Białoruski zamordyzm i stawianie na swoim (4)

Co się wydarzyło pod białoruskim niebem?

Samolot B738 Ryanair, zarejestrowany w polskiej spółce-córce (nr lotu FR4978) wyleciał z Aten o godz. 7:29 czasu lokalnego (9:29 czasu polskiego). Dwie godziny później przekroczył granicę z Białorusią. O godzinie 11:45 czasu polskiego został przekierowany do lotniska w Mieńsku. Do wyznaczonego przez białoruskie władze miejsca lądowania dotarł po ok. 30 minutach – po godz.12:15 polskiego czasu. Od dotarcia do granicy z Litwą, szacując dotychczasową prędkość maszyny, pilotów dzieliło zaledwie kilka minut.

W ostatniej chwili załoga została zmuszona przez białoruski myśliwiec do zmiany trasy i w konsekwencji do uziemienia. Piloci zostali postawieni w sytuacji bez wyjścia. Samolot znajdował się nad terytorium Białorusi i musiał zastosować się do komunikatów białoruskiej kontroli lotów, a ta podała komunikat, że na pokładzie jest bomba, którą podłożyli ekstremiści muzułmańscy. Ujawniono treść komunikatu bombowego Ryanaira – belta.by, 24. maja 2021 r „My, żołnierze Hamasu, żądamy od Izraela przerwania ognia w Strefie Gazy. Domagamy się, aby Unia Europejska przestała wspierać Izrael w tej wojnie. Wiemy, że uczestnicy Forum Ekonomicznego w Delfach wracają do domu na pokładzie samolotu FR4978. W samolocie podłożono bombę. Jeśli nasze żądania nie zostaną spełnione, bomba wybuchnie nad Wilnem 23. maja”.

O godz. 12:34 kontroler ruchu lotniczego zaproponował mieńskie lotnisko krajowe, w którym dostępne jest całe wyposażenie, niezbędne do lądowania statków powietrznych w trudnych warunkach meteorologicznych oraz pas startowy o długości 3600 metrów. Załoga samolotu prosiła o potwierdzenie informacji i źródło, skąd strona białoruska wie o bombie. W tym momencie mogli skorzystać z okazji i wrócić do Lwowa, Kijowa, wylądować w Warszawie, kontynuować lot do Wilna i tak dalej. Strona białoruska podała informacje, a kapitan samolotu postanowił usiąść na lotnisku w Mieńsku.

Wysłanie myśliwca w celu eskortowania porwanego samolotu lub samolotu z bombą na pokładzie jest standardową procedurą operacyjną po 11. września. Samolot bezpiecznie ląduje na lotnisku a pasażerowie są proszeni do kontroli. Okazuje się,  że wśród nich jest poszukiwany na Białorusi – oskarżony o terroryzm – Raman Pratasiewicz. On i jego dziewczyna zostali aresztowani.

Nikt mi nie wmówi, iż tak wytrawny gracz, jakim jest młody neonazista, leci po niebie Białorusi, gdzie grozi mu kara śmierci i gdzieś z tyłu głowy nie ma myśli, że zawsze coś może się z samolotem stać… Jest wysoce prawdopodobne, iż ów fanatyk zgodził się uczestniczyć w tej grze wywiadów jako… męczennik. Białoruskie władze aresztowały Pratasiewicza, wywołując   histeryczne reakcje Zachodu, który oskarżył Mieńsk o celowe skierowanie samolotu w celu aresztowania przeciwnika i zagroził Białorusi działaniami odwetowymi, których konsekwencje dla białoruskiej gospodarki będą dotkliwe. Raman Pratasiewicz twierdzi, że na Białorusi grozi mu kara śmierci, istnieje wielkie prawdopodobieństwo, iż był częścią spisku na życie prezydenta Łukaszenki i jego rodziny.

Dziś być może został namówiony za godziwe pieniądze i był gotów spędzić kilka lat w białoruskim więzieniu „za sprawę”, tak jak zrobił inny neonazista – Nawalny. Jest też hipoteza, że Pratasiewicz padł ofiarą swoich ukraińskich towarzyszy z pułku Azow i… CIA, którzy najpierw kreują bohatera, a potem – w każdej chwili – potrafią go  wrzucić pod autobus.

Pratasiewicz, który pracował dla stacji Nexta Telegram, aktywnie zaangażowanej w organizację protestów przeciwko Łukaszence w zeszłym roku. A co, jeśli zmiana kierunku lotu Ryanaira z Pratasiewiczem była pułapką, zastawioną przez Ukrainę, w którą Białoruś wpadła obiema stopami i teraz jej los zależy li tylko od Rosji, od której jednak się dystansowała, na ile mogła? Neonazista Pratasiewicz nie jest typem budowniczego, a jedynie pospolitego zbira i terrorysty. To właśnie Zachód szykuje Białorusi. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

31.05.2021

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*