„Czas na polską zmianę polityki wobec UE”

Prawo i Sprawiedliwość swym niespotykanym wcześniej u sąsiadów zaangażowaniem w wojnę na Ukrainie (militarnym i na poziomie podprogowym, gdzie całe społeczeństwo uczestniczy w amerykańskiej wojennej antyrosyjskiej indoktrynacji) stało się awangardą europejską. Trzeba tu dodać więcej: awangardą i wielkim problemem dla Europy. To, iż Unia Europejska w ramach formatu hegemon – terytoria okupowane bazami USA – jest na straconej pozycji, nie oznacza wszak, że okupowany (RFN, UE) tak ochoczo ma współpracować z okupantem (USA).

Kraje „Starej Unii” zawiodły i to z pozycji PiS-owskiej polityki RP boli najbardziej  – zarówno Niemcy jak i Francja – mimo embarga – po 2014 roku eksportowały do Rosji broń, jej elementy oraz technologie, potrzebne do jej wytwarzania. Robiły również nadzieję na dokończenie dealu stulecia, czyli Nord Streamu 2, gazociągu z tanim gazem, który Polsce nie był do niczego potrzebny. Po 24. lutego 2022 Niemcy w pierwszych miesiącach operacji militarnej nie udzieliły Ukrainie żadnej pomocy. Pierwsze „sankcje”, nałożone na Rosję przez UE, zadziałały tak skutecznie, że wskutek wzrostu cen paliw zyski Rosji z ich sprzedaży wzrosły o 40%, a kurs rubla wzrósł dwukrotnie. Obecny kanclerz Niemiec, Olaf Scholz (SPD), zapowiadał nieraz ostre sankcje wobec Rosji, jeśli kraj ten zaatakuje Ukrainę. Same słowa jednak niewiele kosztują. 24. stycznia  2022  r. w branżowym portalu smoglab.pl Jakub Jędrak,  członek Polskiego Alarmu Smogowego (należy do Krakowskiego Alarmu Smogowego i Warszawy Bez Smogu) snuje bardzo apokaliptyczną teorię, która jotę w jotę się sprawdziła.

Wojnę co poniektórzy czuli przez nos, inni wiedzieli, że wybuchnie. Sytuacja lokomotywy unijnej, czyli Niemiec była i jest po tych kilku miesiącach – najdelikatniej mówiąc – katastrofalna. Kraje Unii są uzależnione od rosyjskiego gazu, Europa jest zakładnikiem Putina, Europa jest zakładnikiem polityki USA i Wall Street. Unia Europejska importuje coraz więcej gazu ziemnego i coraz większa jego część pochodzi z Rosji. W przypadku Niemiec i Polski – ponad 50%, w przypadku większości państw Europy Środkowo-Wschodniej – nawet ponad 75%. Przykładowo, zapasy gazu w Niemczech starczą jeszcze na około 2 tygodnie. Jeśli jednak Putin zdecydowałby się na jakiś czas odciąć Unię od dostaw rosyjskiego gazu, w wielu miejscach w Europie (w tym w Niemczech) mielibyśmy do czynienia z bardzo poważnym kryzysem energetycznym.

Niemiecki przemysł chemiczny potrzebuje gazu ziemnego nie tylko jako energii cieplnej, ale i jako źródła wodoru (na przykład do syntezy amoniaku). Zużycie gazu ziemnego w RFN w 2021 roku wynosiło ok. 100 mld m3. RFN dysponuje magazynami gazu o pojemność 24 mld m3, czyli jednej czwartej rocznego zużycia. Tyle że zużycie jest oczywiście większe w miesiącach zimowych, a obecnie w Niemczech magazyny gazu nie są wypełnione nawet w połowie. Kilka dni temu ministerstwo gospodarki i klimatu RFN przyznało, że zapasy gazu ziemnego wystarczą Niemcom na… niecałe 18 dni. Co ciekawe, część niemieckich magazynów gazu jest kontrolowana przez… rosyjski Gazprom. I dlatego też z punktu widzenia Niemiec szybkie zaanektowanie Ukrainy przez Rosję wcale nie jest najgorszym możliwym scenariuszem.

Wiemy na przykład, że Niemcy blokują sprzedaż broni Ukrainie, opóźniają dostawy, działają opieszale. Przecież Rosja w 2014 roku zajęła już sporą część Ukrainy. I co? I nic. Wszyscy dalej kupujemy od Rosjan gaz. Dla niemieckich interesów dużo gorszy byłby długotrwały konflikt zbrojny, w którym Zachód zdecydowanie i jednomyślnie wsparłby Ukrainę, nakładając na Kreml naprawdę dotkliwe sankcje.

Na początku sierpnia Rosja zarobiła 24 mld dol. na sprzedaży surowców energetycznych Chinom i Indiom. Oznacza to, iż Rosja w handlu z oboma krajami zarobiła w sumie więcej o 13 mld dol. niż w tym samym okresie w 2021 roku. „Chiny już teraz kupują zasadniczo wszystko, co Rosja może wyeksportować za pośrednictwem rurociągów i portów na Pacyfiku”. Prawdą jest, że Rosja „żyje” ze sprzedaży surowców energetycznych – ropa i gaz odpowiadają za 40% budżetu tego kraju. Ograniczanie dostaw węglowodorów do Europy na dłuższą metę zupełnie nie leży więc w interesie Rosjan. (Cdn.)

Roman Boryczko,

sierpień 2022

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*