Czy można zdradzić idiotę? Znów zdradzą Polskę i Polaków, tych niespełna rozumu? (3)

Na ociągania się w dostawach czołgów, sprzętu i samolotów, Polacy dostali rakietą od swojego „sojusznika”. Przewodów to nazwa niewielkiej wsi na wschodzie Polski, leżącej w powiecie hrubieszowskim, w woj. lubelskim. Od granicy z Ukrainą dzielą ją zaledwie 3 km. Po południu 15. listopada 2022, ale pierwsze polskie oficjalne komunikaty pojawiły się dopiero koło północy, wleciała w polską przestrzeń rakieta i eksplodowała na terytorium NATO. To nie zaczęła się III wojna światowa, ale eksplodowała „niechcący” rakieta ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Polskie władze nie umiały zareagować na kryzys komunikacyjnie. Nie wiedziały, jak powiedzieć, że to nie Rosjanie, ale jednocześnie nie obciążać Ukrainy, walczącej o życie. Czekały, aż Amerykanie, czyli władcy tych polskojęzycznych marionetek, oficjalnie zidentyfikują rakietę — tymczasem amerykański prezydent Joe Biden był na spotkaniu G-20 na Bali, a tam była noc. Właściciele suszarni (Bogusław Wos, Bogdan Ciupek) zginęli w pracy, na swoim gospodarstwie. Ktoś prowadzi śledztwo, strona ukraińska wyraziła ubolewanie, ktoś próbował przeprosić?

Kolejny pocisk produkcji rosyjskiej, pocisk manewrujący, który wleciał do Polski w grudniu ubiegłego roku, spadł w lesie około 16 km od centrum szkoleniowego NATO w Bydgoszczy, gdzie  znajduje się Centrum Szkolenia Sił Połączonych Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego, które prowadzi szkolenia taktyczne dla członków Sojuszu. Spadła rakieta CH-55, pocisk samosterujący, którego Rosja – jak również Ukraińcy – używali do „oszukania” ukraińskich systemów obrony powietrznej. Sposób, w jaki rosyjski pocisk przebił polską przestrzeń powietrzną i przeleciał ponad połowę kraju bez przechwycenia, wywołał w Polsce śledztwo, a w NATO pytania, jak reagować na potencjalne zagrożenia powietrzne?

Jest 16. grudnia 2022 roku. Dochodzi do eksplozji w Komendzie Głównej Policji, o której pisze się nie tylko w Polsce, ale właściwie na całym świecie. Odpowiada za nią sam komendant główny policji, Jarosław Szymczyk, który przypadkowo miał wystrzelić z granatnika. Według doniesień medialnych chodzi o model RGW-90. Odpowiedzialny za przekazanie prezentu komendantowi polskiej policji zastępca szefa Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, gen. Dmytro Bondar został zawieszony. W sprawie wszczęto na Ukrainie postępowanie karne. Jak dowiedzieli się dziennikarze RMF FM od członka polskiej delegacji, generał Jarosław Szymczyk otrzymał w Ukrainie dwa granatniki przeciwpancerne (prawdopodobnie RGW-90), które – jak przekonywali Ukraińcy – miały być zużyte. Pierwszy prezent pochodził od Komendanta Głównego Narodowej Policji Ukrainy, Ihora Kłymenki. Był to nietypowy, wojenny prezent, jaki robią teraz Ukraińcy – zużyty granatnik przeciwpancerny, którym ostrzeliwano rosyjskie czołgi. Wyglądem przypomina długą tubę, po dwóch stronach zaślepioną styropianem. Przerobiono go na głośnik. Komendant Kłymenko – jak opowiada nam członek delegacji – nawet puszczał muzykę, pokazując jego działanie. Ukraińcy zapewniali, że nie ma tam materiałów wybuchowych. Później polscy policjanci spotkali się jeszcze z szefem Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych, generałem Sierhijem Krukiem. Po spotkaniu zastępca Kruka, Dmytro Bondar oprowadził ich po sali, gdzie zgromadzono przedmioty, jakie w czasie walk zneutralizowała dowodzona przez nich służba, m.in. pociski czy miny. Na koniec, żegnając się, gen. Bondar również dał gen. Szymczykowi prezent – identyczną tubę granatnika. Ta jednak nie była przerobiona na głośnik, ale Ukraińcy zapewnili, iż granatnik jest zużyty i bezpieczny. Co więcej, mówili, że można go przewieźć bez zgłoszeń, bo był wart tyle, co cena złomu. Jak mówi nasz informator, delegacja samochodami wróciła do Warszawy, a otrzymane prezenty gen. Szymczyk zostawił na zapleczu swojego gabinetu.

Mamy późne lato roku 2023. W Rzeszowie dochodzi do bardzo zaskakującej sytuacji. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) prowadzi śledztwo w sprawie możliwości, iż wybuch choroby legionistów (Legionella pneumophilia) w Rzeszowie mógł być wynikiem sabotażu. Analizuje również potencjalny związek z rolą, jaką miasto pełni jako centrum dostaw dla NATO na Ukrainie. Choroba płuc zabiła już kilka osób w Rzeszowie, podczas gdy ponad 100 jest hospitalizowanych. Wiemy już, że legionella atakuje nie tylko w Rzeszowie. W szpitalu w Ostrowie Wielkopolskim (woj. wielkopolskie) wykryto dwa przypadki zakażenia.

Ogromną popularność zdobyło w mediach społecznościowych nagranie, gdzie zarejestrowano  atak mówiących językiem ukraińskim obcokrajowców na grupę Polaków, studentów, którzy w bardzo grzeczny i kulturalny sposób bawili się na Bulwarach Wiślanych w Warszawie. Twórca filmiku, zarejestrowanego na Bulwarach Wiślanych w Warszawie twierdzi, że grupa ukraińskich nacjonalistów, młodocianych opryszków chciała zmusić Polaków do skandowania hasła „Sława Ukraini!”. Po tym jak Polacy odmówili, mieli zostać pobici. Stanisław Żaryn z polskojęzycznych służb specjalnych podkreślił, iż nagranie, obiegające media społecznościowe nie prezentuje wydarzeń z udziałem obywateli Ukrainy, tylko Gruzji, którzy akurat mieli ukraińską flagę, intonowali po ukraińsku ukraińskie nacjonalistyczne okrzyki, a do tychże chcieli zmusić Bogu ducha winnych Polaków. Swoją drogą jeśli się czepiamy Ukraińców czy Gruzinów, to czy spotkaliście się w mediach, w doniesieniach w Sieci, w doniesieniach prasowych o informacji, że Polaków atakują w Polsce Azjaci (pracujący w popularnych barach z pysznym jedzeniem) dzierżąc ukraińską flagę i krzycząc „Sława Ukraini”? Są w Polsce nacje z którymi mamy problem? Dlaczego w szkołach nie uczymy się wietnamskiego i nie ułatwiamy np. Chińczykom, Koreańczykom, Hindusom poruszania się po polskich miastach dzięki tablicom dwu, trzy, wielojęzycznym?

By dołożyć coś jeszcze do tej czary goryczy, należy wspomnieć fakt, jak ukraińscy oligarchowie, zainteresowani gigantycznymi zyskami (przy wydatnym udziale dezinformujących opinię publiczna mediów korporacyjnych) oraz przyzwoleniu zawiadującego Polakami rządu PiS, wprowadzając na polski rynek ukraińskie (gorszej jakości, bez badań i tańsze) płody rolne, czym zdestabilizowali polski rynek handlu rolnego. Gdy polscy chłopi wyszli na ulicę, domagać się zaprzestania praktyk wprowadzania trefnego towaru do obrotu, przedstawiciele ukraińskiej oligarchii pojechali do Brukseli i wylobbowali nakaz wprowadzenia tychże płodów właśnie do Polski. Kijów jest gotów do współpracy z krajami, nie wyrażającymi zgody na niszczenie swoich rynków śmieciowymi produktami, czyli z Polską, Słowacją, Węgrami, Bułgarią i Rumunią. „Będziemy szukać rozwiązań, ale apelujemy do tych państw, żeby kwestia naszego zboża nie była zakładnikiem polityki krajowej”. 15. września br. ma zakończyć się embargo UE na import zbóż z Ukrainy. Polska, Słowacja, Węgry, Bułgaria i Rumunia wprowadzą własny zakaz ograniczania produktów, wchodzących w strefę UE, bez zgody Komisji Europejskiej.

Ot, przyjazny gest Ukraińców! Coś niedobrego dzieje się w Polsce, sterowanej z Berlina, Washingtonu, Jerozolimy i… obecnie z Kijowa! (Cdn.)

Roman Boryczko,

03.09.2023

One thought on “Czy można zdradzić idiotę? Znów zdradzą Polskę i Polaków, tych niespełna rozumu? (3)

  • 16/09/23 o 17:23
    Permalink

    Czy Pan Boryczko myśli, że coś się zmieni po wyborach? Rozczaruję Pana – nic się nie zmieni, bo PO i PiS to jest jedno i to samo sprzedajne i skorumpowane towarzycho rodem z “Solidarności”. Wszak walczyli oni z komuną, by samemu dorwać się do żłobu i koryta! I kropka! W 1989 roku dorwali się i co zrobili? Rozpieprzyli gospodarkę uspołecznioną, sprzedawali wszystko, co tylko sie dało za psi grosz i kazali nam wierzyć w to, że wszystko jest OK.
    Czy PiS rozliczył PO za ich rządy? Nie. I nie rozliczy, bo pierwej musiałby sie rozliczyć z własnych szwindli i przekrętów. Dlatego niczego sobie nioe obiecuję po tych wyborach i jeżeli oddam głos, to na Lewicą (i tak nie wygrają) albo na Mniejszość Niemiecką (ma tylko 2 przedstawicieli w Sejmie) .

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*