Polska wszak nie pępkiem świata… (2)

Donald Trump do Polski nie przyjechał tylko na patriotyczne rekolekcje, przyjechał też lobbować za konkretnymi ofertami handlowo-militarnymi. Są to dostawy gazu, wydobywanego szczelinowo, stąd dużo tańszego (kosztem zniszczenia środowiska) niż rosyjski (acz wg innych jednak droższego!) i systemem rakiet przeciwlotniczych Patriot. Rząd Stanów Zjednoczonych wyraża zgodę na sprzedanie Polsce baterii rakiet Patriot w najnowocześniejszej konfiguracji, takiej, jakiej używają wojska USA – oświadczył zachwycony Antoni Macierewicz. Chwilę potem zapewniał, że to wyjątkowe, ponieważ „żadna inna armia świata dotychczas nie miała możliwości” uzyskania rakiet Patriot w konfiguracji „szczególnie dobranej i dostosowanej do wymogów”. Są to na razie obietnice bez wyraźnego pokrycia. Ameryka potrzebuje Europy do swoich interesów i do uzależnienia jej od nieuczciwych umów handlowych (TTIP).  Zadłużenie USA jest w granicach 240-250 bilionów (trylionów) dolarów Jeśli dolar upadnie, to będzie koniec dominacji gospodarczej i finansowej USA. Wszystkie jaskółki ćwierkają, że momentem tym będzie odejście od parytetu dolara – waluty bez żadnej wartości na rzecz złota lub innej waluty. Kilka lat temu około 70-75% transakcji rozliczano w dolarach… obecnie to tylko około 50-55%!!! Ameryka jest już na granicy bankructwa. Ponad 110 milionów Amerykanów żyje na „kartki”, upadają przedsiębiorstwa, jednocześnie rząd Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej twierdzi, że Washington nie może sobie pozwolić na pokrycie zobowiązań ubezpieczenia społecznego i Medicare, ani na sfinansowanie krajowej służby zdrowia, jaką ma każdy cywilizowany kraj. Większość Amerykanów w jakiś sposób akceptuje aranżowane wojny jako reakcję rządu na wypadki 9/11. To jest też niezrozumiałe, ponieważ Irak, Libia, Syria, Jemen, Afganistan czy Iran (jeszcze nie zaatakowany militarnie, nie licząc różnych sankcji i pogróżek) nie miały niczego wspólnego z atakiem na WTC 11. września. Wojna i retoryka wojenna to od lat jedyna koncepcja polityki USA. Gospodarką i poziomem życia obywateli już się tam przestali martwić.

Po cukierkowej i usłanej różami wizycie w Polsce Donald Trump poleciał na linię frontu, czyli na szczyt G20, gdzie nikt go nie witał owacjami na stojąco, a na ulicy Hamburga toczą się regularne bitwy proszących o głos obywateli, nazywanych w Polsce przez media pisowskie „wściekłym lewactwem”. Kiedy Trump wyleciał w czwartek po południu z Polski, żegnały go wiwatujące tłumy. Godzinę później był w Hamburgu, gdzie przywitali go protestujący anarchiści z transparentami, głoszącymi „Witaj w piekle”. To nie koniec wyzwań dla Trumpa, który podczas szczytu G20 będzie musiał się zmierzyć z przywódcami, sprzeciwiającymi się jego polityce w sprawie klimatu oraz – być może przede wszystkim – handlu.

W czwartek dał mu to odczuć premier Japonii Shinzo Abe, który wraz z przywódcami Unii Europejskiej dopiął negocjowaną od dawna umowę handlową z UE. Podpisując traktat, Japończyk wbił szpilę amerykańskiemu prezydentowi, przywołując anulowaną przez Trumpa umowę o partnerstwie transpacyficznym (TPP) między Ameryką i Azją. Prezydent USA Donald Trump nie zmienił swojego zdania ws. walki z globalnym ociepleniem i nie zgodził się z postulatami porozumień paryskich. Udało się jednak wypracować porozumienie ws. wolnego handlu. W związku z tym nie dojdzie do skandalu, jakim byłoby nieprzyjęcie końcowych ustaleń szczytu. Tymczasem Rosja i Chiny zapieczętują historyczny strategiczny sojusz. Bezprecedensowe spotkanie Xi Jinpinga i  Władimira Putina, które miało miejsce, co nie bez znaczenia, przed szczytem G20 a tuż przed podróżą D. Trumpa – stanowi największej wagi wydarzenie polityczne na świecie.

Nowy paradygmat międzynarodowych stosunków gospodarczych „win-win” oraz konkretne traktaty handlowe o daleko idącym wpływie na jakość współpracy narodów nie zostawiają wątpliwości, iż gwarancja bezpieczeństwa na świecie jest po stronie rosyjsko-chińskiego globalnego sojuszu. To sojusz, który uruchomia reakcję łańcuchową w pokojowym uczestniczeniu na rzecz zmiany zachodniej ery imperialistycznego panowania nad światem. Megaprojekty rozwoju BRICS i Nowego Szlaku Jedwabnego oraz nowej przestrzeni gospodarczej Eurazji docierają swoją dynamiką i nową wizją uczestniczenia do Ameryki Łacińskiej, Afryki i regionów krajów arabskich. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

lipiec 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*