Gospodarka i polityka

Antysystemowi Piraci z Islandii

636028954306794877Demokracja na Islandii ma całkiem inne oblicze niż ta – “europejska”. Islandczycy są bardzo wyczuleni na oszustwa polityków i finansistów. Tuż przed kryzysem zagraniczne zadłużenie islandzkich banków Kaupthing Bank, Glitnir Bank i Landsbank wynosiło ponad 85 mld dolarów, podczas gdy PKB Islandii sięgał w tym czasie około 12 mld dolarów. Kredyty udzielano każdemu obywatelowi bez żadnych zabezpieczeń, co napędzało konsumpcję, ale też i zaciskało pętle na szyjach Islandczyków. Krach bankowy wywołał kryzys gospodarczy. Bezrobocie na Islandii w krótkim czasie zwiększyło się trzykrotnie – do 9,3 proc., a w latach 2009-2010 PKB spadł o prawie 11 procent.  Reykjavík w czasie kryzysu finansowego niemalże zbankrutował z powodu ryzykownej działalności banków, które do swoich ofert wprowadziły elementy dużego ryzyka. Dziś Islandia szuka sposobu, by w przyszłości uniknąć podobnych wydarzeń. Opublikowano raport, przygotowany pod patronatem premiera przez posłów rządzącej Partii Postępowej, wskazujący na potrzebę odejścia od obecnego modelu finansów, gdzie banki komercyjne mogą swobodnie “produkować” kredyty, wielokrotnie przewyższające ich kapitały i ulokowane w nich oszczędności. Sami mieszkańcy Islandii wykazali się też wysoką świadomością oddolnej c5f818fb-7e3b-4709-ad2d-0b3d79699066demokracji. Wbrew namawiających ich polityków – odrzucili w referendum porozumienie w sprawie wypłacenia Wielkiej Brytanii i Holandii łącznie 5 mld dolarów, tytułem utraconych przez obywateli tych krajów wkładów w zbankrutowanym pod koniec 2008 r. internetowym funduszu inwestycyjnym Icesave. Rezultat ten odzwierciedla złość Islandczyków, którzy nie chcieli płacić za błędy elity bankowej, a także komplikuje wychodzenie kraju z zapaści gospodarczej z 2008 r. W przeciwieństwie do Unii Europejskiej, jaka zawsze idzie w sukurs globalnemu kapitałowi i ratuje upadające banki miliardami euro z kieszeni podatników, Islandia, wbrew interesom światowej finansjery, pozwoliła im zbankrutować, jednocześnie umarzając długi hipoteczne niemal wszystkich obywateli, z których zdjęto odpowiedzialność wobec kredytodawców. Dzięki temu gospodarka Islandii odradza się, podczas gdy unijna pogrąża się w coraz większym kryzysie.
Jednak to nie jedyne działania, jakie podjęli obywatele Islandii. W wyniku protestów w styczniu 2009 roku centroprawicowy rząd premiera Geira Haardego podał się do dymisji. Z kolei w wyborach samorządowych w Rejkiaviku – jako wyraz protestu przeciwko politycznemu establishmentowi – w maju 2010 roku aż 34,7 proc. głosów uzyskała nowo założona Partia Komików. e2c944e31a5d51-645-423-0-138-1500-986Ponadto doprowadzono do powołania Zgromadzenia Narodowego w celu spisania nowej konstytucji. Nie zapomniano jeszcze o odpowiedzialności karnej, nie tylko moralnej, sprzedajnych elit politycznych. Ponad 200 Islandczyków, w tym były premier i dyrektorzy wykonawczy upadłych banków, usłyszało zarzuty kryminalne, dotyczące ich działalności. Decyzję o postawieniu tych osób przed sądem podjął Althing. We wrześniu 2010 roku były premier Haarde został postawiony przed sądem za to, że wpędził kraj w poważny kryzys gospodarczy. Według parlamentarzystów, Haarde w okresie od lutego do października 2008 roku nie podjął żadnych działań, które mogłyby zapobiec rozwojowi kryzysu na Islandii.
Na Islandii powstają ciekawe partie, a co ważne te nowe twory zdobywają dużą rzeszę zwolenników, co pokazuje jak dojrzałymi wyborcami są brodaci Vikingowie. Piraci powstali w roku 2012. Utworzona na wzór swej szwedzkiej shutterstock-100276868-4cb24a6b0starszej siostry Partia Piratów (Piratar) zrzesza m.in. anarchistów, hakerów, libertarian i maniaków internetowych. Nie definiują oni swego ugrupowania jako lewicowego czy prawicowego, lecz nazywają je radykalnym ruchem, który łączy t, co najlepsze w obu nurtach. Piraci opowiadają się za bezpośrednią demokracją i kierunek swej polityki określają za pośrednictwem internetowych sond. Uważają, iż to samo powinien robić rząd. Partia, która weszła do parlamentu w 2013 roku, głosi potrzebę reform instytucjonalnych, przejrzystości życia publicznego i wolności jednostki. Piraci chcą, aby Islandia była krajem, w którym inwigilacja internetu to przeszłość. Wspierają WikiLeaks, a ich deputowana, 49-letnia Birgitta Jonsdottir, którą w kraju wszyscy nazywają po prostu Birgitta, to była działaczka tego demaskatorskiego portalu. W temacie zbliżenia się Islandii z Unią Europejską Piraci chcą, by o tym zadecydowali sami Islandczycy. Jest to mało prawdopodobne, bowiem Islandia żyje z rybołówstwa a wspólna polityka połowowa UE jest nie do przyjęcia.

Rok 2016 był dla Islandczyków bardzo emocjonujący. Afera „Panama Pampers” ujawniła powiązania polityków z nielegalnym transferowaniem pieniędzy do „rajów podatkowych”. Przeprowadzenia wcześniejszych wyborów b2ap3_thumbnail_79066794_cbc344da8f_bi dymisji premiera Sigmundura Gunnlaugssona Islandczycy domagali się podczas protestów ulicznych… Z dokumentów, ujawnionych wiosną przez międzynarodowe konsorcjum dziennikarzy śledczych wynika, że konta w rajach podatkowych posiadało ok. 600 Islandczyków, w tym ówczesny premier Sigmundur David Gunnlaugsson i dwóch ministrów. Szef rządu złożył dymisję, ale jego gabinet – po nieznacznych zmianach – utrzymał się u władzy, a wybory parlamentarne przyspieszono o pół roku. Ostateczne wyniki wyborów mają być znane w niedzielę w godzinach porannych. Według sondaży Partia Piratów miała przewagę nad konserwatywną Partią Niepodległości (PN), która dotychczas była u władzy. Z optymistycznych prognoz przedwyborczych wynikało, że Piraci nie zdobędą jednak wystarczającej liczby głosów, by móc samodzielnie rządzić. Chcieli za to utworzyć koalicję antysystemową i już zapowiedzieli, że nie zaproszą do niej partii głównego nurtu. Zaproponowali za to wstępne porozumienie koalicyjne opozycyjnym formacjom, w tym popularnej Zielonej Lewicy (ZL). Piraci liczyli na zwiększenie liczby deputowanych z trzech obecnie do kilkunastu w jednoizbowym, liczącym 63 członków parlamencie zwanym Althingiem.
Koniec końców niedzielne wyniki wyborów odsłoniły rzeczywistość. Wygrała jednak umiarkowana prawica. Konserwatywna Partia Niepodległości (PN)) z18299027qczlonkowie-partii-piratowwygrała przedterminowe wybory parlamentarne, które odbyły się w sobotę w Islandii – wskazują pierwsze, wstępne wyniki, po przeliczeniu jednej trzeciej części głosów. Drugie i trzecie miejsce zajęły odpowiednio Zielona Lewica (ZL) oraz Partia Centroprawicowa. Partia Niepodległości (PN) uzyskała 30,6 proc. głosów, Zielona Lewica (ZL) 16 proc., a Partia Piratów  zdobyła 13,3 proc. głosów. Centrowa Partia Postępowa (PP) uzyskała 10,5 proc. poparcia. Jak zauważa agencja Associated Press, wynik wchodzącej w skład dotychczasowej koalicji rządowej Partii Niepodległości (PN) jest korzystniejszy niż przewidywały sondaże. Z kolei Partia Piratów, wbrew oczekiwaniom, zdobyła mniejsze poparcie.
Przykład Partii Piratów powinien być wzorem dla Polskich środowisk antysystemowych, które w pojedynkę, rozproszone nie są w stanie powalczyć o wyborcę i przebić się do mediów głównego nurtu ze swoim programem. Od lewicy Piotra Ikonowicza do prawicy Grzegorza Brauna dzieje się wiele i w stowarzyszeniach lokatorów walczących z reprywatyzacją po „Klucze pobudki”fly-and-drive-islandia1911-d, ludzi zrzeszających się by uczyć się samoobrony, obsługi broni, czy zbierać się na modlitwie. Kluczem dla polskich wyborców w naszej kulawej demokracji jest pozbycie się zabetonowanego układu, który oplótł Polskę jak długa i szeroka. Ta zgnilizna niszczy nasz kraj a obywateli, co nie dostali się na partyjną szalupę ratunkową, wysyła na emigrację. Obywatele w Polsce to samo, ale w odwrotnym kierunku powinni zrobić z pookrągłostołowymi sprzedawczykami i wysłać ich jak najdalej z biletem w jedną stronę.

 Roman Boryczko,

październik 2016

(Visited 14 times, 1 visits today)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*