Kontrowersyjna partia „Razem” na orbicie polityki POPiS-u (2)

Członkowie KOD u zapewniali logistykę pod „czarne protesty” komitetu Ratujmy Kobiety pań, które wystąpiły po odrzuceniu obywatelskiego projektu, liberalizującego ustawę aborcyjną, a po przyjęciu do czytania przez Sejm projektu, zaostrzającego obecne przepisy. Takie protesty miały miejsce w całym kraju, m.in. w Łodzi (aktywnie działającej na niwie poparcia Prezydenta Miasta – Hanny Zdanowskiej z Platformy Obywatelskiej, wystąpień KOD-u, „czarnych marszów” i aktywnej działalności partii Razem). Rząd do rządzenia, księża do modlenia! – między innymi takimi właśnie okrzykami członkowie i sympatycy partii Razem protestowali z kolei przed Świętokrzyskim Urzędem Wojewódzkim w Kielcach.

Razem stoi na stanowisku, że państwo zobowiązane jest do zapewnienia swoim obywatelkom i obywatelom bezpieczeństwa, a jedynie racjonalna i konsekwentna polityka antyprzemocowa oraz antydyskryminacyjna może zagwarantować w tym zakresie odpowiednie standardy. Faktyczna równość kobiet i mężczyzn powinna być standardem cywilizacyjnym. Każde państwo powinno potępiać przemoc wobec kobiet i nie może powoływać się na żaden obyczaj, tradycję lub względy religijne, aby uniknąć wypełniania zobowiązań w zakresie jej eliminowania. Obecnie co roku 800 tysięcy kobiet doświadcza w Polsce przemocy fizycznej, ponad 150 ginie w wyniku przemocy domowej, więcej niż 95 tysięcy jest ofiarami przemocy seksualnej. Mężczyźni są sprawcami 90% zgłaszanych przypadków przemocy.

Legnicki okręg partii Razem zorganizował akcję Prekariat. Skierowana jest ona do całej rzeszy Polaków. Prekariat to ludzie, żyjący z pracy najemnej, jednak wykluczeni z korzystania ze zdobyczy socjalnych końca XIX i XX wieku, takich jak płatny urlop czy prawo do zwolnienia chorobowego. Czyli wszystkie osoby zatrudnione na tzw. śmieciówkach. Reformując finanse władze nie mogą zapomnieć o ludziach, o tym, co się dzieje. Muszą się zastanowić, co zrobić z ludźmi 50+, z młodymi, nie mogącymi znaleźć pracy, a jeśli już im się udaje, to wyłącznie na podstawie tzw. umów śmieciowych. Rządząca Polską zjednoczona koalicja „prawicy” nie ma dziś takich problemów.

Partia Razem aktywnie włączyła się też w ruchy obywatelskie, walczące z nielegalnymi eksmisjami na bruk. Narodowy Program Mieszkaniowy, którego częścią jest program Mieszkanie plus, został przyjęty przez Radę Ministrów 27. września 2016 r. Jednym z jego głównych założeń jest budowa tanich mieszkań na wynajem. W swoich zapowiedziach przedstawiciele rządu niejednokrotnie wskazywali, że ma ona uwzględniać interesy grup „o szczególnych potrzebach mieszkaniowych” – m.in. seniorów, niepełnosprawnych, wychowanków domów dziecka czy rodzin wielodzietnych. W programie znalazł się jednak zapis, zdecydowanie przeczący tym deklaracjom. Prawo i Sprawiedliwość proponuje usunąć z ustawy o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie kodeksu cywilnego – katalog osób, objętych szczególną ochroną, którym obecnie sądy w procesie o eksmisję nie mogą nie przyznać mieszkania socjalnego (kobiet w ciąży, osób niepełnosprawnych, obłożnie chorych i ubezwłasnowolnionych (wraz z opiekunami), a także emerytów, rencistów, bezrobotnych i dzieci). To ma być forma liberalizacji i dania możliwości dowolnego interpretowania spraw. Kiedy sąd komuś prawa do lokalu nie przyzna, zaraz po wyroku lokator wyleci na bruk, a państwo w ten sposób pomoże czyścicielom kamienic. Proponowana zmiana oburzyła również działaczy partii Razem, którzy protestowali m.in. we Wrocławiu przed sesją tamtejszej rady miejskiej. Razem uważa, że w mieście dokonuje się zbyt wielu eksmisji. Protestujący przypomnieli o ostatnim tragicznym zdarzeniu. Mieszkanka Wrocławia miała być wyeksmitowana z komunalnej kamienicy do schroniska dla bezdomnych. W dniu eksmisji kobietę znaleziono w mieszkaniu martwą. Prawami lokatorów zajmuje się również inna niszowa partia lewicowa, powstała na niwie Kancelarii Sprawiedliwości SpołecznejRuch Sprawiedliwości Społecznej Piotra Ikonowicza (niegdyś PPS), mająca o wiele większe sukcesy w blokowaniu eksmisji i walce o prawa pracownicze i lokatorskie.

Na froncie obyczajowo-historycznym partia Razem włączyła się w protest mieszkańców Olsztyna, którym chciano zabrać nazwę ul. Dąbrowszczaków. Nawołując na Facebooku do obrony dotychczasowej nazwy, warmińska działaczka napisała, że Dąbrowszczacy stanęli do walki z klerykalnym hiszpańskim faszyzmem. Gen. Franco obalił legalnie wybrane w wyborach demokratycznych władze, więc Brygady Międzynarodowe, m.in. z Polski, ruszyły na pomoc – co warto upamiętnić. Razem zapomina jednak, że na wewnątrz lewicy podczas wojny domowej w Hiszpanii doszło do brutalnych walk pomiędzy stalinistami a POUM (partia o profilu marksistowskim, komunistyczna ale antystalinowska) i anarchistami z CNT oraz FAI, co dało przewagę siłom gen. Franco.

Po śmierci prof. Zygmunta Baumana działacze partii Razem z Poznania – to bowiem rodzinne miasto socjologa – wymyślili, aby umieścić symboliczną tablicę na kamienicy na poznańskich Jeżycach, w której urodził się i mieszkał jako dziecko. Dowiedziałem się od mojego dziadka, który mieszka w tym miejscu, że tu urodził się profesor Bauman i tu dorastał. Warto to miejsce upamiętnić. 91-letni Bauman zmarł 9. stycznia br., w angielskim Leeds. Część mediów i polityków (m.in. poseł Platformy Obywatelskiej) wspominała go, podkreślając osiągnięcia na polu nauki i filozofii. Naukowe osiągnięcia Baumana są niekwestionowalne – był filozofem i socjologiem, uznawanym w kraju i za granicą. Jego dorobek się broni, jest popularny, pisany prostym językiem (czego nie potrafią mu wybaczyć polscy pracownicy naukowo-dydaktyczni, uważający swój bełkot za wzór języka nauki), jest też stałym punktem odniesienia w publikacjach naukowych Zachodu. Sprawa nie jest łatwa, ale na upamiętnienie postaci Baumana – według Razem – powinno być miejsce. Upamiętniamy w ten sposób profesora, który urodził się w Poznaniu, a był być może jednym z najbardziej znaczących intelektualistów polskich XX wieku.

Problemem Zygmunta Baumana jest fakt, że nigdy nie rozliczył się ze swoją przeszłością. Jako żołnierz walczył na froncie wojennym – bił się o Kołobrzeg i o Berlin. Do Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego został wcielony za swoją pełną zgodą na kilka lat, a z Polski musiał wyjechać z przyczyn politycznych w roku 1968. KBW składały się wyłącznie z komunistów, sprawdzonych ideologicznie. Istniał od 1945 do 1965 r., przeciętnie liczył 25-35 tys. żołnierzy. Oddziały na mocy uchwały Rządu Tymczasowego, wysyłane zostały do walki Wehrwolfem, UPA, OUN, reakcyjnym podziemiem (m.in. „odkrytymi” przez współczesnych patriotów Żołnierzami Niezłomnymi). Kontrowersje wobec Zygmunta Baumana dotyczą jego działalności w PZPR i pełnienia służby w aparacie bezpieczeństwa, gdzie pełnił m.in. stanowisko szefa Oddziału Propagandy i Agitacji w Zarządzie Politycznym. Wiemy też na pewno, że w wyniku jego donosów pracę na uniwersytecie straciło trzech spośród największych filozofów polskich XX wieku – Ingarden, Kotarbiński i Tatarkiewicz. Książki  Baumana znają w krajach europejskich, azjatyckich i w USA a za Modernity and the Holocaust otrzymał Europejską Nagrodę AMALFI w dziedzinie socjologii i nauk społecznych.

Jak przystało na „lewicowców z krwi i kości” partia Razem występuje przeciwko faszyzmowi i narastającym tendencjom nacjonalistycznym czy postawom ksenofobicznym w społeczeństwie. Można na niej zgłaszać przypadki współpracy instytucji publicznych (muzeów, szkół, samorządów, ministerstw) ze skrajną prawicą. Kilkadziesiąt takich przypadków z tego roku jest już opisanych na stronie: np. radny z Ogrodzieńca, promujący neofaszystowski koncert, atak na działaczy KOD podczas pogrzebu „Inki” i „Zagończyka” czy pogrzeb kard. Franciszka Macharskiego w Krakowie, gdzie funkcję służby porządkowej pełniła Młodzież Wszechpolska. Partia uruchomiła też uruchomiła stronę www.zero-tolerancji.pl. Wspólnie z Komitetem Obrony Demokracji podczas wspólnej demonstracji zwracała uwagę na problem rasizmu w Polsce razem z lubelskimi działaczami .Nowoczesnej. Jak widać – na froncie antyrasistowskim znaleźli się również bankierzy. W toruńskim liceum prelekcja na temat historii Żołnierzy Niezłomnych została zakłócona przez grupę  kilkunastu osób.

Zostali oni wprowadzeni do szkoły przez posłankę .Nowoczesnej, Joannę Scheuring-Wielgus. Następnie przerwali wykład twierdząc, że Żołnierze Niezłomni to zbrodniarze, a w szkole prowadzi się agitację polityczną (co mogło być prawdą, bo jako prelegent występowała osoba, związana z Młodzieżą Wszechpolską). W imieniu m.in. Razem doszło do kolejnej inicjatywy o charakterze antyrasistowskim – kwiaty pod Pomnikiem Bohaterów Getta w Warszawie złożyły Weronika Samolińska z Zarządu Krajowego partii oraz Teresa Vetter z Zarządu Okręgu Razem w Warszawie. Była to jedna z zaledwie dwóch delegacji partii politycznych, obok .Nowoczesnej, obecnych pod Pomnikiem Bohaterów Getta. Musimy głośno krzyczeć: Nigdy więcej wojny, nigdy więcej faszyzmu!

Jak widać pozaparlamentarna opozycja gra wspólnie na jednych skrzypcach i ci, którzy wierzą, że politycy na obecnym oucie są jakąś nową jakością, powinni zreflektować swoje przekonania. To, co ładnie błyszczy, nie zawsze jest złotem. Ludzie „od dobrych chęci” – jak widać – chyba rozpłynęli się w tłumie niezadowolonych, będących jednak na ciepłym, państwowym garnuszku. Opozycja okopała się w wygodnych fotelach, czekając na swój czas. Adrian Zandberg zapewnia, że partia Razem nie zamierza angażować się jakoś specjalnie w „Ponadpolityczny Front Jedności Narodu” przeciw „prawicy”. Nie ceni ruchów obywatelskich (jak KOD), bo te zawsze są zdalnie sterowane, np. przez ekipę Petru. Ta deklaracja dziwi, gdyż działacze na poziomie „ulicy” robią coś zupełnie innego. Przez takie przekłamanie o odrębności swojego ugrupowania wobec istniejących organizacji „lewicowych” i liberalnych, wrzuca to razem do wspólnego kociołka bezideowej opozycji. Jeśli Razem chce odzyskać wkurzonych, którzy głosowali na PiS i Kukiza, to będzie jej bardzo trudno, skoro chadza ramię w ramię z politycznymi bankrutami, czy mówiąc wprost ludźmi – którzy tylko dla siebie chcą luksusów i nietykalności. Jeśli idzie o pro-PiS-owskich wkurzonych, przed nimi trzeba będzie ukryć tzw. kwestie kulturowe – choćby prawa LGBT, a także prawo do aborcji. Pewnie da się to wszystko zrobić, da się zrobić… Dla zysku i… władzy!

Roman Boryczko,

styczeń 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*