Aktywizm i ryzyko – życie ponad altruizmem

 

 

 

 

 

 

 

W obecnym tempie, żyjąc na naszej planecie, będziemy musieli stać się aktywistami bądź ofiarami.[1]

 

Kursy uniwersyteckie nie skłaniają studentów do rozważenia ich roli w kształtowaniu świata. Dlatego też zorganizowałem kurs, dotyczący aktywizmu na Uniwersytecie Ottawy w Kanadzie.

Studenci, którzy zapisali się na kurs, reprezentują szerokie spektrum społeczne; są pośród nich doświadczeni aktywiści z kampusu, osoby wyczulone na problemy środowiska a najliczniejszą grupę stanowią – niedoinformowani, wybierający ten kurs jako dodatkowy. Materiał prezentowany przez zaproszonych gości na tyle przemawia do zgromadzonych, iż  każdy ze studentów zaczyna zastanawiać się nad własną pozycją społeczną i sposobem sprawowania władzy.

Podział na tych z poglądami prawicowymi i lewicowymi jest niemal niedostrzegalny. Przedstawiciele obu politycznych frakcji zainteresowani są wysłuchaniem drugiej strony i ponownym rozważeniem swojej pozycji w świetle prezentowanych argumentów, bądź utwierdzają się w swoim zdaniu po wysłuchaniu drugiej strony. Główna oś podziału przebiega między liberałami a radykałami. Skąd to napięcie?

U jego podstaw leżą rozbieżności w fundamentalnych poglądach na temat struktur społecznych i lojalności wobec władzy: liberałowie – stanowiący elitę – uważają, że system pracuje jak należy (ponieważ pracuje dla nich) i robią wszystko, by go zachować i umocnić, podczas gdy wyznający poglądy egalitarne radykałowie uważają, iż struktury społeczne należy zmieniać poprzez działanie i bezpośrednią demokrację. Powyższe argumenty  sprawiają, że bardziej szczegółowo należy rozwinąć definicję aktywizmu i radykalizmu.

Bojowo nastawieni aktywiści niekoniecznie muszą być radykalistami a radykaliści nie muszą z kolei być aktywistami – i w zasadzie w większości nie są. Pojawia się tutaj myśl, że ryzyko jest niezbędną częścią składową aktywizmu, bez której jakiekolwiek zmiany nie są możliwe.

Rozważając więc błędną dychotomię (dwudzielność działania od wewnątrz i działania bez środków) chcę podkreślić, iż aktywiści działający od środka mogą być efektywnym czynnikiem zmian – zarówno poprzez organizowanie się jak i sabotaż jawnych i tajnych buntów.

 

W poszukiwaniu definicji aktywizmu, prawicowego i lewicowego

Wielu spośród moich studentów usiłuje definiować aktywizm. Jedną z przeważających tendencji jest chęć nadania wszystkiemu wspólnej nazwy i sugerowanie, że aktywizm to realizowanie własnej inicjatywy w celu „wniesienia czegoś pozytywnego” do społeczeństwa, pod wpływem motywacji do czynienia dobra. Wynikałoby z tego, iż wolontariusze rozdający zupę w jadłodajni dla ubogich i studenci, pomagający innym w nauce są aktywistami, tak samo jak wegetarianie, bądź ludzie, którzy utylizują odpady, bo według ich poglądów robią to, co jest dobre.

Druga definicja nie jest w powszechnym użyciu i nie jest na tyle szczegółowa, by była przydatna. Wymienione powyżej zachowania powinny być raczej nazwane: wolontariatem, altruizmem, odpowiedzialnym zachowaniem, służbą społeczną, etycznym konsumpcjonizmem, itp. Są one wynikiem naturalnych i indywidualnych impulsów do współdziałania i wnoszenia czegoś do społeczeństwa.

Istnieją również naturalne impulsy do rywalizacji i do bycia społecznie ze sobą związanym. W zależności od sposobu, w jaki postrzegamy okoliczności, wybieramy: przyjąć postawę altruistyczną, czy może obronną (czy nasze środowisko jest bezpieczne czy może  groźne). Wszyscy wyznaczamy granicę pomiędzy tym, co wnosimy, a tym, co robimy dla samych siebie. Pewna liczba osób popełnia samobójstwo, aby uniknąć konsumpcjonizmu bądź emisji CO2 podczas oddychania.

Aktywizm jest czymś innym; związany jest z polityką. Działając w ramach aktywizmu, człowiek stara się zmienić panującą sytuację, rozkład sił, bądź hierarchię. Robi to po to, aby poprzez równomierne rozłożenie sił osiągnąć większą sprawiedliwość (mowa wówczas o aktywizmie lewicowym), albo w celu ochrony własnych interesów (aktywizm prawicowy).

Lewa strona ASSUMES zakłada istnienie bezpiecznego środowiska, w którym wszyscy ludzie dzielą się władzą, podczas gdy prawa strona ASSUMES zakłada istnienie środowiska niebezpiecznego, gdzie każdy musi zapewnić sobie bezpieczeństwo.

Oba środowiska istnieją równie realnie. Lewa strona ma tendencję, aby wierzyć, że bezpieczne środowisko, gdzie kwitnie współdziałanie, da się zbudować łatwo. Prawa strona wierzy, iż nieunikniona jest tendencja do agresji, opresji i współzawodnictwa, stąd jedyną słuszną strategią jest walczyć z innymi i wygrać. Zbyt często w debacie na temat współdziałania i współzawodnictwa ignoruje się fakt, iż ludzie reagują w ten sam sposób i że dzielenie się władzą jest najlepszym katalizatorem do uczenia się i osobistego rozwoju. Odzwierciedla to przykład ruchu na rzecz demokracji bezpośredniej, który dokonał transformacji w Brazylii. [2] „Masy” dotąd są nieświadome niczego, póki nie obejmą władzy.

 

Altruizm to nie aktywizm

Aktywistka, walcząca o prawa zwierząt, może traktować swoje domowe zwierzęta w sposób humanitarny albo może być wegetarianką, ale dopiero to, że przeciwstawia się systemowi, który wykorzystuje zwierzęta, czyni ją aktywistką. Może to robić poprzez intensywną dyskusję, pisanie petycji, składanie pozwów sądowych, lobbing, zakrojone na szeroką skalę wydarzenia i demonstracje, stawianie wyzwań władzom, denuncjacje, bezpośrednie akcje, obywatelskie nieposłuszeństwo, bądź temu podobne środki.

Wegetarianka może wieść swój tryb życia, odmawiając sobie konsumpcji mięsa i nie angażując się w politykę; z kolei inna wegetarianka może bronić swoich racji i za każdym razem gdy tylko jest to możliwe, wyrażać swoje poglądy z pobudek politycznych. Pierwsza z opisanych osób jest wegetarianką, druga natomiast – to wegetarianka i aktywistka jednocześnie – przemawiająca bardziej niż w osobisty sposób.

Podobnie jest z wolontariatem, organizacjami charytatywnymi, itp. Te czynności same w sobie nie są aktywizmem; wręcz przeciwnie, bardzo często pomagają utrzymać status quo. Zostało udowodnione, że pozarządowe organizacje non profit czynią więcej szkody niż przynoszą pożytku. [3] Aktywiści mogą być skuteczni i oddani swoim działaniom, nie przyjmując żadnego szczególnego trybu życia. Aktywistka chroniąca środowisko może jeździć samochodem, jeśli stwierdzi, że sprawi to, iż jej aktywizm da korzystniejsze rezultaty, bądź na podstawie jakichkolwiek innych poglądów. Aktywistka działająca na rzecz publicznej edukacji może zadecydować i posłać swoje dzieci do prywatnej szkoły z jakichkolwiek osobistych powodów. Najważniejsze w tym wszystkim jest zaangażowanie na rzecz ruchu aktywistycznego, a nie własne przetrwanie, wygoda czy wybór stylu życia.

Posłuszni pracownicy wnoszą swój wkład, aby utrzymać istniejące struktury, ale już tzw. „whistleblowers”[1]lub związkowcy starają się coś zmienić. [4] W świecie nastawionym na kontynentalną eksploatację, posiadanie pracy, gdzie robi się coś na pozór pożytecznego, na pierwszy rzut oka może wydawać się satysfakcjonujące; będąc oddanym pracownikiem nie zmieni się struktur władzy w celu uzyskania większej sprawiedliwości społecznej. W pracy, tylko wybiegając ponad to, czego się od nas oczekuje (bądź się nam narzuca), uda się coś zmienić. [4] Istotnym jest, aby przeciwstawić się ustanowionemu porządkowi i z tego powodu zawiera to też elementy ryzyka. [5,6] (cdn.)

 

Denis G. Rancourt

tłum z j. ang. Piotr Sroka

[1] pot. demaskator/ka (zwł. informujący o nadużyciach, nieprawidłowościach itp. w rządzie)

 

Źródło:

http://activistteacher.blogspot.com/2007/02/activism-and-risk-life-beyond-altruism.html

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*