Cyfryzacja (2)

Z programem Ministerstwa Cyfryzacji można się zapoznać – jego prezentacja dostępna jest na rządowych stronach, nie będę go zatem referował. Generalne założenia na dziś to cyfryzacja kluczowych usług publicznych, zwiększenie obrotu bezgotówkowego i wdrożenie inicjatywy tożsamości elektronicznej. W perspektywie wszystko ma się – zgodnie z planem rządu – sprowadzać identyfikację Polaków do wygodnej i wielofunkcyjnej karty krajowej. Docelowo ma się w niej znaleźć niemal wszystko, książeczka pacjenta, legitymacje, dowód, karta biblioteczna, prawo jazdy, bilet komunikacyjny, karta opłat za autostrady… Funkcje można mnożyć. (Przemysław Ciszak, Money.pl).

   Jakimi argumentami przekonuje się nas do tego programu? Generalnie, według słów pana premiera Mateusza Morawieckiego, cyfryzacja pomoże wzmocnić fundament realizacji Planu na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju – jakim jest Sprawne Państwo. W kwestiach szczegółowych, ograniczanie płatności gotówkowych motywuje się: wygodą (szybsza obsługa w punktach kasowych; dostęp do płatności online 24/7 bez wizyty w urzędzie / punkcie sprzedaży, brak potrzeby czekania na przekaz pocztowy lub obsługę w punkcie kasowym); wyższym poziomem bezpieczeństwa (w przypadku utraty / kradzieży instrumentu płatniczego możliwość zablokowania i uzyskanie ochrony przed nieuprawnionymi transakcjami, eliminacja ryzyka przyjęcia fałszywych banknotów, minimalizacja ryzyka związanego z kradzieżą gotówki); możliwością lepszego zarządzania budżetem domowym; niższymi kosztami obsługi kasowej – wszystko to podaję za programem Ministerstwa Cyfryzacji. Omawiając program, pan premier podkreślał zwiększenie wpływów podatkowych, zmniejszenie szarej strefy, obniżenie kosztów transakcyjnych w gospodarce, łatwiejszy dostęp do informacji publicznych i wzmocnienie internetowego kanału komunikacji z administracją oraz nowoczesny wizerunek. Ogólnie ma on przynieść zapewnienie warunków dla rozwoju innowacyjnej i konkurencyjnej oraz cyfrowej i bezgotówkowej gospodarki.

   Jakieś osiem lat temu, pracując nad książką pt. Odzyskiwanie rozumu, rozważałem jakie zmiany przyniesie, jakie konsekwencje spowoduje likwidacja gotówki i – nazywając rzecz roboczo – „chipowanie” ludzi. Wyobrażałem sobie także, jakich używać się będzie argumentów w celu przekonania ludzi do poddania tym rozwiązaniom. Przywołam je, by pokazać jak kwestie te są przewidywalne, wystarczy myśleć o tym i rozmawiać.

   Zatem łatwe do przewidzenia były motywacje z zakresu: oszczędności, ułatwień, sprawności i bezpieczeństwa. Ale to jest zaledwie naskórek, zewnętrzna politura. Bo za tymi wdrażanymi programami idą zjawiska o wiele poważniejsze, o wiele większej wagi, a bez ich zważenia nie można przeprowadzić bilansu opłacalności, bez ich rozpoznania i oceny skutków nie można twierdzić, że ich wdrożenie będzie dla nas dobre, korzystne.

   Kompresowanie wiedzy o człowieku i zmierzanie do likwidacji pieniądza w postaci gotówki, a także rozwój techniki, cybernetyki, biochemii, łączności etc. w końcu zośrodkują się razem w rozwiązanie o ogromnej doniosłości dla ludzi, dla człowieka w ogóle, dla wszystkich sfer ludzkiego życia, dla cywilizacji. Po pierwsze – dość oczywiste – powstanie sytuacja, w której o każdym grosiku będzie wiadomo skąd wyszedł i dokąd poszedł – którędy, w jakich okolicznościach i w jakim celu. Kto będzie miał dostęp do wiedzy z tego systemu, kto będzie miał możliwość używania go – będzie mógł robić pewne interesy, podejmować działania o trudnej w tej chwili do ocenienia skali, zasięgu i doniosłości. Patrząc od strony ekonomii – nastąpi zmiana systemu, powstanie sterowana gospodarka post-rynkowa, gospodarka planowa 2.0, czyli system precyzyjnego planowania gospodarczego w oparciu o ścisłą przewidywalność i możliwość kreowania sytuacji. Zaś w wymiarze społecznym będzie to oznaczało precyzowanie systemu kastowego – aksamitnego, bezdotykowego niewolnictwa. Tak jak dziś używa się pojęcia szklany sufit, tak powstanie inna jego wersja – inna sytuacja: szklana bańka. Człowiek nawet nie będzie zdawał sobie sprawy np. dlaczego jego życie układa się tak a nie inaczej, będzie funkcjonował w zamkniętej sferze, nie widząc nawet, że jest określany – lub: do jakiego stopnia jest określany.

   W takiej sytuacji należy się spodziewać zwiększenia selekcji negatywnej, jaki bowiem człowiek sumienia chciałby odgrywać świadomie czynną rolę w tworzeniu i obsłudze takiego systemu?

   Kwestie przestępczości i terroryzmu będą używane jako bardzo silne argumenty zarówno na rzecz zlikwidowania gotówki jak i „ochipowania” ludzi, bo to przyniesie bardzo poważne utrudnienia w spiskowaniu, w organizowaniu się złoczyńców (zawsze wiadomo kto-gdzie-kiedy jest). Usprawni odnajdywanie zaginionych i uprowadzonych, a trudno będzie uzyskać okup, czy sprzedać rzeczy, pochodzące z kradzieży. Napady rabunkowe staną się nieomal bezprzedmiotowe. Wreszcie będzie można ukrócić narkomanię i handel narkotykami, przemyt – a w każdym razie ta możliwość będzie mocnym argumentem. Łatwiej będzie można zaprowadzać, kontrolować i utrzymywać porządek od organizacji państwa po uliczny wandalizm. Każde np. przekroczenie prędkości na drodze będzie zawsze ukarane. System utrudni dokonywanie przestępstw, ułatwi ich wykrywanie i chwytanie przestępców, będzie efektywny, szybki i niedrogi. Wprost trudno wymienić wszystkie zalety w tym zakresie, to będą bardzo przekonujące argumenty. Któż mógłby nie chcieć, by taki system wprowadzano – chyba tylko przestępcy?

   Tylko – kto będzie decydował, co jest przestępstwem? Przecież przeżyliśmy takie doświadczenie – „kradzież pierwszego miliona” stała się jawnie głoszonym prawem ekonomii w procesie transformacji, eufemistycznie nazywanym przekształceniami własnościowymi. Nadto następuje podmiana wartości i zmiany definicji pojęć, klasyfikacji zjawisk. Może się okazać, że ci, co argumentują ukróceniem przestępczości mówią o czymś innym niż to, co rozumieją pod tymi pojęciami ci, których te argumenty mają skłonić do opowiedzenia się za wprowadzeniem „systemu chipowania”. Nadto niejako z natury rzeczy, nieuchronnie, proces układania całego świata w jeden system oznacza działanie zmierzające do spasowania poglądów, wyznań, progów moralnych, wartości… Na przykład stopniowo prostytucja zostanie uznana za zwykły zawód.

   W tym kontekście niepokojąco zabrzmiały wypowiedziane w jednym z wywiadów słowa pani minister o związkach partnerskich: – One istnieją. Pewnie jest to wyzwanie, z którym przyjdzie się prędzej czy później zmierzyć, bo dotyczy to bardzo istotnych spraw ludzkich. Podważanie i rozchwiewanie małżeństwa w działaniach, zmierzających do ciasnego spasowania społeczeństw, ma swoją ważną rolę.

   Tu małe rozwinięcie, przyjrzyjmy się tej kwestii uważniej: ktoś dokonuje takiego wyboru – ma taki pomysł, chce żyć w tak zwanym związku partnerskim. Ma taki pomysł i chce go sobie realizować – i tak robi, tak sobie żyje. Ale w następnym kroku chce, aby ten jego pomysł wyposażyć w regulacje prawne, przynależne rodzinie. Tyle, że to już nie jest sprawa wolności tych ludzi, podejmujących taką decyzję, to już jest narzucanie i ingerencja – dokonywane w imię tego swojego pomysłu na życie. To jest w imię tego pomysłu dokonywanie destrukcji pojęć i żądanie takiej destrukcji w ogóle, w skali społeczeństwa. Dlaczego ci ludzie chcą coś, co przynależy do innego porządku, zabrać i – niszcząc ten porządek – używać według swojego pomysłu? Dokonujecie eksperymentu – miejcie odwagę dokonywać go na swoje konto, nie wystawiajcie rachunku innym, nie ściągajcie na innych konsekwencji swoich wyborów. Bo – dlaczego zmuszasz wszystkich, by się pod tym podpisali, by uznali równorzędność rodzin i tych związków, by wzięli za to odpowiedzialność (w sensie duchowej odpowiedzialności). I tu ujawnia się jedno z niebezpieczeństw owej chłodnej fachowości, która patrzy na fakty życia – są małżeństwa, są związki partnerskie – i chce matematycznie opisywać na tym stanie społeczeństwa spajający cyfrowy system, nie czytając, że owe związki i małżeństwa są zupełnie czymś innym. I nie bacząc zupełnie na dalekosiężne konsekwencje takiego działania.

   W Piśmie czytamy, że mąż i żona są jednym ciałem. Czy „relację” ze swoją ręką lub nogą, czy którąkolwiek z części swego ciała opisałbyś jako związek? Tak zwany związek partnerski jest czymś zupełnie innym niż małżeństwo.

   W procesach formatowania społeczeństw rozstrzygające będą argumenty naukowe – choć przecież z doświadczenia wiemy, że nauka często błądzi i jest wciąż w drodze. Poza tym – pamiętamy naukę nazistowską, pamiętamy naukowy światopogląd – komunizm – i nieprzebrane morza ich ofiar. Albo przykład Tomasza Roberta Malthusa, który wyliczył matematycznie, że istnieje nieunikniona dysproporcja między przyrostem ludności, a ilością żywności, a stąd wywiódł postulat zmniejszania zarobków ludziom biednym, aby ich zmusić do zaniechania rozmnażania się. Pod wpływem jego teorii wprowadzono w Wielkiej Brytanii tzw. prawa ubogich (Poor Law, 1834) na mocy których likwidowano pomoc w naturze i pieniądzu dla bezrobotnych i innych, pozostających bez środków do życia. Oczywiście naukowiec ów kompletnie nie przewidział skokowego rozwoju cywilizacji – technik uprawy, mechanizacji, rozwoju przemysłu spożywczego, nawozów sztucznych, komunikacji etc. – a ilu ludziom za przyczyną jego teoryj wyrządzono straszną krzywdę? Nie przypadkiem przywołuję ten przykład, bo współcześnie malthuzjanizm, teoria depopulacji – znów jest przywoływana. I mimo tak niedawnych, tak strasznych doświadczeń wzrasta dzisiaj znowu przyzwolenie dla „eutanazji” – etc. (Cdn.)

Zbigniew Sajnóg

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*