Gospodarka i polityka

Niekończąca się opowieść… (2)

Z wiadomych przyczyn, zapotrzebowanie na energię rośnie, o czym informuje w swoich opracowaniach prof. Blaschke, dlatego nie należy węgla spisywać na straty – a wręcz przeciwnie. Przedmiotem dyskusji w ostatnim czasie, jest wykorzystanie paliw alternatywnych, czyli pochodzących z tak zwanych źródeł odnawialnych. Trwają usilne starania aby problem, którym stał się węgiel, zakończyć raz na zawsze. Jak wiadomo, tak zwani ekolodzy już zrobili kawał dobrej roboty, zabraniając palić  w kotłach CO tak zwanym  węglem gorszej jakości, zabiegi te godzą oczywiście w interesy tej najmniej zamożnej warstwy społecznej. Nikt nie dał możliwości wypowiedzenia się biednym ludziom, nikt też nie dał im szans na przetrwanie tegorocznej zimy, (czyżby era biedaszybów miała odrodzić się na nowo w skali większej niż w Wałbrzychu i czy o to chodzi owym obrońcom środowiska naturalnego)?, wszak skądinąd wiadomo, że czy to flot, czy też flotokoncentrat –  po uzupełnieniu odpowiednimi dodatkami w postaci sorbentów, mógłby być stosowany jako paliwo, skutecznie konkurujące z najlepszym gatunkowo węglem, nie powodując zanieczyszczeń i zagrożenia w postaci absorpcji metali ciężkich, czy innych niekorzystnych gazów do atmosfery. Tak uzdatniony gorszej jakości asortyment pozwoliłby przeżyć zimę tysiącom ludzi w Polsce, nie stwarzając przy tym zagrożenia dla środowiska naturalnego…

Groteskowy obraz polskiej rzeczywistości przywołuje pewne skojarzenie, otóż wszystko to wygląda tak, jakby nagle do wioski Eskimosów przyjechał zamożny biały człowiek, mówiąc, że od dziś to ja tu rządzę, i od dziś nie będziecie budowali waszych  igloo z lodu i śniegu, tylko będziecie kupowali mój sztuczny, który jest bielszy od waszego. – Tak, odpowiada Eskimos, ale wtedy mieszkając w moim sztucznym igloo stanę się sztuczny jak ten pański śnieg. Wolę zatem mój szary, ale własny, naturalny itd. Proste, prymitywne to skojarzenie, ale myślę, iż coś w tym jest, a czy tak być powinno? Takie czy inne, bardziej lub mniej trafne – przywołują kolejne niestety w nieco czarniejszym już odcieniu myśli.

Czyżby dni bogactwa naturalnego w postaci wysokoenergetycznego węgla miały być policzone? Są tacy –  a jest ich wielu – którym marzą się czasy, kiedy znikną z naszego krajobrazu wieże wyciągowe kopalń, na dzień dzisiejszy jednak nie ma możliwości zastąpienia węgla innymi, alternatywnymi paliwami. Tak modna dziś energia, pochodząca ze źródeł odnawialnych jest kosztowna. […] Przyjmując, że zgodnie z danymi GE Energy – potencjał energetyki wiatrowej wynosi nominalnie 20 tys. MW, to i tak nie zapewni ona stabilnych dostaw energii. Bowiem faktycznie będzie to odpowiednik ok. 6-7 tys. MW […] – czytamy w opracowaniach autorstwa profesora Wiesława Blaschke (Węgiel wciąż paliwem przyszłości, Polska Energia – nr 3/2010).

Wojna z czarnym złotem trwa na wielu frontach – wszystko zmierza ku temu, by węgiel jako paliwo zniknął całkowicie. Na dzień dzisiejszy jednak, nie ma takiego paliwa, jakie byłoby konkurencyjne dla węgla. Atrakcyjną, choć nie pozbawioną słabych stron, wydaje się być wspomniana wcześniej energetyka jądrowa, jednakże wymaga ona ogromnych nakładów finansowych. W dodatku odpadami z reaktorów trzeba „opiekować się” przez następne… 100 tys. lat! Co generuje niewyobrażalne koszty i czyni tę energię nie najtańszą, a najdroższą ze znanych. Nasze polskie doświadczenia w tym zakresie są znikome. Tak więc zmuszeni jesteśmy do korzystania z doświadczeń innych państw, co oczywiście, jak się należy domyślać, sporo kosztuje (na górnictwie się znamy i to my moglibyśmy uczyć innych i także na tym zarabiać, należy dodać, że nasza wiedza w zakresie ratownictwa górniczego jest znana i ceniona w świecie od lat, czy to mógłby być także jeden z naszych produktów eksportowych nie wiadomo, z pewnością jednak na tym polu mamy wiele do powiedzenia).

Mając na uwadze wielokrotność awarii elektrowni jądrowych w ostatnim czasie, mamy prawo być ostrożni i raczej spoglądamy na ten temat sceptycznie. Pozostaje nam jednak jeszcze jeden wariant, którym jest korzystanie z całkiem pokaźnych zasobów biomasy. W wyżej wymienionym źródle czytamy między innymi: […] Polska w porównaniu z innymi państwami UE, jest uprzywilejowana […]. Według opinii prof. Antoniego Fabera z Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa w Puławach: […] Spalanie biomasy do produkcji energii wymaga ogromnych powierzchni. Zaspokojenie 10% zapotrzebowania na energię (nie tylko elektryczną) wymagałoby w Europie przeznaczenia 75% gruntów rolnych na uprawy energetyczne. Dla przykładu w USA 30%, zaś w Brazylii 9%. W Polsce do tego celu można wykorzystać nieużytki  i odłogi – w sumie ok. 3 mln. ha […].

Profesor Lech Sitnik z Politechniki Wrocławskiej (patrz publikacja: Węgiel wciąż paliwem przyszłości): […] Wykorzystanie 2 mln ha pozwoliłoby na produkcję ok. 8,5 mln ton produktów. A rocznie w kraju zużywa się ich ok. 18 – 20 mln ton. Uwzględniając  fakt, że biomasa – czytamy dalej – służyłaby także elektroenergetyce i ciepłownictwu, może ona pozostać jedynie źródłem uzupełniającym […].

Posługując się wiedzą tychże autorytetów nauki, dochodzimy do wniosku, iż węgiel, czy to się komuś podoba czy nie, pozostaje nadal jedynym gwarantem bezpieczeństwa elektroenergetycznego RP. Mając na uwadze nawet zabiegi, mające na celu maksymalne podrożenie tak produkcji jak zakupu tegoż asortymentu, dzięki którym cena produkcji energii elektrycznej wzrośnie, głównie ze względu na restrykcje klimatyczne, to i tak węgiel jest jedynym paliwem, który na dzień dzisiejszy był i jest w stanie się obronić. Pytanie tylko, czy nadal będziemy tylko ślepo wypełniać życzenia Brukseli, czy w końcu używając niepodważalnych argumentów – postawimy na swoim. Byle nie tak, jak do tej pory, w myśl naszego przysłowia: Mądry Polak po szkodzie, który szuka ścierki do wytarcia stołu, kiedy mleko się rozleje, zanim nie powodując strat, złapać dzbanek w odpowiednim miejscu itd. itp. Czy zatem opowieść o węglu, który stał się głównym aktorem polskiego dramatu kiedyś się zakończy i czy będzie ona miała pozytywny finał, zależy tylko od nas. Trudno sobie wyobrazić, byśmy mogli odejść od stołu negocjacji, mając tak wysoką kartę w dłoni, jaką jest węgiel. (Wystarczy tylko spojrzeć, jak kształtują się światowe potrzeby na ten surowiec w obecnym czasie). Posługując się wiedzą wielu autorytetów polskiej nauki, z pewnością będziemy wracać do tego tematu jeszcze wielokrotnie. Jest też kolejny powód, dla którego powinniśmy to robić – a jest nim los wielu tysięcy Polaków, którzy przecież jeszcze zanim zostaliśmy objęci „opieką” UE, wiązali ledwo koniec z końcem, teraz dramat ten urasta do rozmiarów tragedii. Czy ktoś z naszych decydentów zdoła zauważyć ów problem, trudno wręcz w to uwierzyć, może jednak zdarzy się cud, wszak z historii wiadomo, że w najgorszych momentach, kiedy zawiodły nawet nadzieje, swoją opieką otoczyła nas nasza matka i królowa „Czarna Jasnogórska Madonna”. Tak czy inaczej – jest o co walczyć i czas chyba w końcu najwyższy, by pokazać żeśmy nie gęsi i swój język – a także rozum – mamy!

Źródło: www.cire.pl/pliki/2/węgiel_wciąż_paliwem_przyszłosci.pdf

Tadeusz Puchałka

 

(Visited 28 times, 1 visits today)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*