Normy nie dla wszystkich jasne

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

10-letnia Amelka od urodzenia cierpi na mózgowe porażenie dziecięce i epilepsję lekoodporną. Mieszka w Korszach, miasteczku znanego niegdyś węzła kolejowego. Jest upośledzona umysłowo w stopniu znacznym a fizycznie – w umiarkowanym. Umysłowo znajduje się na etapie rozwoju 3,5-letniego dziecka.

Mama dziewczynki twierdzi, że zajęcia szkolne, w jakich uczestniczy, są jedynie obowiązkiem, który nie przynosi żadnych efektów. Od 2009 roku Amelka jeździła do specjalnego ośrodka szkolno-wychowawczego w Reszlu, pierwszą klasę powtarza już czwarty rok.

Matka Amelki, pani Marzena Czyż, od samego początku starała się o zgodę na indywidualny tok nauczania, które miałoby się odbywać w domu. Na to nie zabrakło jednak zgody zarówno jej neurolog (aby nie izolować dziecka) jak również poradni. Po odmowie indywidualnego toku nauczania pani Marzena starała się o umieszczenie dziecka w ogólnodostępnej szkole w Korszach, na co dostała pozytywną opinię poradni. Niestety, tym razem zgody nie wyraził burmistrz Korsz, Ryszard Ostrowski.

Efektem tej decyzji było umieszczenie i codzienne dojazdy Amelki do szkoły w Reszlu. Przez pierwsze 4 miesiące dojeżdżała do ośrodka autobusami, później matka zwróciła się do burmistrza o udostępnienie samochodu PEFRON-u, który posiada gmina. Ta prośba także została oddalona, zaczęto więc dowozić dziecko własnym samochodem – wszelkie koszty przejazdów były zwracane ze środków gminnych.

Dopiero po kilku miesiącach burmistrz zgodził się na udostępnienie busa także niepełnosprawnym uczniom – Amelka nie jest bowiem jedynym niepełnosprawnym dzieckiem, dojeżdżającym do ośrodka. Jednakże niepełnosprawnym podopiecznym nie przydzielono opiekuna – opiekę we własnym zakresie mieli zorganizować rodzice. Przez pierwszy rok pani Marzena pełniła podczas transportu funkcję jedynego opiekuna! Sprawa braku formalnej opieki nad dziećmi trafiła do prokuratury, jednak… została umorzona. Po złożeniu zażalenia na decyzję sądu przez panią Czyż, rodzice dowiedzieli się podczas rozprawy, że gdyby zaprzestali opieki nad dziećmi, wówczas burmistrz zostałby zmuszony przepisami do zatrudnienia opiekuna.

Gdy Amelka miała 8 lat, burmistrz złożył doniesienie do prokuratury o niedopełnianiu przez nią obowiązku szkolnego. Według rodziców, to ewidentny odwet samorządowca za ich walkę o lepsze warunki dla córki. Kuratorka, która monitorowała sytuację, była zdziwiona, że doniesienie dotyczyło dziecka niepełnosprawnego!

Burmistrz Ostrowski utrzymuje, iż obowiązek dowozu dzieci do ośrodka w Reszlu jest przez miasto wypełniany prawidłowo a rolę opiekuna spełnia specjalnie przeszkolony kierowca busa. Jest również zdania, że nie można odpowiedzialności za swoje dzieci zrzucać na kogoś innego”. Podkreśla, iż opieka musi być działaniem wspólnym, a decyzja – jaką podjął – jest korzystna dla budżetu gminy.

„A cóżby się mogło stać?”. Kierowca pomaga dzieciom wsiadać do busa, nic złego się nie dotąd dzieje i burmistrz Korsz żadnego zagrożenia nie widzi. Samorządy szukają takich sensownych rozwiązań, żeby niepotrzebnie nie wydawać pieniędzy, bo to są pieniądze publiczne. Nie są to pieniądze z księżyca, które można całymi workami, nawet dla pani Czyż wypłacać. Musimy wspólnie tak działać, żeby i dzieci były bezpiecznie i dowóz był taki, jak trzeba. Tutaj nasze działanie jest najważniejsze a nie próba wymuszenia pewnych rzeczy. Nie było żadnych zdarzeń, które by zagrażały komukolwiek czy czemukolwiek”.

Ryszard Ostrowski nadal uważa, że wspiera rodziny niepełnosprawnych dzieci a sprawa Marzeny Czyż jest jednostkowa. Mama Amelki jest w jego mieście jedyną osobą, która próbuje walczyć o coś, co powinno być normą. Nadal ważne jest dla niej, aby dzieci miały formalnego opiekuna.

Czas mija – od września dziewczynka rozpoczęła naukę w pierwszej klasie szkoły w Korszach.

 

Iwona Jankowska

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*