Imperium Red Bulla – sukces za wszelką cenę! (4)

Sukces za wszelką cenę, czy przemyślana strategia?

Wielu kibiców ich nienawidzi, jeszcze więcej klubów im zazdrości, a niemal wszyscy patrzą z podziwem? Dla starych kibiców klubu z tradycją, sięgającą lat 30., był to ciężki orzech do zgryzienia. Szybko jednak okazało się, że zmiana przynosi więcej pozytywów. Po latach większość przedstawicieli lokalnej społeczności przyznaje, iż pojawienie się w mieście Red Bulla to najlepsze, co mogło się tam zdarzyć. Kluby Red Bull to modele biznesowe, to fabryki talentów, to gotowy sukces!

„Nasza filozofia jest jak puzzle, składające się z pięciuset elementów. Naszym zadaniem jest sprawić, by każdy z nich pasował do siebie. By wszyscy piłkarze mieli opiekę indywidualną, pozwalającą im się spokojnie rozwijać” dyrektor piłkarskiego projektu na obie Ameryki, Ralf Rangnick. Klub narzuca nowe standardy, rozbudowując sztaby szkoleniowe. Zatrudnia analityków wideo, a także poszerza siatkę skautingową. Kieruje się matematyką. Płacą ekspertom, ograniczającym ryzyko wysokiego wydatku, nie tracą pieniędzy na przepłacone gwiazdy. Klub miał kupować tanich i młodych graczy, pozwalających mu w perspektywie zarobić. RB Lipsk błyskawicznie awansował do Bundesligi, stając się jedną z jej rewelacji. W ciągu kilku lat ugruntował swoją pozycję, zmieniając się w realnego kandydata do tytułu. Salzburg zdominował ligę austriacką, zarabiając w trakcie ostatnich pięciu lat ponad dwieście milionów euro na sprzedaży zawodników.

W swoich zespołach Red Bull wprowadzał zasadę gegenpressingu – odbioru piłki tuż po jej stracie. Jego zawodnicy mieli robić to w ciągu ośmiu sekund, wykorzystując po przechwycie błędy w ustawieniu rywala. Mieli też grać intensywnie, narzucając wysokie tempo. Jego filozofię kultywują kluby spod znaku Red Bulla. Grają brawurowo i bez respektu. Przygniatają rywali wysokimi próbami odbioru piłki, co szczególnie widoczne było podczas jesiennych meczów Salzburga w Lidze Mistrzów. Kluby Red Bulla stawiają przede wszystkim na skauting. Jak w Salzburgu, gdzie grupa specjalistów wyszukuje jedynie zawodników w wieku 16-20 lat. Wiedzą, kogo szukają, rzadko popełniając pomyłki. Ściągali do klubu Sadio Mane, Naby’ego Keitę, Takumi Minamino czy Erlinga Haalanda, płacąc za nich niewielkie pieniądze. Wyprzedzili wszystkich, bazując na pracy specjalistów.

Ci patrzą nie tylko na talent zawodnika, ale i jego mentalność. Chcą wiedzieć jak zawodnik trenuje, jak zachowuje się po meczach, jakie są jego relacje z kolegami i jak wpływają na niego porażki. Europejskie projekty Red Bulla otworzyły oczy zawodnikom, ukazując idealnie zaplanowaną ścieżkę rozwoju. Młodzi gracze mogą korzystać z najnowocześniejszych obiektów, trenując pod okiem najlepszych trenerów. Pieniądze decydują, czy klub należy do grupy potencjalnych zwycięzców ligi lub grupy czterech, pięciu pretendentów, stabilnego środka lub walczących o przeżycie (czytaj – utrzymanie). W ramach swojej grupy lub będąc na jej pograniczu może osiągać trwałą przewagę. Najlepsze kluby piłkarskie doszły do dużego poziomu formalizacji tych elementów. Nie daje im to pewności osiągnięcia sukcesu, ale gwarantuje konsekwencję, utrzymywanie kursu i ciągłe jego korygowanie, które pomogą w osiąganiu najlepszych wyników.

Strategia piłkarska jest we wszystkich klubach Red Bulla taka sama. Klasa pracująca wybrała akurat taką rozrywkę, a stało się nią chodzenie na mecze lokalnej drużyny. Raz – była to możliwość spotkania, dwa – było to kultywowanie małej ojczyzny. Klasa pracująca w wielkich, utytułowanych klubach jest już niemile widziana, kibice z Dortmundu protestują w roku 2022 przeciwko wysokim cenom biletów, twierdząc, iż są one wyższe niż w domu schadzek! Kibice czują, że ich czas mija. Korporacja zawłaszcza kolejną przestrzeń!

Roman Boryczko,

 21.08.2022

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*