Czy musimy produkować smog?

Z CYKLU: PROSTYM JĘZYKIEM NA TRUDNE TEMATY

Smog na stronach internatowych, a także łamach niemal wszystkich gazet i czasopism w Polsce, stał się ostatnio tematem  wiodącym… Obok rodzącego się co roku o tej samej porze serialu, polegającego na udowadnianiu, że Chrystus nie zmartwychwstał, z całą pewnością plasuje się na drugiej pozycji. O religii tym razem będzie raczej niewiele. Więcej można będzie powiedzieć i napisać na ten temat już niebawem, czyli na krótko przed świętami Wielkanocy. Wtedy to będzie się działo, a z pewnością i my dołożymy swoje dwa grosze do tego tematu.

Wróćmy zatem do tego zbrodniarza, który to – co nie ulega wątpliwości – zatruwa nasze życie. Pytanie zasadnicze: czy nasze domy, a dokładnie kotłownie w naszych posesjach, koniecznie muszą być  producentem smrodu i dymu?

Oto jest pytanie, na które – o dziwo – można by było znaleźć zadowalającą dziś odpowiedź, a nawet można by było udowodnić, o czym zapewniają technolodzy zajmujący się rozwiązaniem tego problemu, że wcale tak źle być nie musi – a wręcz przeciwnie.

Kominy naszych domów mogłyby się stać urządzeniem tylko i wyłącznie wentylacyjnym, z których to kanałów przestanie wydobywać się dym i smród. Z całą pewnością niewielki procent dymu, szczególnie podczas rozruchu, wydobywać się będzie, lecz nie przekroczy to – jak zapewniają członkowie Zespołu Autorskiego WNM – norm emisji spalin, nakładanych na nas przez instytucje, mające na celu (teoretycznie przynajmniej) ochronę środowiska.

Wszędzie tam, gdzie zachodzi reakcja, powodująca zamianę jakiegoś surowca w energię cieplną, mamy do czynienia z mniej lub bardziej widocznymi skutkami tego procesu, najczęściej w postaci dymu (paradoksalnie bardziej niebezpieczne jest to, czego nie widać, ale o tym pisze się ostatnio niewiele). Wystarczy spojrzeć na kominy kotłowni, opalanych gazem. Z nich także wydobywają się spaliny i jakoś nikomu to nie przeszkadza; wręcz przeciwnie, robimy wszystko aby przekonać społeczeństwo o słuszności przechodzenia na gaz, nie mówiąc nic, lub prawie nic o tak zwanych skutkach ubocznych tego procesu. Także kosztów eksploatacji, chociaż jak wiemy, w dziwny sposób ceny węgla wzrosły do takich rozmiarów, że coraz więcej słyszy się głosów, mówiących o przechodzeniu z cenowo zrozumiałych względów, na opalanie mieszkań gazem.

Niepokojące wydają się być opinie ludzi, których uważamy za fachowców w branży górnictwa, którzy to niedawno wypowiadali się w audycji jednej z rozgłośni radiowych w Warszawie o konieczności budowy w Polsce elektrowni atomowych. I jakoby to tylko w ten sposób mielibyśmy pozyskać swoją niezależność energetyczną. (Cdn.)

Tadeusz Puchałka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*