ŚDM w Polsce: POZOSTAWIŁ PO SOBIE PRZESŁANIE…

DSCF9003Jan Paweł II towarzyszy nam z nieba, gdy widzimy wielu młodych ludzi z tak różnych kultur, języków, przybyłych z jednego powodu i aby świętować żywą obecność Jezusa pośród nas.

 

Papież Franciszek 

 

 

„Absit dicto invidia”!

 

Światowe Dni Młodzieży to nie tylko możliwość spotkania z głową Kościoła katolickiego, to także słowo. Słowo wolne od nienawiści. Pielgrzymowanie młodych ludzi z najdalszych zakątków świata pokazało, jak potrafi być mały dzisiejszy świat w sensie fizycznym, namacalnym – a wielki i bogaty w ogrom doświadczeń duchowych.

Aby zamknąć ten, wydawać by się na pozór mogło – przemijający – temat, trzeba wrócić do czasu, kiedy młodzi pielgrzymi rozpoczynali swoją wizytę w Polsce. Aby zrozumieć piękno, wagę i sens tego spotkania bardzo młodych ludzi, przybyłych do nas z najdalszych zakątków ziemskiego globu, trzeba było być z nimi, rozmawiać, starać się ich zrozumieć. Nie da się ocenić tego wydarzenia w sposób obiektywny, patrząc na nie przez pryzmat szklanego ekranu telewizora. Nie jest możliwe, aby zasiąść wygodnie przed komputerem i opisywać zdarzenia, wynikające z przebiegu światowej pielgrzymki w Polsce na zimno, nie uczestnicząc w tych wydarzeniach osobiście. Ktoś powiedział: Oboje z mężem stwierdziliśmy, że piękniej to z pewnością jest tylko w niebie, aby jednak tego uczucia doświadczyć, trzeba było tam być, lecz jak się okazuje nawet to nie wystarcza. Trzeba po prostu głęboko wierzyć, wtedy dopiero jesteśmy w stanie dostrzec całe piękno, a także odkryć tajemnice, które dla ludzi niewierzących są pomijane – bo z wiadomych przyczyn – niezauważane…

Trzy słowa które mogą wam pomóc, aby przeżyć życie małżeńskie, w którym występują trudności. Te trzy słowa to: proszę, przepraszam i dziękuję. Czasami fruwają talerze, ale nie bójcie się, kiedy coś takiego się zdarzy. Dam Wam jedną radę, nigdy nie kończcie dnia bez zawarcia pokoju. (Papież Franciszek)

Wiele rodzin na świecie żyje w atmosferze zimnej wojny, raz zadana bliskiej osobie krzywda nie została wybaczona ani też nie padło słowo „Przepraszam”. Powodem takich zachowań jest utrata wiary, na miejscu której stanęła pycha, nie pozwalająca na wykrzesanie z siebie odrobiny pokory. To przed tymi i podobnymi zagrożeniami, które stały się wręcz chorobą cywilizacyjną, przestrzegał Ojciec Święty podczas wizyty w Polsce.

Czy coś się skończyło wraz z odlotem Ojca Świętego z Balic w Krakowie? Oczywiście nie, ważne jest przesłanie, które po sobie pozostawił. Słowa, które wypowiadał, tak bardzo upolityczniane przez wiele mediów, wypaczają wielokrotnie sens tego, co papież chciał nam przekazać. Jego homilie dalekie były od politycznych zawirowań świata. Głównym celem jego katechezy było uwrażliwienie nas na wagę, sens tworzenia w sposób przemyślany – czyli kierowany uczuciem miłości – podstawowej komórki społecznej, jaką jest rodzina.

Gdy wybieramy wygodę, myląc szczęście z konsumpcją, wówczas cena, którą płacimy, jest bardzo i to bardzo wysoka, tracimy wolność. (Papież Franciszek)

Wiele miejsca Ojciec Święty poświęcił problemowi konsumpcjonizmu naszego życia.

„Wygrywania” za wszelka cenę. Pieniądz, kariera zawodowa – stały się jedynymi celami w naszym życiu, pycha i umiłowanie „mamony” pokonały pokorę czy skromność. Ojciec Święty przekonywał nas w swoich wypowiedziach, że nie da się tego zrobić z miłością, ona bowiem zdolna jest przezwyciężyć i pokonać wszelkie trudności. Abyśmy jednak o tym pamiętali w czasach, kiedy walczy się z tym uczuciem, gdzie na każdym kroku próbuje się młodym ludziom wmawiać, że ważne są tylko fizyczne doznania, duchowe wartości zaś należy włożyć między bajki. To dlatego właśnie trzeba nam żywo, aktywnie uczestniczyć w spotkaniach, pomagających w zrozumieniu tej podstawowej prawdy. Jedną z takich możliwości były Światowe Dni Młodzieży. To dlatego też tak ważne są spotkania młodych nie tylko z papieżem, ale w gronie swoich rówieśników, a – jak się okazuje – również z samym sobą po to, by w zdrowej, nie wyreżyserowanej gdzieś w studio atmosferze, dzielić się doświadczeniami, dyskutować w gronie sobie równych osób na tematy dla nich ważne.

Słyszy się wiele opinii, szczególnie przekazywanych w mediach zachodnich, nie mających niczego wspólnego z duchową stroną światowego pielgrzymowania, jakoby papież Franciszek zrugał polski rząd w sprawie radykalizmu, związanego ze sprawą uchodźców.

Zdaniem pielgrzymów, nic nie wskazywało na to, aby Ojciec Święty próbował pouczać naszych rządzących, wszak każde z państw ma swoje problemy wewnętrzne. Papież – o czym należy pamiętać – jest głową Kościoła katolickiego, zajmuje się zupełnie innymi sprawami.

To, że „Wiara, Nadzieja i Miłość” są hasłami, głoszonymi przez Kościół katolicki i chrześcijan całego świata a rodzina, czyli rodzące się życie, stawiana jest na pierwszym miejscu, to tylko powinno cieszyć.

Polska nie odżegnuje się od pomocy ludziom, dotkniętym widmem wojny, my jednak mamy za miedzą poważny konflikt i to stamtąd należy przyjmować ludzi, dotkniętych tym strasznym dramatem, to tam należy kierować w pierwszej mierze nasze kroki w celu pomocy. Ludzie zza wschodniej granicy doskonale władają polskim językiem, wielokrotnie mienią się być Polakami. Posiadają też podobne doświadczenia kulturowe, pozwalające na w miarę szybką aklimatyzację. Polska boryka się z wieloma problemami u siebie, czyżby Parlament Europejski nie dostrzegał tych problemów? Czyżby zapomniano w kręgu ludzi (państw zamożnych) o starej prawdzie, mówiącej, iż „Należy mierzyć siły na zamiary”? – a może jest tak, że komuś bardzo zależy na tym, aby po raz kolejny obywateli RP coś przerosło, by móc głosić, że oto Polacy znów zawiedli.

Niemcy i pozostałe kraje UE nie powinny nas pouczać, niech robią to, co uważają za stosowne, ale u siebie!!! Upolitycznianie wizyty papieża w Polsce jest co najmniej nie na miejscu.

Doszukiwanie się podtekstów w wypowiedziach Franciszka jest gorszące. W wielu przekazach zachodnich mediów widać wręcz doszukiwanie się potknięć polskich organizatorów, a należy podkreślić, że opinie samych pielgrzymów wręcz szokują pozytywnymi ocenami. W oczach młodych przybyszów z całego świata, byliśmy najlepszymi organizatorami tej ogromnej imprezy, jakich można sobie było tylko wymarzyć. Warto w tym miejscu przytoczyć kilka wypowiedzi młodych ludzi z Niemiec, Włoch, Filipin czy Stanów Zjednoczonych.

DSC_0986

Jesteście doktorami Europy

Nie wolno wam, Polakom, występować z Unii Europejskiej, jesteście „doktorami Europy”, tak naprawdę tylko Polacy mogą uzdrowić chore myślenie zachodnich społeczeństw, zaprogramowanych na osobisty sukces – podkreśla Josef, młody pielgrzym ze Schotten.

Nie pamiętam, kiedy ostatnio widziałam powracającego z pracy męża, którego żona pyta: Jak było, czy jesteś zmęczony, odpocznij. Po obiedzie zawołam cię na kawę. To zupełnie coś nowego, u nas już się nie spotyka takich zachowań – włącza się do rozmowy Franziska z Drezna. Widzimy, że rodzina w Polsce działa jeszcze na starych zasadach, u nas tak było 50 lat temu. W Polsce nadal, każdy ma swoje miejsce przy stole, niedzielny obiad jadają wszyscy wspólnie – brak nam u siebie w kraju – podkreślali goście – tych na pozór drobnych szczegółów.

Jest jeszcze coś, czego nam bardzo brak w Niemczech – dopowiada Josef – tych przydrożnych krzyży i kapliczek, w których u was nawet odprawia się nabożeństwa. Na pytanie, co zapamięta z Polski, 17-letnia Miriam Magdalena Czarnecka – odpowiada: Jestem Polką, mieszkającą w Schotten, z pewnością nie da się zapomnieć waszego jedzenia, wspaniałe jest pieczywo i słodycze, no i krajobrazy. Mamy w Niemczech wspaniałe góry, Tyrol, Bawaria i moja Hesja, jest wiele zabytków. To jednak po raz pierwszy tu, w Polsce, kiedy usiadłam na miedzy za domem, w którym mieszkam teraz, zapatrzyłam się w dal i napisałam wiersz, zaraz potem drugi i trzeci. Ten pejzaż nastraja do rozmyślań. (cdn.)

 

Tekst i zdjęcia 

Tadeusz Puchałka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*