Borkowski tłumaczy Wysockiego (6)

 

Korsarz

 

Od czterech lat nasz korsarz tęgie łupy brał

W bitwach i sztormach swej bandery dzielnie bronił

W naprawach żagli każdy wprawę miał

A ciałem łatał burty przestrzelone

Gdy ich eskadra już dopada prawie nas

Wiatr zdycha jakby zrobić chciał na przekór

Kapitan woła: „Spokój! Mamy czas!

Jeszcze nie wieczór! Jeszcze nie wieczór!”

 

Holender zrobił zwrot – a niech to czart.

I z burty dał i okrył się dymami

Odpowiedź nasza w celu – mamy fart!

Tam pożar, śmierć – a szczęście ciągle z nami.

My z gorszych wychodziliśmy już bied

Choć z wiatrem źle i woda burtą ciecze

„Spokojnie! Mamy czas! – kapitan rzekł –

Jeszcze nie wieczór, jeszcze nie wieczór!”

 

I setki oczu przez lornety śledzą nas

Ognista śmierć i dym nam oczy zżera

Lecz nigdy nie nadejdzie taki czas

By nas ujrzeli skutych na galerach

Nierówny bój pochylił okręt i…

„Ratujcie nasze dusze” w niebo leci

„Abordaż! Do ostatniej walczyć krwi!

Jeszcze nie wieczór, jeszcze nie wieczór.”

 

I kto chce żyć, kto wesół, kto nie płaz

Do walki wręcz niech wnet się przysposobi

A „szczury” precz z okrętu póki czas

Bo w walce bez pardonu będą szkodzić

I myślały „szczury” – wszystko może los

I chyba uciec stąd to będzie nie od rzeczy

A my z fregatą burta w burtę, cios za cios

Jeszcze nie wieczór, jeszcze nie wieczór.

 

I krew za krew, i ząb za ząb, i nóż za nóż

By nie być żerem dla ośmiornic gdzieś w odmętach

Zabrakło sił choć tryumf chyba był tuż-tuż

Z rozpaczą w dół skakaliśmy z okrętu

Lecz jego nie zatopi nawet czort

Ocean może wszystko wziąć na plecy

Ocean to piracki wielki port                       

Kapitan rację miał: „Jeszcze nie wieczór!”

 

 

Władimir Wysocki

Tłum. z j. ros. Ryszard Borkowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*