SIĘMYŚLI LUBI KINO ”Djúpið” „Na Głębinie”

images[7]Nieczęsto na tapetę do recenzji biorę islandzkie kino,ale filmy z tej niegościnnej krainy są często bardzo ciekawe bo opowiadają o specyfice życia w tych trudnych warunkach, rożnych traumach ,nałogach i zagrożeniach występujących w pracy na Islandii. Islandia słynie z wydobycia ropy naftowej oraz bogatych łowisk oraz bardzo niegościnnej aury. Film „Na Głębinie” jest opowieścią fikcyjną opartą o autentyczne wydarzenie katastrofy kutra na pełnym oceanie. Baltasar Kolmakur w pierwszej części obrazu pokazuje islandzką rybacką wioskę ,czas wolny w pubie , zatopione pośród śniegu i lodu małe portowe miasteczko. Rybołówstwo to jedyna możliwośc zarobkowania na tym terenie i wszyscy traktują tą profesję z pewną mistyką. Picie do nieprzytomności, powrót na czworakach do domu i nieświeża pobudka nie przeszkadzają w porannym wyruszeniu na połów. Podobnie jest na statku, na którym kilkuosobowa załoga zna dobrze swoje zadania i potrzeby kolegów. Nastrój zmienia się gwałtownie wraz z nieszczęśliwym wypadkiem. Statek zaczyna tonąć, a rybacy bez żadnych zabezpieczeń trafiają do lodowatej wody. Nikt nie ma szans na przeżycie w wodzie mającej ledwie kilka stopni przy temperaturze powietrza sięgającej -5st C. Strach ,panika, noc ,czas jest jedynie na szybkie decyzje. Nie mając kapoków ,łodzi ratunkowej oraz świadomośc dystansu do portu rzędu kilku kilometrów szanse na przeżycie sprowadza do zera. Taka jest rzeczywistośc i możliwosci ludzkiego organizmu a jednak zdarza się cud i jeden z marynarzy,otyły, mało ruchliwy i słabo pływający Gulli widząc cichą śmierc swoich towarzyszy pochłoniętych potęgą żywiołu postanawia walczyc. Mając nad głowami mewy płynie. Katastrofa kutra miała miejsce o godzinie 21 a ostatkiem sił półżywy i wyziębnięty marynarz dociera do brzegu swojej wyspy około 6 rano. To wbrew naturze, wbrew logice i ludzkiej możliwości. Totalna fanatyczna chęc przeżycia, modlitwa i upór że Bóg ma dac Gulliemu jeszcze jeden dzień na poukładanie swoich ziemskich spraw sprawiło że stał się niemożliwe. Nigdy potem nikt nie powtórzył takiego wyczynu a podczas testów komandosi SAS w lodowatym basenie byli w stanie wytrzymac około kilkunastu minut do granicy omdlenia. Gulli po życie płynął 9 godzin i nikt nie jest w stanie wytłumaczyc jak to się stało że zwycięzył.

Grudzień 2013                                                                                                                                                    Roman Boryczko

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*