Rosjanie naszym wrogiem? (6)

W roku 2012 SWR ogłosiła przetargi na zbudowanie systemu kreowania, tworzenia i manipulowania świadomością masową za pośrednictwem popularnych sieci społecznościowych. Etapem początkowym było stworzenie systemu pod kryptonimem Dysput, odpowiedzialnego za ciągłe monitorowanie treści szeroko rozumianej blogosfery oraz niezwykle popularnych sieci społecznościowych na świecie. Dysput docelowo zajął się analitycznym badaniem wszystkich możliwych procesów kształtowania wirtualnej społeczności oraz rozpowszechnianiem informacji w tych sieciach. Dodatkowo odpowiada również m.in. za wyznaczenie stosownych czynników, które umiejętnie wpływają na popularność i skuteczny zasięg rozchodzenia się owych informacji. 

Monitor-3 to narzędzie do rozpracowania organizacji oraz kierowania w Internecie wirtualną wspólnotą ekspertów, którzy odpowiadają za wyznaczanie kierunków poszczególnych zadań oraz kontrolę tego typu prac w mediach społecznościowych wraz z regularnym pozyskiwaniem wyselekcjonowanych informacji w obrębie zadanych im do realizacji tematów. 

Sztorm-12 odpowiada za dezinformację, publikację przygotowanych uprzednio przez wywiad informacji we wszystkich mediach społecznościowych. System ten jest nie tylko przygotowany do prowadzenia manipulacji i sterowania świadomością masową poza granicami Rosji, ale również na jej terytorium. Istota działania ww. systemu jest banalnie prosta, bo oto za pośrednictwem popularnych i lubianych przez internautów mediów można z powodzeniem dezawuować np. nieprzychylne Rosji komentarze, poglądy i wypowiedzi zagranicznych polityków. A wszystko to wygląda na pierwszy rzut oka tak, jakby były to autentyczne wypowiedzi obywateli lub ekspertów-autorytetów, tj. osób nam nie tylko kulturowo bliskich, ale również takich, do których mamy zaufanie.

Na szczęście dla przeciętnych Rosjan z prowincji i małych miasteczek nie ma na razie przesłanek gospodarczych ani społecznych do totalnej inwigilacji wszystkich! Inwigilowani są szczególnie ci, mieszkający w metropoliach i Moskwie. Moskwa opiera swój projekt na doświadczeniach chińskich. Od 2010 roku pod rządami mera Siergieja Sobianina Moskwa stała się miastem bardziej rozwiniętym technologicznie. Pierwszym etapem zmian było całkowite przejście z dokumentów papierowych na elektroniczne, a obecnie jest to cyfryzacja i praca z wielkimi ilościami danych. „Za 10 lat mieszkańcy Moskwy będą żyć w cyfrowej metropolii przyszłości, przypominającej coś pośredniego między Doliną Krzemową a chińskim Regionem Autonomicznym Sinciang-Ujgur, gdzie ustanowiono system totalnego śledzenia obywateli”. Wiele uwagi władze Moskwy poświęcają bezpieczeństwu, a zwłaszcza wdrożeniu systemu monitoringu wideo, jego analizie i systemom rozpoznawania twarzy.

Już w 2016 roku pojawiły się pogłoski o podłączeniu kamer miejskich do systemu identyfikacji twarzy i rozmowach, prowadzonych przez merostwo ze start-upem NTechLab, który opracował technologię o nazwie FindFace. Przy jej użyciu można było na podstawie fotografii osoby odnaleźć jej profil na popularnym portalu społecznościowym VKontakte. Serwis FindFace już nie działa, ale NTechLab stała się częścią państwowego koncernu Rostiech (Rostec). Rosja uchwaliła prawo zakazujące sprzedaży niektórych urządzeń, które nie posiadają wstępnie zainstalowanego rosyjskiego oprogramowania. Ustawa weszła w życie w lipcu 2020 roku, obejmując smartfony, komputery i smart TV. Obecnie w Moskwie działa 162 tys. kamer i władze zapowiedziały unowocześnienie 40 proc. z nich. Dalszy rozwój monitoringu miejskiego w latach 2017-18 związany był m.in. z organizowanymi w Rosji mistrzostwami świata w piłce nożnej. „Na poważnie władze wzięły się za wdrażanie inteligentnych kamer w 2019 roku. Na podstawie obrazu z kamer można zidentyfikować człowieka bez względu na takie przeszkody, jak słabe oświetlenie czy zakrywające twarz okulary i broda. System identyfikuje ludzi na podstawie nie tylko cech twarzy, ale i sylwetki, kształtu czaszki, kroju oczu i ust, a te cechy nie zmieniają się przez całe życie.

Rosjanie bezpardonowo i bez żadnych skrupułów podsłuchiwali zagranicznych przedstawicieli podczas szczytu G2 w Petersburgu. Specjalnie przygotowane w tym celu pendrive’y i ładowarki do smartfonów automatycznie instalowały szpiegowskie oprogramowanie. SWR i GRU są też podejrzewane o elektroniczny wywiad na terenie innych państw UE. Zasięg ich najnowszych urządzeń podsłuchowych wynosi od jednego km do nawet kilku km, w zależności od źródła. To oznacza, że z terenu samej tylko ambasady rosyjskiej w Warszawie można podsłuchiwać wszystkie kluczowe polskie ministerstwa w tym MON, ABW, SKW, SWW, SOP, CBA, BBN, kancelarię prezydenta i premiera.

Popularny program antywirusowy, stworzony przez firmę Kaspersky Lab szpiegował swoich nieświadomych niczego użytkowników. Odpowiednio spreparowany program antywirusowy przeszukiwał wszystkie pliki w komputerach, poszukując takich oznaczeń jak ściśle tajne oraz różnych tajnych oznaczeń kodowych, które są używane w oprogramowaniu administracji rządowej w USA.
Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że firma Kaspersky Lab została założona przez absolwenta szkoły kryptologii KGB Jewgienija Kaspierskiego. Kaspersky Lab ma siedzibę w Moskwie oraz 33 oddziały na całym świecie, w tym od 2000 r. w Polsce. Ten popularny program antywirusowy jest używany przez ponad 400 mln użytkowników komputerów na całym świecie. Tym samym dostęp do wrażliwych danych jest dla SWR wręcz nieograniczony. Oprogramowanie Kaspersky Lab było dopuszczone do wykorzystania w 22 agendach rządowych USA.

Sami Rosjanie mają świadomość w jakim kraju żyją, wiedzą, że Amerykanie mają PRISM, a Rosjanie SORM i PAK. Tak podsłuchują w państwie Putina. To jest wielki krok w stronę „kitaizacji” kraju – jak mówią Rosjanie („Kitaj” to po rosyjsku Chiny). (Cdn.)

Roman Boryczko,

luty 2021

One thought on “Rosjanie naszym wrogiem? (6)

  • 16/03/21 o 11:01
    Permalink

    Wzruszające doprawdy! Prawicowe oszołomy wygadują na Rosjan, że to durne kacapy, przygłupy, matoły, pierwotniaki, etc… etc… A tu okazuje się, że dysponują techniką i możliwościami dorównującymi przereklamowanym systemom made by USA. A my? Jak zwykle – zazdrościmy i plujemy, bo niczego innego nie umiemy. To jest umiemy i mamy osiągnięcia, ale wolimy kupić coś od USraela, niż dać naszym zarobić. To oczywiste, bo w przypadku wdrożenia jakiegoś polskiego wynalazku nikt się nie nachapie, a tak to łapówki, gratyfikacje, itp. beneficja… I straszno i śmieszno.
    Więc odreagowujemy stres plując na Rosję. Jak zwykle.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*