Młodzieżowa, szampańska kąpiel z bąbelkami w lewicowym jacuzzi

Dzisiejsi działacze lewicowi to nie towarzysze z fabryk i hipermarketów, czy stref ekonomicznych globalnego wyzysku. Dzisiejsi polscy działacze lewicowi nie splamili się ubrudzeniem delikatnych rączek, czy drogich garniturów w kurzu fabrycznych hal. Dzisiejsi lewicowi piewcy, wzorem Adriana Zandberga, Dariusza Jońskiego z Łodzi czy Barbary Nowackiej i Roberta Biedronia ukończyli renomowane szkoły i – co ciekawe – pochodzą z zamożnych rodzin. Współczesna polska lewica dysponuje własnym obiegiem informacyjnym oraz szerokim dostępem do popularnych mediów. Ma swoje stowarzyszenia, think tanki i mniej lub bardziej sformalizowane ruchy społeczne, nie postulujące wcale wyjścia z Unii Europejskiej a wręcz zalecające jeszcze większe scementowanie Polski z tą strukturą. Pisze, tłumaczy i wydaje ważne książki. Funkcjonuje w międzynarodowym obiegu. Potrafi zdobywać pieniądze na działalność lub ma je jeszcze ze schowanych w skarpecie funduszy PZPR na czarną godzinę albo też sprawnie pozyskuje je z UE. Wreszcie organizuje się w ramach partii politycznych. Niezbyt może licznych, ale opartych na oddolnym zaangażowaniu sprawdzonych towarzyszy z resortowych rodzin, pamiętających ustrój miniony.

Mimo że lewica odrzuca argument liberałów, iż w 1989 r. nie było innej drogi, jak skoczyć na główkę w wolny rynek wyborców – swego programu nie ma i wobec bratania się z liberałami i banksterami mieć nie będzie. Drgnęło tylko w Sojuszu Lewicy Demokratycznej. W wyborach do sejmików SLD-Lewica Razem (lewicowa karuzela od planktonu do betonu) dostała 11 mandatów (6,6% poparcia).

 

Partia Razem Adriana Zadberga

Adrian Zandberg urodził się w 1979 w duńskim Aalborgu, dokąd jego rodzina emigrowała z Polski w 1967, najprawdopodobniej po nagonce na żydowskich syjonistów, podobno spiskujących zdradziecko wobec socjalistycznej władzy ludowej. Pod koniec lat 80. XX wieku rodzina Zandbergów przeniosła się do Warszawy i idealnie wkomponowała się w nadchodzącą erę zmian dla nielicznych.

Zandberg po przyjeździe do Polski wychowywał się w zamożnej klasie średniej, której nigdy niczego nie brakowało i która nie znała trudów transformacji ustrojowej i upadku Polski „socjalnej”. Jego matka była prawniczką w kancelarii Senatu, ojciec biznesmenem. Przed studiami uczył się w liceum, do którego chodziły „dzieci szybko bogacących się generałów SB, rezydentów rosyjskiej mafii i Pola Dwurnik”. Barbarę Nowacką poznał w 1997 roku, połączył ich wspólny lewicowy zapał i miłość. Byli dobraną parą – oboje z dobrych domów, można powiedzieć idealny związek towarzyszy partyjnych. W przeszłości, tak jak Nowacka, Zandberg aktywnie działał w młodzieżówce Unii Pracy. Reprezentował radykalnie lewicowe skrzydło organizacji. Gdy UP przystąpiła do koalicji z SLD, Zandberg opuścił partię. Po tym współtworzył organizację Młodzi Socjaliści – u Adriana zawsze była widoczna straszna alergia do SLD i postkomunistów – może spowodowane było to ich wydaleniem w roku 1968..? „Znajdzie się cela dla Leszka M. i Aleksandra K.” – tak pisał o byłym premierze i prezydencie. Postkomunie zarzucał uczestnictwo Polski w wojnie w Iraku i zgodę na działalność ośrodka CIA w Polsce, gdzie torturowano podejrzanych o terroryzm. Zandberg współorganizował zresztą protesty przeciwko wysłaniu polskich wojsk na iracką wojnę. Adrian ma w sobie tendencje autorytarne. Jest zafascynowany kubańskim rewolucjonistą, Ernesto Che Guevarą i światową rewolucją. Koszulka z wizerunkiem słynnego rewolucjonisty oraz arafatka to były znaki rozpoznawcze Zandberga. Kiedyś Zandberg walczył o dostęp do bezpłatnych studiów, teraz porzucił te dziecinne ideały, wykładając na prywatnej uczelni, na której za czesne trzeba płacić ponad 1000 złotych miesięcznie (programista w Japońskiej Wyższej Szkole Technik Komputerowych). W tej samej szkole stanowisko kanclerza piastuje jego była miłość, Barbara Nowacka, a rektorem jest ojciec Nowackiej. Zandberg wykłada też w Wyższej Szkole Komunikowania, Politologii i Stosunków Międzynarodowych, która powiązana jest z Wyższą Szkołą Stosunków Międzynarodowych i Amerykanistyki. Rektorem tej drugiej jest prof. Paweł Bromski – kiedyś dobry znajomy nieżyjącego już Piotra Zandberga, ojca Adriana. Jak widać sieć powiązań, układów, sitw daje środowiskom bananowej lewicy zamożne i bezstresowe życie. Prowadzi jeszcze jednoosobową działalność gospodarczą, wykonuje prace dla amerykańskich firm z branży IT.

Poglądy skrajnie lewicowe nie przeszkadzają mu w robieniu interesów ze znienawidzonym Zachodem i śmiertelnym wrogiem komunistów – Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej. Oprócz tego z innym słynnym działaczem lewicowym, Piotrem Ikonowiczem, założył Warszawską Kooperatywę Spożywczą, która dostarcza eko-japiszonom z Warszawki „ekologiczne” owoce i warzywa. Stowarzyszenia Koliber oraz Młoda Prawica złożyły wniosek do prokuratury o sprawdzenie, czy partia Razem nie propaguje ideologii komunistycznej. W grudniu zeszłego roku delegalizacji Razem domagał się Obóz Narodowo-Radykalny. Uzasadnienie było to samo – rzekome odwoływanie się do ideologii komunistycznej przez członków partii. Prokuratura nie dopatrzyła się w dotychczasowym funkcjonowaniu niczego, co mogłoby być podstawą do jej delegalizacji.

Partia Razem jest partią lewicową, postuluje progresywny, wysoki podatek dochodowy, szeroko posunięty interwencjonizm państwowy w gospodarce oraz model państwa opiekuńczego na modłę szwedzką. W sferze społecznej program partii również jest bardzo progresywny – równościowy, opierający się o ochronę praw rozmaitych mniejszości, zakładający model świeckiego państwa. Elektoratem takich idei są biorcy, nie dawcy środków do redystrybucji. Proletariat dziś daje zaufanie Razem na poziomie 2%. Partia Zandberga garściami czerpią ze skrajnych bojowników sprawiedliwości społecznej z USA, którzy propagują idee, iż np. nieużywanie zmyślonych zaimków osobowych to transfobia, a biedni mają prawo do jedzenia na koszt podatników w luksusowych restauracjach i zasiłki na ten cel są uzasadnione.

Razem chwali 500plus, postulują zwiększenie dodatków na dzieci, istniejących ulg podatkowych, budowę państwowych mieszkań, koszyk dodatków na wzór Szwecji i ostre opodatkowanie normalnie zarabiających i zamożnych, nawet i 75%. „Młodzi ludzie mają dość pracy na umowach śmieciowych, coraz więcej ludzi jest przeciwko finansowaniu religii z budżetu państwa, ponad 40 proc. Polek i Polaków chce złagodzenia ustawy antyaborcyjnej; ludzie chcą pracować krócej i w godnych warunkach i nie musieć w końcu wyjeżdżać za granicę w poszukiwaniu lepszej pracy”. (Cdn.)

Roman Boryczko,

grudzień 2018

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*