Wszyscy pokutujemy za to, że żyjemy… (3)

Na obecnej polskiej scenie politycznej były premier nie ma konkurencji, bowiem dla swej sekty przedsiębiorców, pracowników budżetówki i administracji przynosi czytelny sygnał, iż o nich pamięta i wie, że są specjalną kastą, której interesów się nie kwestionuje. W rozentuzjazmowanym tłumie Donald Tusk złożył kwiaty pod pomnikiem Piłsudskiego i dał się upokorzyć władzom podczas oficjalnych obchodów. Umocnił swoich zwolenników i dał sygnał, iż jest gotowy – choć nie wiemy na co. Dla nas ta retoryka niczego nie zmienia i jak widać dla maluczkich – np. w reprywatyzowanej Warszawie – również nic się nie zmieni!!!

Ci, którzy mają nie tylko serce po lewej stronie, ale też i lewicową wrażliwość, w tym roku dostali szansę celebrowania lewicowych wartości z pogrobowcami minionego systemu, snującymi wizję wielkiego, wspólnego powrotu „lewicy” na szczyt. W stulecie niepodległości na warszawskim placu Na Rozdrożu odsłonięto pomnik Ignacego Daszyńskiego, socjalistycznego działacza, premiera Rządu Lubelskiego, współzałożyciela PPS, kawalera Orderu Orła Białego (pośmiertnie). Osoba wielkiego socjalisty połączyła polityków III RP, których nigdy nie można by podejrzewać, że będą w stanie wspólnie wystąpić gdziekolwiek bez pyskówek i zajadłych kłótni.

Telefoniczne zaproszenia od Włodzimierza Czarzastego przyjęli m.in. Adrian Zandberg (Razem), Marek Kossakowski (Zieloni) czy Katarzyna Kądziela (Inicjatywa Feministyczna). Pojawił się niestrudzony Aleksander Kwaśniewski, który podobno znów zagląda do kieliszka, Jerzy Wenderlich, Ryszard Kalisz, Piotr Gliński, wicemarszałek Senatu RP – Bogdan Borusewicz, wicemarszałek Sejmu – Małgorzata Kidawa-Błońska. Wspólne odniesienie do spuścizny wielkiego socjalisty miało posłużyć za punkt wyjścia do budowy porozumienia – lecz w obliczu zdrady pani Barbary Nowackiej, której Inicjatywa Polska wchodzi do Koalicji Obywatelskiej. PO i Nowoczesnej.pl licząc, że to będzie sposób na przyciągnięcie wyborców lewicy – dla samej lewicy wizerunkowo już chyba gorzej być nie może.

Nowe rozdanie szykuje strasznie popierany przez zagranicę i media społecznościowe prezydent Słupska i działacz inicjatyw homoseksualnych, Robert Biedroń, również grający na siebie. Dla lewicy (o ile jeszcze godzi się o tych tłustych kotach i biznesmenach, jeżdżących Jaguarami, tak mówić) taki kształt oznacza zamknięty rozdział a spotkania pod pomnikiem Ignacego Daszyńskiego pachną ekumenizmem. Nam ta retoryka niczego nie zmienia i – jak widać – także maluczkim, np. w oświeconej Łodzi, gdzie była twarz Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Dariusz Joński za swe zasługi dla prezydent Zdanowskiej startuje z pierwszego miejsca listy Koalicji Obywatelskiej (PO + N) w okręgu zgiersko-kutnowskim do łódzkiego sejmiku. Ręka rękę myje a dla prostaczków i tak nic się nie zmieni.

Obchody stulecia odzyskania przez Polskę niepodległości na swój specyficzny sposób świętowała również skrajna lewica i środowiska autonomistów i squatersów. Nie można odbierać skrajnościom braku wrażliwości społecznej, bo to właśnie skrajna lewica od lat walczy z odradzającym się nacjonalizmem, czy nierównościami społecznymi (m.in. w różnych miastach wspierała ruchy lokatorskie w walce z czyścicielami kamienic i blokowaniu eksmisji na bruk). Skrajna lewica walczy na polu związkowym, ekologicznym i społecznym acz w większości (anarchiści) nie chce uczestniczyć bezpośrednio w polityce, a jeśli chce (Polska Partia Socjalistyczna i dzisiejszy Ruch Sprawiedliwości Społecznej – praktycznie bez poparcia) nie dostaje mandatu do rządzenia.

Z placu Unii Lubelskiej ruszył marsz Za Wolność Naszą i Waszą, organizowany przez antyfaszystów. Pierwszy raz w historii tego typu przedsięwzięć miał on formułę radosnego street party. Dodać jednak należy, że autonomiści tego dnia woleli flagi tęczowe niż narodowe więc lewica, próbująca ugrać coś na niwie politycznej, z tymi środowiskami chce mieć coraz mniej wspólnego. Otwierająca marsz członkini kolektywu Syrena mówiła o tym, iż prawdziwą niepodległość posiadają w Polsce głównie biali mężczyźni. Każdy zaś, kto jest w jakiś sposób inny – kobiety, mniejszości etniczne, osoby LGBTIA – spotyka się z próbami ograniczenia wolności i różnymi formami dyskryminacji. W myśl historycznego hasła „Za naszą i waszą wolność” podczas marszu solidaryzowano się z walczącymi obecnie o własne, sprawiedliwe państwo, Kurdami. Przypominano także, jak straszne krzywdy wskutek niemieckiego faszyzmu ponieśli mieszkańcy Warszawy i wszyscy Polacy. Manifestujący, łącząc sprawy wolności i równości, domagali się także respektowania praw pracowniczych czy lokatorskich.

Według mnie ta retoryka niczego nie zmienia, ponieważ stała się bardzo podatna na wpływy i sojusze. Protestowanie razem z Komitetem Obrony Demokracji czy Obywatelami RP (obecnie dyżurnymi antyfaszystami, biegnącymi donosić na policję i wygrywającymi hurtowo sprawy w sądach) wpędza dobre duchy w objęcia politycznych aktorów i demagogów, sponsorowanych przez różne europejskie fundacje. Maluczkim te projekty unijne niczego nie zmienią. (Cdn.)

Roman Boryczko,

listopad 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*