Entropia – cz.4

entropia2

 

Uwertura

            Nasza relacja z Hanką była jeszcze jakiś czas niezobowiązująca. Poznała mnie z siostrą swojego chłopaka, która mi się spodobała. Skoro Hanka miała kogoś, to dlaczego ja nie? Pojechałem na imprezę – koncert w plenerze czy coś. Była tam ta siostra – Jola, i Hanka. Wkurzyłem się na Hankę, bo nie odpowiadała na moje SMS-y i nie wiedziałem, co się z nią dzieje. A chciałem wiedzieć. To dlatego ostentacyjnie podrywałem Jolę. Zresztą naprawdę mnie zaciekawiła. Natychmiast rozpoznała, kim jestem. Podobno wiele słyszała o mnie wcześniej. Dobrze znała mojego brata, to stąd. Powtarzała to w kółko:

“Brat Stonogi, brat Stonogi.”

Nic to nie znaczyło, ale w jej ustach brzmiało jak fascynacja. Kupiłem to jawne pochlebstwo. Dziewczyna była ubrana tak, jak wtedy lubiłem. Szykownie, bez przesady, stonowana – tak sobie. Poszliśmy się przejść we dwójkę. Zostawiłem Hankę, wkurwiony, że mnie olała. I tak, przez tego SMS-a, się potoczyło. Mnie coraz bardziej kręciła Jola, proporcjonalnie do spadku zainteresowania Hanką. Gdy wracaliśmy, okazało się, że wiadomość była, lecz ja miałem zapchaną skrzynkę. “Nie mogę teraz odpowiadać, bo on tu jest” – brzmiał przekaz. On tu jest? No i co z tego? Czy ona minie bierze za jakiegoś kochanka? Co to za styl? Ja tego nie znam i nie przepadam. Głośno przeczytałem wiadomość, ale w tonie żartu. Siostra się oburzyła, że takie rzeczy dziewczyna brata do obcego mężczyzny posyła – też w tonie żartu się obruszyła, powiedzmy. Nie wypadało jej inaczej.

            Hanka przyjeżdżała do mnie odtąd regularnie. Raz siedzieliśmy przy stole. Oboje po tej samej stronie. Poleciłem jej zrelacjonować swoje dotychczasowe życie uczuciowe. Nadzwyczaj chętnie się za to zabrała. Nie było tego wiele. Jakiś tam kolega, w którym się kochała, i nawet się spotykali, dopóki z zagranicy nie wróciła jego dziewczyna. Gdzieś tam była w delegacji. I tak ta wielka miłość się nagle skończyła. Potem, podobno, nikogo już nie kochała. Był jeszcze, tuż przed Błażejem, jakiś starszy pan. Pracował w reklamie. Zbierał kieszonkowe zegarki. Miał być, jej zdaniem, niezły w łóżku – to z tego względu się z nim spotykała. Z czasem jednak zaczęła odczuwać do siebie wstręt, wyznała.

“No, to było obleśne,” skwitowała.

Uśmiechała się przy tym niewinnie i patrzyła we mnie z ufnością i otwartością. Byłem i czułem się wtedy starszy od niej. Tak pytałem jak miłośnik podglądanej pornografii. Bez żadnych szczególnych planów erotycznych względem niej.

            Nazajutrz Jola z Błażejem mieli wyjechać na Mazury. Hanka się zbuntowała, że nie jedzie. Została ze mną. Nic mu nie dało, że rzucał w dziewczyny żelazkiem. Była nieugięta. Pomogła mi przewieźć swoim starym, fajnym, białym saabem coupé urządzenia do remontu wnętrza domu, który zajmowałem. Porsche należało do mamy. Był to dom, w którym kiedyś mieszkaliśmy z rodzicami i bratem. Obecnie stał pusty. Z wyjątkiem jednego lokatora – mnie właśnie. O siódmej rano przybyła do mnie punktualnie. Załadowaliśmy sprzęt i szybko załatwiliśmy sprawę. Kiedy rodzeństwo wróciło wieczorem, całą czwórką spotkaliśmy się u mnie. Piliśmy alkohol. Poleciłem Jolce czytać poezję Eliota. Zafascynowało mnie takie połączenie jej domniemanej naiwnej dziewczęcości z dojrzałą, grobową, prostą maestrią stylu genialnego poety. Chichrała się bezustannie. Jaka urocza, nakręcałem się. Poszliśmy piętro niżej zobaczyć, jak ładnie wycyklinowałem podłogę. Byłoby niefortunne chyba wspominać przy Błażeju, że sprzęt przywiozła mi Hanka. Kiedy wychodzili, odstawiłem komedię typowego pana domu. No wiecie, jak się żegna gości, zwłaszcza w rodzinie, po imprezie.

“Jedźcie tylko ostrożnie, ale uważajcie na siebie. Tylko nie zapomnijcie mnie znowu odwiedzić.”

Hanka zrywała boki. Błażej nic nie kumał, o co chodzi, i zamulony przytakiwał z głupim uśmiechem na twarzy. Żeby nie wyjść na totalnego downa. Jola nie wiadomo, co kumała, a czego nie. Grała słodką, niedoświadczoną idiotkę. W poniedziałek, po ukończonej robocie, miałem oddać maszynę. Hanka znowu zerwała się o świcie i była u mnie o siódmej. Tym razem oznajmiła zaraz na wstępie, że zerwała z Błażejem. Ucieszyłem się, ale udałem, że mi to raczej nie na rękę, bo z kobietami wiązać się nie lubię. Oddaliśmy maszynę do wypożyczalni i wróciliśmy do mnie. Hanka walnęła się na kanapę. Była śpiąca. Ja puszczałem stare kasety magnetofonowe z jakimiś przebojami z lat 80. Nareszcie położyłem się przy niej. Jej ciało obok mnie. Jej ciało było seksowne. Pełne. Pachnące perfumami. Wypieszczone. Leżała w półśnie. Zwarłem się w sobie i spiąłem. Poczułem napływ krwi w dolnych partiach korpusu. Coś mi tam twardniało. Leżałem na brzuchu i dociskałem członka do materaca. “Uspokój się”. Gdybym ją teraz objął, prawdopodobnie by się ucieszyła. Dlaczego nie chciałem tego zrobić? Z przyzwyczajenia. Unikałem seksu. Uważałem, że takie przygodne relacje nie mają sensu. Szukałem czegoś głębszego. Nie chciałem jej też pokazać, że jestem miękki i od razu się do niej zabieram. Ona cała parowała od gorąca. Oddychała ciężko. Rozpływała się po łóżku.

“Podrap mnie po pleckach,” zaordynowała.

“Sama się podrap,” udałem gbura.

Nie chciałem uchodzić za takiego, co się od razu zabiera do sprawy, jak tylko nadarza się okazja. Poszedłbym w ślady Błażeja, który wziął ją jak swoją na Brunatnej. Zakrawałoby to na żart. Byłem przekonany, że będzie potrafiła to docenić. Wstaliśmy wreszcie i udaliśmy się do kuchni. Zrobiliśmy sobie śniadanie. Potem ona poprosiła mnie, żebym wymyślił jej jakieś teksty do opisu jej meblo-ubrań na stronie internetowej. Również żebym zastanowił się, o czym mogłaby być jej praca magisterska. Z chęcią przystałem. Odpowiadała mi rola wtajemniczonego. Włączyła dyktafon w komórce i zaczęła nagrywać. Podparłem filozoficzną tezą jej praktyczne prace designerskie. Tak mi się przynajmniej wydawało. Podziękowała serdecznie, po czym pojechała do siebie. Wymieniliśmy się adresami internetowymi. Jeszcze tego samego dnia nadesłała mi stenogram mojego monologu. To był pierwszy mail, jakiego od niej dostałem. Jak słodko, pomyślałem. Prawie natychmiast zaskoczyła mnie, posyłając mi komplet projektów okładek do mojej książki, którą właśnie przygotowywałem do wydania w rodzinnym przedsiębiorstwie. Zachwyciły mnie. Były piękne. Nasza korespondencja obejmowała potem kilka tysięcy listów i liścików. W tej chwili Hanka nie odpowiada na żadne wiadomości ode mnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*