Kukułcze jajo w knurowskim gnieździe

W głowie się nie mieści – i to nie tylko mieszkańcom Knurowa – jak można było, rzekomo zgodnie z literą prawa, podrzucić nam pod nos tak „śmierdzący” temat, jak wysypisko śmieci. Cała ta „brudna” sprawa urasta w tej chwili do rozmiarów dużego ekologicznego problemu, bowiem powiększająca się z każdym dniem góra wspomnianych śmieci sąsiaduje z wieloma firmami z jednej strony a ścianą lasu z drugiej – dodajmy, że z Knurowem sąsiaduje wiele miejscowości, których mieszkańcy także widzą i czują – w dosłownym tego słowa znaczeniu – zagrożenie.

Śmieci to setki jak nie tysiące latających nosicieli chorób, a śmietnisko – co wszyscy wiemy – jest dla nich rajem i pożywką, więc zagraża nie tylko samym zakładom pracy ale nam wszystkim. Dodajmy, że takie i podobne tereny uwielbiają gryzonie najróżniejszej maści. Knurów jako miasto dobrych gospodarzy nigdy nie miał większych problemów z tym problemem, czyż więc koniecznie trzeba nam było tych problemów przysporzyć?

A co się stanie, gdy ów „magazyn” na wolnym powietrzu nagle zapłonie? Wraz z nim spali się las – może nie cały… Kto wie, czy strażacy zdołają też obronić sąsiadujące z tym niechcianym gościem firmy i zakłady pracy, gdzie pracują dziesiątki ludzi, nie tylko mieszkańców Knurowa. Dodajmy także, że unoszące się w powietrzu zapachy, są tak dokuczliwe, iż pracownikom trudno jest podczas przerwy zjeść śniadanie – wszystko to zakłóca także normalną pracę. Unoszący się smród raczej nie pomaga w podpisywaniu umów i porozumień z wielu zagranicznymi klientami, nawet zza oceanu.

Pamiętamy Koksownię Knurów, która dawała ludziom zatrudnienie a krajowi wiele najróżniejszych węglopochodnych produktów. Jakże szybko zapadła decyzja o jej likwidacji, bo kopci i truje. Teraz nieomal u progu nieistniejącego zakładu powstał skład czegoś, co trudno nazwać oazą czystego powietrza. Co na to SZANOWNI EKOLODZY, którzy jakże aktywnie włączają się w walkę o czyste powietrze. Pewnie co niektórzy wrócili już z urlopów i czas byłby najwyższy zabrać się do roboty, bo zegar bomby ekologicznej tyka pod naszym nosem. O wybuch nietrudno, a co wtedy?

Tekst i zdjęcia:

Tadeusz Puchałka

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*