Polskie zmory

 

 

 

 

 

 

 

 

Wspomniane „zmory” umęczyły mnie do tego stopnia, że muszę jej z siebie wyrzucić, wypowiedzieć, podzielić się swoim ciężarem z Wami – Moi Drodzy Czytelnicy. (Mam nadzieję, że znajdzie się z parę osób, które to przeczytają).

 

Cóż mnie, starego człowieka, który doświadczył wiele – tak złego jak i dobrego – mogło tak mocno – do żywego – dopiec? Żeby nie przeciągać, powiem wprost. Nie mogę sobie wytłumaczyć trzech wydarzeń, jakimi obdarzył nas tegoroczny listopad. Nie uwierzę nikomu, kto by powiedział, że te wydarzenia nie mają związku z opadaniem liści i w ogóle z jesienną aurą. Na pewno! Jestem o tym święcie przekonany. Ba, ja sam chodzę jak struty i często męczy mnie chandra. Tyle, że ja nie mam możliwości kreowania wydarzeń, zauważalnych przez publiczne media. A gdy sobie w kącie popłakuję, to żona zaraz woła – “Kiedy w końcu, z tą swoją depresją pójdziesz do psychiatry?”. Sami widzicie! Miałem się streszczać, a bezwiednie się rozgadałem. Już mówię. Tymi wydarzeniami, które mnie zbulwersowały do n-tego stopnia są:   

– eksponowanie siły policji w dzień naszego Narodowego Święta Niepodległości.

– odejście Pawlaka z  rządu po wyborze J. Piechocińskiego na prezesa PSL.

– obecność pracowników ABW w siatce terrorysty z Krakowa i nie reagowanie na przeprowadzenie próbnych wybuchów, jak również nie zauważenie źródeł, usłużnie zaopatrujących terrorystę w potrzebne 4 tony materiałów wybuchowych, które miały (być może naprawdę) służyć do pozbycia się prezydenta RP, premiera i reszty towarzystwa sejmowego.

„Zabezpieczeniem Marszu Niepodległości” – nazywały „niezaangażowane politycznie” media  zbrojne szwadrony policji, będące na usługach władzy – niepodległej, wolnej i demokratycznej – Polski. Czy nikomu nie przyszło do głowy, że „towarzystwo” policjantów w pełnym rynsztunku bojowym, zadziała na uczestników Marszu Niepodległości tak, jak przysłowiowa „czerwona płachta na byka”? Żeby odpowiedzieć twierdząco na to pytanie, nie trzeba mieć  wcale wygórowanego wskaźnika inteligencji. Jeśli nasze władze nie przewidziały – łatwo dedukowalnych – skutków swojej akcji policyjnej, to kto w nich siedzi? I do tego wszystkiego głoszono – wszem i wobec – „zabezpieczenie manifestacji na najwyższym poziomie”. A to, że do kobiet i dzieci – spokojnie idących ulicami – strzelały kobiety-policjantki, jest rzeczą, która mnie – mężczyźnie – w głowie się nie mieści! Gumowa kula także może okaleczyć lub nawet zabić. Czy to jeszcze kobiety?

Kongres PSL-u w wolnych wyborach wybiera nowego prezesa, a w reakcji na ten wybór stary prezes ostentacyjnie zapowiada złożenie dymisji ze stanowiska w koalicyjnym rządzie, mimo że nowy prezes prosi, aby tego nie czynił i dał mu trochę czasu na rozeznanie i wejście w sprawy koalicyjnego współrządzenia Polską. Pan Pawlak tymczasem nie chciał nawet o tym słyszeć – „Skoro zdecydował się startować w wyborach, to niech poniesie tego konsekwencję” – miał powiedzieć o swoim następcy. Co by nie mówił – z rządu odszedł. A to, według mnie, jest wyrazem braku prawdziwego zainteresowania sprawami kraju. Dla Pawlaka ważniejsze było obrażanie się na Piechocińskiego, niż zarządzanie Polską. Czy tak się powinien zachować Obywatel RP, pisany z dużej litery, któremu na sercu leży przede wszystkim dobro państwa? Korona z głowy by mu spadła, gdyby swojego następcę wprowadził w arkana zarządzania, a nawet udzielił wskazówek, czy też dobrych rad. Egoizm zwyciężył. Przykre.    

„Udaremnienie ataku terrorystycznego” – na pisanie o tym „wybryku służb specjalnych” sił mi już nie staje. Może to był „majstersztyk” medialny (a raczej być nim miał, bo i to zawiodło), ale z pewnością nie antyterrorystyczny. Zaznaczę jeszcze – żeby taka „pogrywka” na strunach społecznych nastrojów kiedyś nie skończyła się źle, nie tylko dla służb…  Chyba też tym ostatnim wydarzeniem jestem najbardziej skonfundowany – zwyczajnie mówiąc: zniesmaczony.

 * * *

To byłoby na tyle. Wypadałoby dodać jakąś samoporadę, czyli poradę na własny użytek. Oto ona: zapytajmy samych siebie i odpowiedzmy – także sami sobie – na pytanie: „Kogo właściwie wybieramy do zarządzania naszym wspólnym mieniem, naszą społecznością, jak również do kreowania naszego wizerunku w świecie, do dbałości o naszą Ojczyznę – Polskę?”.

 

Tadeusz Śledziewski

 Fot. autora

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*