiej gospodarki przez różnorakich „światowców”. Koniec końców ci ukraińscy „przyjaciele” są w stanie wbić nam nóż w plecy. Biedniejszy rozumuje zawsze kategoriami „zabić bogatego pana”…

Już dziś ukraińscy oligarchowie nie mieli żadnych skrupułów, by zniszczyć polskie rolnictwo i polskiego rolnika – rękę, która pomaga ich narodowi. Posuwają się nawet do tego, iż mimo że nie są w strukturach Unii Europejskiej, lobbują w Brukseli, promując swoje interesy (interesy ma tam również syn Joe Bidena – Hunter i firma Burisma z Aleksandrem Kwaśniewskim na pokładzie). Miliony ton zgniłego ścierwa zalały Polskę – tak sobie zażyczyła Bruksela, bowiem jest to w interesie jej bogaczy. (Cdn.)

Roman Boryczko,

22. lutego 2024

 

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*