Dekada bez Obywatela G.C.

W filmie Bergmana „Siódma Pieczęć” śmierć gra z rycerzem w szachy o życie. Nie liczę na taką łaskawość. Liczę się z tym, że założy mi czarną szarfę na oczy w najmniej oczekiwanym momencie”

(Grzegorz Ciechowski)


 

1. A więc stało się i odszedłeś…

Mija 10 lat od tragicznej śmierci Grzegorza Ciechowskiego. Tragicznej, bo – jak to zazwyczaj bywa – zupełnie niespodziewanej, ale również dlatego, że brak Ciechowskiego, to ogromny cios dla całej współczesnej kultury, kraju nad Wisłą.

Pamiętam doskonale, kiedy dotarła do mnie wieść, o śmierci lidera Republiki. Wówczas, będąc jeszcze nastoletnim gówniarzem, bardziej interesowały mnie słodkie rockowe melodyjki, najwyżej okraszone punkowym polotem. Ciechowski był dla mnie reprezentantem innej planety doznań artystycznych. Dopiero po latach przyszło mi poznać Jego twórczość głębiej. Podobnie jak wielu mi podobnych, twierdzę dziś, że zdecydowanie za późno…

2. Agent wrogich sił

Fenomen Republiki polega tak naprawdę na tym, że zrobili karierę muzyczną wykorzystując wszystkie możliwe patenty, które od kariery powinny ich skutecznie odgrodzić. Nie grali piosenek, które nadawały się do pop-rockowego kanonu wyznaczonego przez Oddział Zamknięty, czy Budkę Suflera, nie reprezentowali także punkowej, świadomej banicji. Nie mieli kolorowych strojów, jak Lady Pank, czy Azyl P., ani ekstremizmu scenicznego Siekiery. Byli gdzieś zupełnie indziej. Biało-czarne pasy, zerowy kontakt z publicznością na koncertach, minimalizm, surowość i niepoprawność. Nie bez powodu część ich fanów (a właściwie fanatyków) była święcie przekonana, że członkowie Republiki, z Ciechowskim na czele, to… kosmici.

Do dziś zachodzę w głowę, czy to kretynizm cenzorów czy  łut szczęścia (a najpewniej jedno i drugie), sprawiał, że takie teksty jak „Kombinat”, „Republika” czy „Znak równości” mogły ukazać się na jakiejkolwiek płycie PRL-u. Wystarczy przywołać fragment chociażby „Znaku…”

wstajemy równo o godzinie DX
a przedtem wszyscy śnimy równe sny
pod kranem program mycia nr 3
Centralny Wyrównywacz nadał mi

równe buty równe zęby nos
równy w stronę baz produkcji krok
równą farbą malujemy wciąż
równe hasła w koło: równy bądź, bądź”

 

Nie potrzeba wnikliwych analiz tego, co poeta miał na myśli, aby dostrzec, że ten złowieszczy chichot bijący z tekstów Ciechowskiego był nad wyraz wojowniczy. Takich perełek w Jego twórczości jest więcej. Mnóstwo odniesień do komunikacji rozumianej dosłownie, jako nadawanie komunikatów, najczęściej zakłóconych przez dziwne, nie dające się objąć racjonalnym spojrzeniem instytucje. Bardzo silne zinstytucjonalizowanie relacji społecznych. Wyznanie miłosne było u Ciechowskiego deklaracją wojny dwóch imperializmów. Z kolei z największą czułością i wrażliwością potrafił wyznawać uczucie…plastikowej sex-lalce. Normalność mieszała się z nienormalnością, Vonnegut spotykał Orwella, oddając realia PRL-u nie gorzej od późniejszych relacji historyków, ekonomistów i polityków. To wszystko tworzyło niesamowitą mieszankę której najlepszym świadectwem, była wierna rzesza fanów. Wrażliwych, inteligentnych, poszukujących „po swojemu”. To inwestycja, która we wspaniały sposób owocuje po dziś…

3. Nowe sytuacje

Po chwilowym zastoju Republiki , Ciechowski realizuje się twórczo jako Obywatel GC (po latach utwory z tego okresu włączy do repertuaru Republiki). Jest tekściarzem, producentem, kompozytorem. Współpracuje z Justyną Steczkowską, Kasią Kowalską… Czego nie dotknie, zamienia w muzyczne złoto. Nawet pół żartobliwa płyta z muzyką ludową, okazuje się strzałem w dziesiątkę. Krytycy muzyczni stwierdzają, że jedną płytą (bardzo źle przyjętą przez naukowych specjalistów od folkloru) zrobił więcej dla popularyzacji rodzimej muzyki ludowej, niż dziesiątki ciężkostrawnych rozpraw naukowych, na wykładach popularnych tylko w gronie samych naukowców.

4. Gdzie oni są… ?

Niestety, próżno szukać na dzisiejszej scenie muzycznej, kogoś kto reprezentowałby podobny choć poziom talentu i autentyzmu. Cała trudność tego zadania polega właśnie na tym, że mowa tu o establishmencie (gdzieś za murami muzycznych gett, zdarzają się przypadki ciekawej twórczości). Być może jeszcze większa trudność polega na odpowiedniej perspektywie czasowej – może po latach dostrzeżemy nowe osobowości na miarę Grzegorza Ciechowskiego? Oby tylko na czas ich odkryć i zdążyć docenić!

5. Prośba do następcy …

 

Co jakiś czas na rynku muzycznym ukazują się kolejne płyty nawiązujące do twórczości GC. Swoje „a tribute to…” wydała już Kasia Kowalska, Piotr „Glaca” Mohamet, z projektem My Riot, czy Agressiva 69. Wcześniej, fantastyczną płytę z utworami Republiki i Obywatela G.C. w aranżacjach smyczkowych nagrał Kwartet Śląski. Wytwórnia muzyczna związana z Ciechowskim wznowiła (ku uciesze piszącego te słowa) wszystkie płyty Republiki i projekty Ciechowskiego solo w jednym komplecie. Mam nadzieję, że to nie dowód na koniunkturalizm sceny muzycznej w Polsce i że po wydarzeniach związanych z 10. rocznicą śmierci Ciechowskiego, jego twórczość nadal będzie obecna w przestrzeni artystycznej naszego kraju. Tak jak obecna jest, dzięki mozolnemu wysiłkowi wciąż aktywnych fan clubów, organizujących coroczne zloty, koncerty, słowem; wielkie święta ku czci Ciechowskiego i Republiki. Mam nadzieję, że kiedy pogasną już światła, artyści zejdą ze scen, a wystawiane teraz płyty Republiki w sklepach muzycznych, zakryją inne, nowsze, Ciechowski nie zniknie, by pojawić się dopiero przy kolejnej rocznicy. Nawet jeśli, wiem, że w gronie tych, którzy czytając te słowa doskonale wiedzą że piszę o nich, właściwy szacunek dla tej twórczości będzie trwał niezmiennie, niezależnie od koniunktury. Bo takich ludzi i takich zespołów się po prostu nie zapomina. Dlatego wiem, że…

Arktyka przegra! O tak! Tak!

 

(Jarek Wielokrop)

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*