Czy Polaków stać na obietnice przedwyborcze polityków?

Przedstawiam bardzo ciekawe spojrzenie na sprawy polskie okiem  brytyjskiego dziennikarza niezależnego, Jo Harpera, mieszkającego i pracującego w Warszawie. Poziom zakłamania oficjalnych czynników rządowych i tuby propagandowej łże-mediów oraz „poczwarek” korporacyjnych na pasku wielkiej finansjery, nie pozwala polskiej opinii publicznej na rzetelne wyrobienie sobie zdania, jak naprawdę wygląda rzeczywistość w Polsce. To, że ktoś z zewnątrz może być również nieobiektywny to pestka – ważne, iż jest to przekaz kierowany dla innego odbiorcy, odbiorcy, który z racji wspólnego problemu jakim jest Ukraina i jej wojenne relacje z Federacją Rosyjską, chce znać jako taką prawdę również o Polsce.

Oko Brytyjczyka zauważyło, że wszystkie partie polityczne przed wyborami zapisanymi na październik 2023 roku zapowiadają duże wydatki, aby zachęcić wyborców do głosowania na określone komitety. Zachodzi pytanie czy słabnąca gospodarka może pozwolić sobie na szaleństwo na zasiłkach? Polska gospodarka dzięki dziwnym działaniom rządu w okresie pandemii Covid-19, również fanatyzmu czasu operacji specjalnej Federacji Rosyjskiej na Ukrainie, wyraźnie się cofa. To spowodowało, iż wielu Polaków zastanawia się, czy ich kraj, który w ciągu ostatnich trzech dekad stał się jedną z największych gospodarek w Unii Europejskiej, jest w stanie zapłacić (z podatków obywateli i ostatnich tak obciążanych fiskalnie przedsiębiorców lokalnych) za obiecane szalone rozrzucanie pieniędzmi.

Sondaże dają przewagę populistom z PiS-u i to ta partia wyprzedza główne ugrupowanie opozycyjne, centroprawicową Platformę Obywatelską (PO), na czele której stoi były przewodniczący Rady Europejskiej – Donald Tusk. Program Prawa i Sprawiedliwości to militaryzacja kraju, bezpieczeństwo, obrona, migracja i obwinianie  Donalda Tuska za decyzję UE o wstrzymaniu funduszy dla Polski w związku z rzekomym autorytaryzmem obecnych czasów w Polsce i regresu demokracji.

Tusk i jego Koalicja Obywatelska przeniosła się na nieznane lewicowo-centrowe terytorium fiskalne, posługując się jednocześnie tradycyjnymi liberalnymi hasłami swojej partii, dotyczącymi  praw wyzwolonych, nowoczesnych kobiet singielek i ruchu LGBT. Jego stanowisko w sprawie wydatków na obronę jest niejednoznaczne i najwyraźniej nie chce podążać za PiS-em w stronę wojny przetargowej, podczas gdy dziś widzimy, że wielkie ilości broni wytransferowano a na nową broń wydaje się już ogromne sumy pieniędzy.

Jeśli chodzi o politykę pieniężną, bank centralny 5. września obniżył swoją podstawową stopę procentową z 6,75% do 6%, było to pierwszą obniżką od trzech i pół roku, co według wielu analityków było motywowane politycznie. „Jednym z kluczowych problemów jest to, iż warta 635 miliardów euro (680 miliardów dolarów) polska gospodarka wykazuje oznaki osłabienia. Na przykład ING Bank obniżył swoją prognozę wzrostu na 2023 rok z i tak już skromnego 1% do 0,4%. Gospodarka oficjalnie skurczyła się o 0,6% w drugim kwartale i 0,3% w pierwszym kwartale. Deficyt budżetowy ma się dalej pogłębiać. W skorygowanym budżecie na 2024 r. deficyt ma wynieść 4,5% PKB wobec 3,4% prognozowanych w kwietniu. Zgodnie z projektem budżetu na 2024 rok planowane dochody w przyszłym roku wyniosą 683,5 mld zł (145 mld dolarów/135 mld euro), a deficyt wyniesie 164,7 mld zł. Zwiększyłoby to potrzeby pożyczkowe Polski, zwiększając jej uzależnienie od finansowania zagranicznego w 2024 r. Potrzeby pożyczkowe netto na 2024 r. prognozowane są na 225,4 mld zł (6% PKB), co oznacza wzrost o 55% z 143 mld zł w tym roku”. Polski Instytut Ekonomiczny, think tank, szacuje, że PKB na mieszkańca – w oparciu o parytet siły nabywczej – jest o 31% wyższy, niż gdyby Polska nie przystąpiła do UE. Dzięki temu, iż Polska jest pod parasolem unijnym, kolejne rządy po roku 2004 potrafiły przezwyciężyć wszelkie trudności gospodarcze, w dużej mierze dzięki zabezpieczeniu, jakie zapewniały fundusze UE. W związku z tym wstrzymanie przez Brukselę kwoty 35 miliardów euro, czyli około 5% PKB, w związku z obawami, dotyczącymi cofania się demokracji, pogłębia ucisk fiskalny. „PiS rozprowadza pieniądze jak wąż strażacki, zasadniczo próbując kupić następne wybory”. „Luźna polityka pieniężna banku centralnego jest częścią tej samej gry. Żadne z nich nie jest dobre dla inflacji” – Anthony Levitas z Brown University w USA. (Cdn.)

Roman Boryczko,

 22.09.2023

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*