Wielkie plany polskich żołnierzyków w skali mikro

Pan zawezwał swych bezgranicznie oddanych fanatyków ze Starego Kontynentu. Panowie i władcy Polski muszą teraz ocenić politycznie i militarnie, czy wspieranie tego kadłubka ma sens biznesowy! Dziś zadaniem teoretycznie polskich władz jest przekonywanie na kolanach, że opłaca się Amerykanom wspierać militarnie oraz finansowo i bronić Ukrainy i Europy Środkowej.

Prezydent Andrzej Duda i premier Donald Tusk pojechali jako akwizytorzy interesów ukraińskich w atmosferze obaw o przyszłe finansowanie przez USA pomocy Ukrainie w odparciu inwazji Moskwy i niewiele po tej wizycie się spełniło. Joe Biden, klepiąc po plecach, uspokaja: „Zaangażowanie Ameryki wobec Polski jest niezachwiane”. Rząd wojenny z Warszawy wie, iż sam jest tylko lokalnym pośmiewiskiem, więc bezczelnie poproszono stronę amerykańską o większą obecność żołnierzy amerykańskich w Polsce niż obecny kontyngent (przypominam, że to Polska go utrzymuje) liczący rotacyjnie i nie na stałe 10 tysięcy żołnierzy!

Washingtonowi nie podoba się ten pomysł, a Biden odpowiedział reporterom, że „nie ma potrzeby umieszczania większej liczby żołnierzy na polskiej granicy”. Sojusz jest „dobrze przygotowany”, plany „obrony Polski, gdyby do tego doszło, są mocne”. Tusk liczył, iż głównym celem jego wizyty w Białym Domu „było uzyskanie jednoznacznego potwierdzenia, że Ameryka nigdy nie zawaha się przyjść Polsce z pomocą, jeśli Polska kiedykolwiek zostanie zaatakowana oraz że art. 5 Traktatu Washingtońskiego jest bezsporny i że Amerykanie czują się absolutnie zobowiązani do natychmiastowego działania, jeśli będziemy potrzebować takiej pomocy”.

Chyba srodze się premier przeliczył! Stany Zjednoczone na otarcie łez udzielą Polsce nowej, bezpośredniej pożyczki o wartości 2 miliardów dolarów w ramach Foreign Military Financing i zaoferują Polsce sprzedaż 96 śmigłowców Apache. Biuro ds. Polityczno-Wojskowych Departamentu Stanu USA powiadomiło Kongres o swojej zgodzie na sprzedaż Polsce rakiet o wartości ponad 3 miliardów dolarów. Akwizycja naszych „głów państwa teoretycznego” dla  Ukrainy wypadła równie blado – USA mają dla Kijowa broń i sprzęt o wartości 300 mln dolarów. Fundusze pochodzą z „nieoczekiwanych oszczędności”, zwróconych Departamentowi Obrony. W geście rozpaczy z nieoczekiwanym pomysłem wyskoczył Andrzej Duda. Powtórzył wezwania do innych członków sojuszu, aby zwiększyli wydatki na obronę do 3% ich PKB w celu obrony przed agresją Rosji. Problem jest jednak w skali tej nierealnej wizji – wielu członków NATO nie osiągnęło jeszcze nawet docelowego poziomu 2% PKB… (Cdn.)

Roman Boryczko,

marzec 2024

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*