O pożytkach, płynących z Euro-2012 – albo też koko koko, czyli dlaczego wszyscy i bez wyjątku dostaliśmy kurzego rozumu

 

 

 

 

 

 

 

 

Wbrew pozorom nie mam zamiaru pomstować na marnotrawienie publicznych pieniędzy – wszyscy to widzą i jeśli im to nie przeszkadza, to cóż ja będę się odzywał… Nie będę też udowadniał, że chleb ważniejszy od igrzysk. Wiadomo wszak nie od dziś, iż nie samym chlebem człowiek żyje, że zastaw się a postaw się… I jak się bawić, to się bawić – okna wybić, drzwi wystawić. Nie zaprzeczę –  i mnie ta rzeczywistość wydaje się niepokojąco niepewna i zwodnicza, a przyszłość wyjątkowo zamglona, by brać to wszystko śmiertelnie poważnie. A raczej śmiertelnie wesoło. Więc czemuż nie karnawał? Nie chcę też pisać o tym, co zauważyła już dawno temu Hannah Arendt – o zbieżności powstania masowego sportu z powstaniem proto-faszystowskich masowych ruchów szowinistycznych. Choć dla nagonki i psychozy antyrosyjskiej przed z meczem z Rosją – należało by zrobić wyjątek. 

Korwin – za twoim przewodem, bolszewika goń, czyli 20. rok nigdy się nie skończył

Tak się bowiem składa, że wszystkie media nieustannie i z tych samych taśm pokazywały bójkę z udziałem Rosjan we Wrocławiu, gdy takich samych atrakcji z udziałem gości z innych krajów na szczęście nam zaoszczędzono. Wszyscy też przeżywali i odbierali jako wyraz najwyższej prowokacji – prośbę do władz o ochronę przy przejściu kibiców na stadion. Z pewnością – gdyby takiej prośby Rosjanie nie złożyli – do napaści i tak by doszło, a fakt pominięcia procedury wydania zgody – byłby traktowany jako okoliczność obciążająca. Traktowano by go jako argument podczas tłumaczenia, dlaczego nie dało się zapewnić rosyjskim kibicom bezpieczeństwa. Z pewnością wielu (nie tylko polskich) polityków z niepokojem musiało obserwować zbyt przyjazne relacje miejscowych z Rosjanami. Anty-rosyjskość jest przecież cechą konstytutywną dla obecnego systemu a jej okazywanie czy też rozbudzanie – jak w przypadku mediów (prywatnych i państwowych) – czy też dopuszczanie – jak w przypadku policji (państwowej) rodzajem deklaracji lojalności wobec możnych i politycznych protektorów.

Przy okazji pozwalają one odreagowywać narodowe kompleksy –  w końcu to Rosjanie stworzyli kiedyś imperium – polskim politykom zostaje tylko wspominanie, iż byliśmy wśród tych, którzy okupowali Kreml! Niektórzy, co bardziej szowinistycznie nastawieni polscy politycy, stwarzają wręcz wrażenie, że chętnie posłali by cały naród na dno, byle tylko zatopić Rosję. Zresztą w Czerwonym Kapturku doszukaliby się i tak totalitarnych symboli Ilii Muromca (rycerz, święty Cerkwi, ale też postać mityczna i symboliczna), biorąc go za kniazia Pożarskiego i uznając to za prowokację. Choć gdyby był to kniaź Pożarski – to w końcu, cóż i w tym złego? Dlaczego ma nam  przeszkadzać historia sprzed kilkuset lat? W kontekście międzynarodowym to w końcu Niemcy mają mieć w Europie monopol na dobre stosunki z Rosją, a silna fobia antyrosyjska stanowi dla USA gwarancję, że nie nastąpi zbytnie zbliżenie pomiędzy UE a Wschodem.

Jak widać – nie jesteśmy na takie fobie odporni. Wystarczy kilku Rosjan, byśmy czuli się zobligowani do okazywania anty-rosyjskości, co widać było przy okazji zachowania tłumów podczas odgrywania rosyjskiego hymnu. Zachowanie, zrozumiałe za „komuny” – dziś jest tylko przejawem tępej głupoty. Nie, żebym był zbytnio przywiązany do wszelkich świętych „piosenek”, ale hymn rosyjski to po prostu ładna melodia (polski też niczego sobie – przeważnie są gorsze 😉 ). Nie wiem już, czy Polacy chcieliby usłyszeć Rosjan, śpiewających: Boże, chroń Cara? Dla jasności złożę też wyraźną deklarację – nie jestem entuzjastą Imperium Rosyjskiego – nie podoba mi się wiele z tego, co tam się dzieje. Szczególnie polityka Kremla na Kaukazie – choć i tu muszę uczynić uwagę, iż od kiedy zostaliśmy wplątani (jako kraj, nie społeczeństwo) w krwawe awantury: iracką i afgańską – przestałem dostrzegać jakieś szczególne różnice między Wschodem a Zachodem (przy czym to nie Sowieci wysłali nasze wojska do Afganistanu). Rzecz dotyczy także wolności politycznych – te toleruje się, póty nie stanowią realnego zagrożenia dla status quo systemu. Ameryka już dawno odeszła od Planu Marshalla (i jemu podobnych) wobec swoich sojuszników i poddanych. Objęte nimi kraje mają bowiem teraz zbytnią tendencję do usamodzielniania się (Niemcy, Japonia a nawet Tajwan) – zaś w jednym przypadku to nawet izraelski ogon kręci amerykańskim psem. O wiele skuteczniejsza okazuje się strategia zarządzania poprzez konflikty (i wojny domowe). Tylko dzięki tej strategii Amerykanie wciąż są obecni w Iraku, choć lata temu nie zdobyli potrzebnych im do rozwoju astronautyki złóż tytanu w Wietnamie.

Biało-tyskie…

…pokonało rywala i wygrało Euro. Ciekaw jestem, ile przeciętny Polak wydaje dziś na piwo..? Tak czy siak, muszą być to niebagatelne kwoty i czyjeś kolosalne zyski. Więc może by rozważyć – jeśli tak krucho z budżetem – szybką nacjonalizację browarów? Opłaci się na pewno! Kultura piwna skolonizowała wszelkie sfery życia i obyczajowość wszystkich grup społecznych. Trudno wyobrazić sobie współczesną pop-kulturę bez hektolitrów piwa. Knajpa stała się ważniejszą i istotniejszą z punktu widzenia społecznej stabilności sferą życia niż kościoły i religie. Kto wie, czy panująca dziś powszechnie ociężałość umysłowa nie da się wyjaśnić działaniem tego trunku. Tak więc mamy święto i – jak widać – w święcie tym uczestniczą setki tysięcy osób. Jak napisała ponoć angielska gazeta – nie liczcie w tych dniach na robotników z Polski! Bo w święto, jak to w święto – król udaje żebraka a żebrak na chwilę staje się królem. Dziś pan i sługa są sobie równi, mogąc nawet rywalizować. I zamieniać się miejscami. By zdemaskować święto, nie wystarczy wykazywać jego sprzeczności z rzeczywistością – trzeba rozciągnąć jego ramy w czasie i przestrzeni oraz sproblematyzować jego charakter. Jak dotąd – jedynie dziewczyny z Femenu potrafią uczynić coś w tym kierunku.

Strachy na Lachy albo Lachów

Dziś media zastanawiają się, czy dojdzie do zamieszek po meczu Rosji z Grecją. (Będą przecież potrzebne do tego całe tabuny prowokatorów). Straszą nadciągającymi rosyjskimi posiłkami i insynuują. Trzeba by było kończyć naukę historii już wedle nowego programu nauczania, by uwierzyć, iż są ku temu jakiekolwiek sprzyjające okoliczności. Rosjan i Greków łączy bowiem nie tylko religia, ale dawny (???) wspólny wspólny wróg – Imperium Osmańskie vel Turcja. Prędzej mogliby się pobić dziś Czesi z Polakami – o Zaolzie i rok 1968. Nikt jednak nie nazwie meczu Polska – Czechy meczem podwyższonego ryzyka i nie określi tak spotkania Polska – Niemcy (raz jeden nasi mogliby wygrać), gdyby do takiego doszło. Cóż – z nowej wersji historii, jaką ze zdumieniem usłyszałem, wynika, iż granica niemiecka była najspokojniejszą granicą RP!!! Tak, jakby Państwo Zakonne czy Nowa Marchia nie były państwami niemieckimi, zaś względna stabilność nie wynikała z rozdrobnienia feudalnego Rzeszy.

* * *

Nie powiem, żebym był fanatycznym kibicem – wręcz przeciwnie – mam poważne problemy, by utożsamić się z jakąś drużyną czy zawodnikiem. Nie zmienia to faktu, iż dostrzegam piękno w rywalizacji, talentach, perfekcji i umiejętności współdziałania czy poświęcenia (jeśli sport jest akurat zespołowy). Nie ma jednak co udawać: sport to wojna. Wojna zastępcza, prowadzona wedle reguł, istniejących po to, by rywalizacja i agresja miały bezpieczne dla zbiorowości ujście. (Jest tak nawet wówczas, gdy tym sportem są szachy). Z tego też powodu zawieszano wszelkie walki i konflikty w czasie trwania olimpiad w starożytnej Grecji. Nie po to bowiem sport powstał, by być powodem do wojny. Jednak i takie przewrotne zastosowanie znaleziono mu w wieku XX – rozbudzanie szowinistycznych emocji.

Choć trudno tu nie odnaleźć pewnych polskich cech narodowych. Czyż PZPN nie jest ich utożsamieniem?  Korupcja, prywata – czy to nie Polska w pigułce? Czyż działacze PZPN nie byli znienawidzeni, bardziej nawet niż politycy? Pojawiło się jednak Euro – 2012 i polityczna potrzeba prestiżowego zaistnienia. Sięgnięto tedy po pomoc Bundeswehry, tfu, Bundesligi, czyli buduje się dom od dachu. I chociaż dziś w sporcie grają przede wszystkim pieniądze i to one mają pierwszoplanowe znaczenie – sam sport ma sens, jeśli promuje twarde charaktery, umiejętność współdziałania i podporządkowania jednostek celom grupy oraz gdy bazuje na szerokich podstawach. W niemałym stopniu zespół oddaje ducha zbiorowości, którą reprezentuje. Dlatego też Niemcy w piłkę kopaną zawsze będą dobrzy! Rosjanie stworzyli właśnie wspaniały kolektyw, zaczynając od rozgonienia ichniego związku piłki nożnej – co stwarza im perspektywy na przyszłość… U nas i tak każdy sukces zostanie roztrwoniony do cna.

Browary osiągają kolosalne obroty. UEFA wróci z „wyprawy wschodniej” pełna nieopodatkowanych zysków. Tymczasem, póki polski zespół będzie uczestniczył w grze, mieszkańcy RP nie dowiedzą się z mediów niczego sensownego o czymkolwiek, co dzieje się w świecie. Setki tysięcy naszych rodaków i wszelkich innych bliźnich nabawią się tylko bólu głowy i debetów na kontach.

Bawmy się więc, póki możemy – później zostaną nam tylko śmieci, długi do spłacenia i kac…

 

Artur Kielasiak

 

 

Fotka z TVP 1 – flaga sowiecka zamiast rosyjskiej po meczu Polska-Rosja przypadkiem na pewno nie była, tak jak brak NALEŻYTEGO zabezpieczenia trasy marszu kibiców rosyjskich przez Hannę-Gronkiewicz-Waltz… Szmatławy list polityków Ruchu Palikota – również…

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*