Ciapaty świecie, gdzie wy idziecie? „Po tamtej stronie” – o filmie i nie tylko…

Reżyser, który chce pouczać widza, jakim ma być – sam powinien być albo: a) zgrabnym patronem, nauczycielem, drogowskazem, b) hochsztaplerem, działającym na niwie „poprawności politycznej”. Na tę pułapkę łapią się szczególnie obrazy zaangażowane. Takie specyficzne kino, poruszające tematy trudne, a za tym idąc niszowe – może być szczególnie podatne na manipulację, przerysowanie a wręcz kłamstwo. Oczywiście kłamać może reżyser, przedstawiając wyidealizowaną biedę fizyczną, intelektualną czy duchową jako stan romantycznej walki dobra ze złem lub też sama bieda zostaje w filmie zasponsorowana przez hojnych mecenasów (sponsorów filmu) jako przerysowana antyreklama życia pod jarzmem danej formacji politycznej, czy narzuconego odgórnie przez konstytucję (nakazy-zakazy) – stylu życia mieszkańców danego kraju. Krytykować więc trzeba umieć, by nie zostać posądzonym o zwyczajną blagę.

Temat tak nośny, jakim jest wielka migracja narodów, rzadko jest poruszany przez kino a jeżeli już, niewielu reżyserów stara się zmierzyć ze stereotypami i sumami strachów, jakie ciążą na zwyczajnych szarych zjadaczach chleba, bojących się o swoją przyszłość pod flagą z półksiężycem i gwiazdą…

Polacy, przyciśnięci do muru przez krwawego najeźdźcę, od zawsze oddają krew i życie w obronie wolności i suwerenności lecz gdy na niebie nie widać nurkujących hitlerowskich Ju 87 Stuka a ulice nie są zasłane gruzem – ci sami ludzie w państwie demokratycznym wolność lub wolność głoszenia własnych poglądów stawiają na szali codziennego życia na szarym końcu. Najważniejsze dla Polaka jest „szczęście rodzinne”, „spokój”, „bezpieczeństwo” i „zdrowie”. Jarosław Kaczyński wiedząc, że jest sternikiem dziurawej jak durszlak łajby, będzie nią dryfował tak długo, jak długo nie zatonie. Receptą na chwilowy rodzinny spokój jest 500+, receptą na ujarzmienie śmiertelnego wroga ze wschodu – Antoni Macierewicz, jego Obrona Terytorialna i amerykańskie wojska okupacyjne a bezpieczeństwo zapewnia nasz rząd, który nie zgadza się na islamskich uchodźców z Czarnego Lądu i Bliskiego Wschodu wiedząc, jak bardzo Polacy ich nie lubią.

W tegorocznym badaniu CBOS, dotyczącym stosunku Polaków do obecności w Polsce ludzi, pochodzących z innych krajów i kontynentów, dominowały trzy kategorie: „Afrykanie”, „Turcy” oraz – w szczególności – „Arabowie”, których obecność w Polsce aż 62 proc. Polaków uznawało za niekorzystną. Są też Żydzi i Ukraińcy lecz tych ostatnich rząd Prawa i Sprawiedliwości niejako traktuje jako element wymienny wobec polskiej emigracji na Zachód, która wobec traktowania Polaków w Polsce jak niewolników przez zagraniczne korporacje – trwa w najlepsze.

Finowie, ukazani przez Akiego Kaurismäkiego są narodem „zblazowanym”, który zatrzymał się w czasie. Mityczna Skandynawia z komicznie przerysowaną tolerancją pryska jak bańka mydlana. Społeczeństwo, zawieszone w czasoprzestrzeni między tradycją a nowoczesnością. Bez bogactwa i splendorów a za to z niezdrowymi nałogami w postaci ciągłego palenia papierosów i picia po pracy w tanich barach, gdzie serwuje się sikacz zamiast piwa i solonego śledzia, podawanego na tysiąc sposobów. Czy Finowie są nietolerancyjni? Tego Kaurismäki w obrazie Po tamtej stronie  nie powiedział lecz w filmie występuje epizod bojówek patriotów-troglodytów w czarnych skórach z wymalowanymi nacjonal-hasłami, którzy szlajają się po barach i napadają, bądź pałują każdego, kto wygląda trochę inaczej od nich. Nie lubią Żydów (chyba za ich majętność) lecz mylą ich również z Arabami. Przeciętni Finowie do obcych niczego nie mają lecz tak jak i Polacy, gdy coś się dzieje, odwracają wzrok. Po ulicach snują się grajkowie, grający zapomniane szlagiery a w knajpach królują grające szafy.

Khaled „rodzi” się w przenośni i dosłownie z góry węgla, zalegającej na statku handlowym, który zawinął do fińskiego portu. W Gdańsku kręcił się po mieście lecz napotkał znudzonych neonazistów i by ratować swoje życie schronił się w porcie na statku, nie wiedząc jaki los go spotka i gdzie docelowo przybije. Khaled w chwili zejścia na ląd jest naznaczony i obcy. Widać to z daleka, bo jest umorusany od pyłu węglowego. W dworcowym prysznicu zmywa z siebie brud, tym niemniej po dotarciu do urzędu emigracyjnego i prośbie o status uchodźcy – zostaje zawieszony w próżni.

Fińscy urzędnicy są oschli, pogrążeni w świecie procedur i okólników. Duszna atmosfera pełna kurzu i nieładu. Policjant jednym palcem wystukuje kolejne czcionki liter na starej maszynie, mając jednocześnie do dyspozycji elektroniczne urządzenia. Sam urząd jest żywcem przerysowany z lat 60. XX w. Khaled ćmi jednego cygareta za drugim, rozmyślając na swoim posłaniu, zamknięty w „państwowej przechowalni” – co dalej go czeka. Przeszedł z Aleppo – (miasta które stało się symbolem całej wojny w regionie, największego kryzysu humanitarnego ostatnich lat) na piechotę przez całą Europę. Zanim zrujnowała je wojna, było największym miastem w Syrii i jednym z najdłużej zamieszkanych miast na świecie. Jego historia sięga XVIII w. p.n.e. Khaled stracił całą swoją rodzinę i żonę, a od teścia dostał pieniądze na drogę ku lepszemu światu, w którą wyruszył z rodzoną siostrą, ale ta po drodze gdzieś zaginęła. Decyzja urzędu emigracyjnego oznacza „być albo nie być” dla Khaleda – urzędnicy, w tym leciwy policjant, wydają opinię negatywną, bo uznają konflikt w Aleppo za niezagrażający życiu obywateli i nie dający podstaw do udzielenia azylu. W tym samym czasie w ośrodku emigracyjnym ludzie oglądają wiadomości z Aleppo, gdzie jedyne co widać, to morze ruin i nieustanne bombardowania, leżące zwłoki, śmierć i okrucieństwo. Współziomkowie z ośrodka nakazywali mu zachowywać ciągły optymizm, bo Finowie nie znoszą smutnych ludzi – okazuje się, że Finowie – podobnie jak i pewnie Polacy – chętnie pozbywają się kłopotu odsyłając go tam, skąd przybył. Zrezygnowany Khaled nad ranem czeka na policyjny konwój na lotnisko, lecz już podczas drogi korytarzem niezbyt piękna pielęgniarka okazuje się aniołem i mężczyzna może uciekać! Uciekać? Czy to coś zmieni? Zmieni się tylko optyka – Khaled z niepotrzebnego uchodźcy będzie bezdomnym i głodnym renegatem. (Cdn.)

Roman Boryczko,

 wrzesień 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*