Model rodziny, oparty na wartościach regionalnych

Myśl sobie co chcesz,

ale rodzina jest wieczna,

tak jak Bóg.

Na szczęście!!!

(Autor nieznany)

Z zainteresowaniem oglądałem materiał (więcej na https://www.youtube.com/watch?r=pycbZXwMJeE&t), mówiący o arcyważnym spotkaniu na Węgrzech, którego tematem była rodzina. Relacja ze spotkania, jaką miałem okazję przeczytać była kolejną, dobrą lekcją – jak myślę nie tylko dla mnie. Te i podobne materiały  dają iskierkę nadziei. W materiale, z którym miałem przyjemność się zapoznać – jak sądzę – było coś jeszcze. Już po kilku przeczytanych zdaniach, doszedłem do wniosku, że tematykę podobnej treści podejmujemy na własnym podwórku, zwłaszcza na Górnym Śląsku. Wraz z grupą młodych ludzi zafascynowanych śląską kulturą staramy się wskrzeszać często zapomniane, pomijane zwyczaje – głównie te. związane z rodziną. One stanowią dla nas temat przewodni, a tak się szczęśliwie składa, że zarówno młodzież jak i my zgodni jesteśmy co do tego, iż dziś wartości te źródłem – wręcz fundamentem – właściwego postępowania.

Warto przy tej okazji przypomnieć o niezwykle wysokim autorytecie ojca i matki  w rodzinie śląskiej (stary godo, mody sucho). Nie do pomyślenia było, aby dziecko wtrącało się w rozmowę starszych osób. Na początek należało poprosić o głos i… czekać. Taki był niepisany porządek, jeden z ważnych aspektów wychowania.

Nawet dziś – w tak niewygodnych dla prawdy czasach – prowadzimy rozmowy, odczyty, prelekcje z młodymi ludźmi, których tematem jest na przykład piękno, zachowania czystości przedmałżeńskiej, staramy się przedstawić ten trudny temat w rzetelny sposób, obalając przy tym mit, jakoby to seks był czymś wiodącym i najważniejszym w miłości dwojga osób.

Podkreślamy często, iż podstawą do trwałości małżeńskiego stanu jest miłość duchowa, kiedy to dwoje ludzi spoglądając sobie w oczy odczytuje myśli swojego partnera, jego pragnienia. Pożądanie jest rzeczą ludzką i normalną, jednakże tylko głębokie uczucie pozwala na powściągliwość. Spychanie miłości do roli spełnienia aktu fizycznego powoduje nie tylko rozwiązłość, ale przede wszystkim dramat dziecka, które staje się owocem tego aktu, nie poprzedzonego duchowym uczuciem.

Spychanie sakramentu małżeństwa a w rozumieniu osób niewierzących, tworzącej się dzięki temu, podstawowej komórki społecznej, która powinna stanowić o naszym szczęściu, do roli konkubinatów jest totalnym nieporozumieniem. Przez to zaspokajamy tylko i wyłącznie swoje niskie zwierzęce pobudki, zapominając przy tym, że jesteśmy istotami myślącymi, a więc obdarzonymi pięknem zakochania, oddania się w sposób bezgraniczny swojemu partnerowi i tylko jemu (jej).

Podział ról i zadań w rodzinie śląskiej? Mężczyzna zarabia na rodzinę, jest żywym przykładem opiekuńczego ramienia dla matki, żony i swoich dzieci. Kobieta zajmuje się domem, wychowuje dzieci. Mężczyzna jest w tym przypadku postacią drugoplanową, to kobieta gotuje, sprząta, pracuje w polu – lecz mąż ma zadbać o to, by było co włożyć do garnka, by dzieci nie chodziły w podartych lontach, doradza w wychowaniu – lecz tylko doradza, bo nikt inny jak biologiczna matka nie potrafi lepiej podołać temu zadaniu. (Oto prawdy, których nikt nigdy nie śmiał podważać). W imię czego i jakich zasad mamy wyprzeć się swoich wartości?

Każda dosłownie czynność w śląskiej rodzinie była czymś na wzór rodzinnego kodeksu właściwego postępowania. Staroszek, starka – byli niekwestionowanymi autorytetami, mieli swoje miejsce przy stole, seniorzy też zabierali pierwszy głos podczas rodzinnych dyskusji, czy chociażby podczas niedzielnych rozmów przy obiedzie. Wspólne spożywanie obiadów – już nieco rzadziej kolacji – to wszystko było bardzo ważne, kształtowało nasze charaktery. Uważam także, iż to dzięki tym regułom jesteśmy po prostu dobrymi ludźmi, prostymi szczerymi, wiemy gdzie szukać prawdy, a co jest dla nas zagrożeniem.

Twierdzenie, że „katoholiczne” związki prowadzą niechybnie do łóżkowej rutyny, co w efekcie prowadzi do zdrady, jest bzdurą. To właśnie konkubinat, gdzie czujemy się wolni, nie związani żadną przysięgą, prowadzi do rozwiązłości, nie mówiąc już o tragedii dziecka, poczętego z takiego „technicznego” związku, opartego tylko na seksie i fizycznej fascynacji ciałem. Podkreślam, miłość rozumiana w sensie fizycznym, li tylko biologicznym, starzeje się jak ludzkie ciało i tak samo jak kartki kalendarza opada na podłogę wraz z fizycznymi emocjami, temperamentem et cetera… Zaś poparte na początku żywym uczuciem i ślubowaniem sobie na wiarę i Boga, stanowi trwały oraz szczęśliwy fundament rodziny, a w efekcie całego społeczeństwa w rozumieniu narodu, czy też całego świata. Czyżbyśmy o tych tak prostych prawdach dziś zapomnieli? A może z jakichś powodów celowo gardzimy prawdą i dawno już ustanowionym, sprawdzonym rodzinnym porządkiem…

Powrót do zapomnianego etosu rodziny, który na Śląsku był tak bardzo przez wieki szanowany, jest jednym z naszych głównych zadań. Jesteśmy przekonani, że tylko tą drogą jesteśmy w stanie obronić się przed atakami dzisiejszego tak zwanego postępowego świata ogólnej wolności, źle rozumianej tolerancji i źle rozmieszczonego środka ciężkości na równoważni drogi zwanej życiem, z uporem nazywanej przez niektóre ugrupowania równością.

O tych wszystkich sprawach staramy się mówić i pisać. Śląskie zwyczaje chętnie  przedstawiają członkowie zespołu podczas koncertów i spotkań. Młodzież chętnie podejmuje ten temat, widząc w tym – co robią – głęboki sens. Młodzi mają prawo żądać od nas poważnego ich traktowania i to robimy, a oni odwdzięczają się swoim zachowaniem.

Moim zdaniem, czas najwyższy na obronę statusu rodziny. Upieram się przy tym, że drogą powrotu do normalności jest powrót do zapomnianych tradycji. Dziś stoimy przed zgliszczami pałacu szczęścia, mianującego się rodziną, zatem trzeba nam rozpocząć budowę od podstaw, na zdrowych – nie cudzych, a naszych zasadach. Chwalebnym jest, że społeczeństwa innych państw chcą tego samego, czyli normalności. Zarówno Węgrzy, Polacy, Niemcy czy Rosjanie, posiadają swoje własne wzorce. Wystarczy, że będziemy się opierali na swoich, wymieniając poglądy z „sąsiadami”. Tym samym niezrozumiałe jest narzucanie innym swoich zasad, nazywając to przewrotnie zasadami równości i tolerancji.

Ważne jest, aby zarówno Kościół jak Państwo wspierały dążenie do zachowania praw rodziny na zdrowych chrześcijańskich zasadach. Naszym obowiązkiem, jako rodziców, wychowawców, opiekunów jest przedstawianie młodym ludziom zdrowego modelu rodziny, opartego na miłości i oddaniu duchowym, dopiero na drugim planie stawiajmy akt spełnienia tego uczucia w sensie fizycznym. Starajmy się pokazać, że można żyć nowocześnie, korzystać ze wszystkich dobrodziejstw tego świata, nie odchodząc od Boga a wręcz przeciwnie. Głęboka wiara pozwoli nam na wykorzystanie w pełni tych wszystkich   cudów ludzkiego umysłu w sposób właściwy. Bóg nie zagradza drogi nauce ani też odwrotnie, mówienie o tym, przekonywanie, stało się dziś potrzebą chwili. Warto w tym miejscu zacytować znane nam wszystkim słowa – Takie  będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie… Słowa te mówią same za siebie, więc tylko trzeba korzystać z tej tezy, czas bowiem płynie, młodość mija, a źle ukształtowana, nie będzie zdolna dać z siebie tego, czego Ojczyzna od niej oczekuje. Winę za to ponosić będą ci, których zadaniem jest kształtowanie tego niezwykle plastycznego, podatnego na formowanie  „materiału”. Gdzie ojca nie ma, tam pismo mówi, wuja słuchał będziesz – uczy nas Henryk Sienkiewicz. Widzimy zatem, że niegdyś pomyślano o wszystkim i tak też drzewiej u nas bywało. I tych praw się trzymano, młodego kształtować miała najbliższa rodzina – bo tylko ona potrafi to zrobić najlepiej.

Od dziesiątego roku mojego życia, po śmierci ojca, na jego miejscu stanął w sensie duchowym wujek – jego rad i pouczeń słuchałem, czy wyrosłem na złego człowieka, trudno mi siebie oceniać, myślę jednak, że źle na tym nie wyszedłem. Cieszę się, iż w latach mojej młodości obowiązywał model rodziny, który opowiadał się za wzajemną tolerancją, szacunkiem, wiarą, nadzieją i miłością. Ludzie o odmiennych orientacjach seksualnych żyli obok tych drugich, nikt nie eksponował swojej wyższości, szanowano wtedy prywatność. Każdy sobie budował swoje szczęście, dlaczego dziś narzuca nam się  model tworzenia dziwnych społeczeństw, a organizując demonstracje siły w postaci tak zwanych tęczowych parad, organizatorzy tychże starają się wymuszać na pozostałych swoje prawa.

Chciałoby się powiedzieć: Tęczowi rewolucjoniści, pozwólcie żyć!

Źródła: https://www.youtube.com/watch?r=pycbZXwMJeE&t=

https://www.flick.com/photos/citizengo/sets/72157682052929751/with/39644461310

www.citizengo.org

cytaty.klp.pl/sec-60.html

https://www.zamyslenie.pl/kategorie/rodzina_dzieci

Tadeusz Puchałka

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*