“Ogień”, kat Podhala

Niepoprawny politycznie głos na temat kultu Józefa Kurasia ps. „Ogień”. Redakcja Biuletynu Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych „Kombatant” 00-926 Warszawa, ul. Wspólna 2/4 – 25. maja 1998.

ogienW biuletynie Nr 4/86/ Urzędy do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych „Kombatant” z kwietnia br. na stronie 22. „naszej poczty” opublikowano notkę Kazimierza Garbacza z Łącka pt. „Waksmund Pamięta…” informującą o tym, że 21 lutego br. odbyło się w rodzinnej wsi Józefa Kurasia „Ognia” w Waksmundzie koło Nowego Targu tradycyjne spotkanie kombatanckie zorganizowane przez członków Koła „Podhale” Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego w 51. rocznicę śmierci „Ognia”. Celebrujący mszę za duszę mjr (nikt nigdy mu takiego stopnia nie nadał) – „samozwańczy major” – „Ognia”, ks. kapelan Stanisław Góral z Nowego Sącza ubolewał, że wśród przybyłych nie widać niestety młodzieży, która właśnie na takich spotkaniach powinna pobierać lekcje patriotyzmu i historii.

(Do wiadomości księdza kapelana Stanisława Górala. Dobrze by było gdyby ksiądz kapelan odprawił mszę za duszę księdza proboszcza Władysława Magierę z parafii Łętowe b. powiat Limanowa, bestialsko zamordowanego w nocy z 31. maja na 1. czerwca 1947 r. przez byłych „ogniowców” o pseudonimach „Trawa” i „Wydra”, którzy po amnestii z 1947 roku, ponownie wkroczyli na drogę bandyckiego rzemiosła).

Na kuriozum zakrawa fakt, że zebrani na tym „konwentyklu” uchwalili rezolucję, w której m.in. napisali: „Zwracamy się do najwyższych władz Rzeczypospolitej Polskiej o podjęcie skutecznych działań w celu odszukania doczesnych szczątków Józefa Kurasia „Ognia”.

A ja się pytam, kto zajmie się odnalezieniem doczesnych szczątków ponad 20 ludzi, zamordowanych przez „Ognia” i jego podwładnych, których do tej pory miejsc pochówku nie znamy. W tym także znajdują się zamordowani przez „Ognia” jego podwładni, wśród których byli oficerowie AK por. „Roman” i ppor. „Łoż”. Może wskażą gdzie znajdują się ich groby. Jak było z odprowadzeniem zmaltretowanych bezbronnych osób „do kapitana”.

ludwikborowskiSzerzej o działalności „Ognia” i podległych mu bojówek pisałem kilkakrotnie m.in. w Głosie Kombatanta Armii Ludowej nr 9/37 z grudnia 1996 roku. Tu dołączam fragment wspomnień pana Ludwika Borowskiego b. komendanta powiatowego MO w Nowym Targu o zbrodniczej działalności watażki.

Tadeusz Kosowski

Ludwik Borowski, Krwawy Kat Podhala (fragmenty)

Str. 30

„Dziś wiemy, że „Ogień” nie miał żadnej łączności z Rządem Londyńskim, ani żadnym innym krajem. Nie było żadnych zrzutów broni. Potwierdzili to w rozmowie ze mną „Powicher” – Jan Kolasa i „Śmigły” – Jan Batkiewicz. „Powicher” był pierwszym zastępcą „Ognia”. „Śmigły” był dowódcą bojówki „Szybko Wykonawczej”. Byli z „Ogniem” od początku. Wiedzieli wszystko co się działo w bandzie.”

Str. 52

„Ogień” nie miał żadnych kontaktów z organizacjami rzekomo niepodległościowymi wyższego szczebla. Nie wiedzieliśmy pod jakim szyldem działa. W swoich sprawozdaniach wymienialiśmy, że banda „Ognia” działała pod znakiem NSZ, AK, WIN, ponieważ każda z tych organizacji pasowała do „Ognia”. NSZ pasowały do sposobu mordowania i nienawiści „Ognia” do wszystkiego co postępowe oraz posługiwania się ryngrafami Matki Boskiej. W takim bowiem stroju członkowie „Plutonu Śmierci” pod dowództwem „Groźnego” mordowali ludzi. AK dlatego, że posługiwali się pieczątką z napisem „AK”. WIN dlatego, że była to aktualna organizacja podziemna.”

Str. 58

„20. stycznia 1947 r. posterunek MO w Krościenku zameldował, że komendant posterunku Jan Sikora i dwaj milicjanci: Stanisław Kuśmierczak i Adam Bałas do godzin wieczornych nie powrócili z patrolu. Co robić? Powiedziałem – czekać do następnego dnia. 21.01. znów zameldowali, że nie ma żadnej wiadomości o patrolu. Wywnioskowałem, że przytrafiło się coś złego Sikorze. Poleciłem wysłać samochód z plutonem milicjantów do Krościenka. Późnym wieczorem zameldowano mi, że Sikora z patrolem udał się do Ochotnicy i co dalej, nie wiadomo. Stało się dla mnie zrozumiałe, że Sikora wpadł. Następnego dni sam z milicjantem pojechałem do Ochotnicy. Pytaliśmy ludzi, ale niczego nie dowiedzieliśmy się.

zdjecieDopiero po śmierci „Ognia” i ujawnieniu się banty (luty 1947 – przyp. red.), bandyci ujawnili, co się stało z patrolem Sikory. Patrol Sikory jeszcze przed Ochotnicą został przez bandę zauważony, a następnie otoczony. Patrol przez jakiś czas bronił się, ale czas działał na niekorzyść milicjantów. W rezultacie podnieśli ręce do góry. Następnie zostali pobici i doprowadzeni do „Ognia”. „Ogień” osobiście każdego przesłuchał, a następnie kazał rozstrzelać. Ciał nie zakopano, bo ziemia była zamarznięta. Leżą w śniegu w pobliżu obozu „Ognia”. Bandyci zgodzili się zaprowadzić i pokazać gdzie leżą zabici.

Wysłana grupa milicjantów z ppor. Mieczysławem Zachariaszem odnalazła ciała i zabrała. Z oględzin ciał pomordowanych wynikało, że byli bici, a następnie strzałami ich dobito.

Podczas wydobywania ciał milicjantów ze śniegu, bandyci ujawnili, że kilkadziesiąt kroków dalej leży Rosjanka. Rosjanka przyjechała z Polakiem narzeczonym z Niemiec, gdzie byli razem na przymusowych robotach. Kiedy „Ogień” dowiedział się, że jest Rosjanką, polecił ją doprowadzić do siebie. „Ogień” Rosjankę sam zgwałcił, a potem oddał pozostałym członkom bandy. Po dwóch dniach, kiedy była nieprzytomna rozebrano ją, wywleczono poza obóz i zostawiono w śniegu, a w rozkroku wsadzili gałązkę sosny. Tak ją odnaleziono.”

Za zgodność: TK.

Ten ostatni akapit szczególnie zalecam do zapoznania się księdzu kapelanowi Stanisławowi Góralowi z Nowego Sącza, aby w przyszłości podczas uroczystych mszy odprawianych za duszę „Ognia” z udziałem młodzieży, żeby go odczytał i opowiedział na tej podstawie, że jest to wzór patriotyzmu. Zgwałcić „Bogu ducha winną” samemu, potem zlecić zgwałcenie podwładnym. A gdy już ofiara nieprzytomna, rozebrać do naga i pozostawić na mrozie w śniegu. Oto wzór katolika, Polaka i patrioty. Tak trzymać, księże kapelanie, młodzież będzie wdzięczna za taką lekcję patriotyzmu i historii.

Powyższe teksty w końcu maja br. zostały przekazane redakcji Biuletynu „Kombatant”, ale redakcja odmówiła ich opublikowania. Nie odpowiadały profilowi biuletynu. W związku z powyższym postanowiłem je opublikować na łamach biuletynu „Głos Kombatanta Armii Ludowej”.

Tadeusz Kosowski

Zdjęcia: Józef Kuraś ps. „Ogień, Ludwik Borowski, zwłoki kobiety znalezionej w śniegu – ofiary „Ognia”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*