Rolnicy protestują w obronie ziemi – Kościół tym razem zachowuje się jak trzeba

Szczecin, 12.10.2015. Protestuj¹cy rolnicy w Szczecinie, 12 bm. Na szczeciñskie ulice wyjecha³o ok. 40 ci¹gników. Uczestnicy protestuj¹ przeciwko zatrzymaniu 11 rolników, którzy zostali aresztowani w zwi¹zku z utrudnianiem przetargów na sprzeda¿ i dzier¿awê ziemi rolnej. (zuz) PAP/Marcin Bielecki ***Zdjêcie do depeszy PAP pt. Kopacz o zatrzymanych rolnikach: to pytanie do niezale¿nej prokuratury***
Szczecin, 12.10.2015. Protestujący rolnicy w Szczecinie, 12 bm. Na szczeciñskie ulice wyjechało ok. 40 ciągników. Uczestnicy protestują przeciwko zatrzymaniu 11 rolników, którzy zostali aresztowani w związku z utrudnianiem przetargów na sprzedaż i dzierżawę ziemi rolnej. (zuz) PAP/Marcin Bielecki ***Zdjęcie do depeszy PAP pt. Kopacz o zatrzymanych rolnikach: to pytanie do niezależnej prokuratury***

Stworzono takie furtki prawne, które pozwalają omijać przepisy. W Polsce moratorium na handel ziemią jest fikcyjne. Już w 2004 roku przyjęto zasady, które de facto oznaczały jego obejście

— mówi portalowi wPolityce.pl Jan Białkowski, rolnik, protestujący przeciwko wykupowi ziemi.

wPolityce.pl: Polscy rolnicy z zachodniopomorskiego alarmują, że do aresztu trafili rolnicy broniący polskiej ziemi przed wykupem. Dziś złożyli Państwo petycję do Agencji Nieruchomości Rolnych pismo w obronie zatrzymanych kolegów. Co dzieje się w tej sprawie?

Jan Białkowski, rolnik ze Szczecina: Mamy do czynienia z zaskakującą sytuacją. Nie widzimy żadnego przestępstwa w działaniu naszych kolegów. Rolnicy zachowują się racjonalnie, gdy konsultują się przy wykupie ziemi. Oni umówili się, że walcząc o trzy działki nie licytują między sobą, ale dzielą się, kto po zakup której działki się zgłosi. To jest sytuacja racjonalna.

Prokuratura uznała, że rolnicy prowadzili działalność nielegalną, ponieważ ustawiali przetargi…

W tym samym czasie jednak zagraniczne podmioty, które dzierżawią grunty, kupują je w ramach pierwszeństwa nabycia jedynie po cenie wyceny. Nam, rolnikom natomiast każe się stawiać na licytacje i licytować. Tak kupowane ziemie mogą przecież osiągać astronomiczne ceny. Jeśli nawet rolnik płaciłby jedynie wycenę i postąpienie, to już byłoby więcej niż musi płacić za polską ziemię obca spółka. Ona kupując w ramach pierwszeństwa zakupu może płacić mniej. Rolników obciąża się procedurą licytacji. Sytuacja jest wręcz kuriozalna, bo przecież polscy rolnicy wykupują po kilka, kilkanaście hektarów, spółki zagraniczne wykupują masowo setki hektarów.

To sytuacja w Pana ocenie zła?

Oczywiście. W którym momencie skarb państwa i Agencja Nieruchomości Rolnych traci? Gdy obca spółka wykupuje setki hektarów ziemi za niską sumę, czy też gdy rolnik za wyższą cenę kupuje kilkanaście hektarów? Różnice w ocenie tych transakcji są astronomiczne. Na problemy w tej sprawie wskazał raport NIK, który badał oddział terenowy ANR. Kontrola dotyczyła lat 2011, 2012 oraz początku 2013 roku.

Co wynika z tego raportu NIK? Jakie zauważono niebezpieczne zjawiska?

NIK wyliczył, że nasz oddział ANR sprzedał około 51 tys. hektarów. Średnia cena to 17 tys. zł za hektar. W tym samym czasie Agencja otrzymała wstępne akty notarialne na ziemię o powierzchni w sumie 30 tys. hektarów. Średnia wycena tych ziem wyniosła 30 tys. złotych. Jeśli Agencja sprzedałaby po tej cenie te 51 tysięcy, to ANRzyskałaby dużo więcej środków. A to rolnikom zarzuca się działanie na szkodę skarbu państwa. Agencja ma do nich pretensje, że nie licytowali zakupu ziemi do astronomicznych cen.

Dla władz może to racjonalne oczekiwanie. W końcu chodzi o pieniądze i wpływy. To niesłuszne?

Agencja oczekuje, że rolnicy będą się zadłużać, zachowywać nieracjonalnie i kupować za ogromne sumy. Rolnicy jednak chcą się zachowywać rozsądnie. Pamiętajmy, że bardzo łatwo można nie tylko stracić szanse na tę ziemię, którą chce się kupić, ale i można stracić to, co się już ma. Do tego może prowadzić zbyt poważne zadłużanie się rolników. Wydaje się, że nasze państwo prowadzi politykę, która wspiera zadłużanie się rolników. I to nadmierne. To jest sprawa kuriozalna.

Politycy interesują się sprawą wykupu ziemi? Czy ktoś zauważa Państwa protesty?

Obecnie widać u nas przedstawicieli różnych partii. Pewnie oni się obecnie bardziej nami interesują. Jest okres wyborczy, więc pewnie jest to zrozumiałe. Tak już obecnie będzie, jednak nie jesteśmy w stanie się od tego odciąć. Nam zależy na tym, by nasz protest i postulaty trafiały do jak najszerszego grona odbiorców.

Sądzi Pan, że problemy związane z wykupem ziemi i traktowaniem polskich rolników dotyczą całej Polski? Czy to regionalny problem?

Sądzę, że to może być problem szerszy, nie tylko regionalny. W takim państwie żyjemy. Mówił o tym śp. Lech Kaczyński: „państwo boi się silnych, a jest bezwzględne dla słabych”. Mamy idealny przykład takiej patologii.

Wiemy, że w przyszłym roku zmienia się prawo dotyczące kupowania ziem. Ma Pan obawy, że sytuacja polskiej ziemi się jeszcze pogorszy?

Niemal swobodny obrót ziemią, wykup ziemi przez zagraniczny kapitał trwa. Stworzono takie furtki prawne, które pozwalają omijać przepisy. W Polsce moratorium na handel ziemią jest fikcyjny. Już w 2004 roku przyjęto zasady, które de facto oznaczały jego obejście. W ustawie o sprzedaży gruntów cudzoziemcom zwolniono spółki posiadające grunty z obowiązku uzyskiwania zgody MSW na zakup i sprzedaż akcji. W ten sposób spółka posiadająca grunty może sprzedać obcemu kapitałowi swoje akcje, co sprawi, że w obce ręce trafia również ziemia tej spółki. To dzieje się bez niczyjej zgody! I to jest problem. W naszym województwie to jest główny sposób pozbywania się ziemi.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

 W Szczecinie działa już powołany przez arcybiskupa Andrzeja Dzięgę Duszpasterski Zespół Pomocy Rodzinom Rolników Aresztowanych i Szykanowanych.

Żony, siostry i matki rolników, podejrzanych o ustawianie przetargów protestowały w Szczecinie przeciwko zatrzymaniom mężczyzn.

Dziś rano moje dziecko powiedziało mi, żebym zamknęła drzwi na klucz, bo boi się, że znów przyjdzie pan, co zabrał jego tatę do więzienia. Co ja teraz sama zrobię na gospodarstwie? Mamy kilkanaście hektarów ziemi. Dzierżawimy na kredyt kolejne kilkadziesiąt. Jaki mój mąż przestępca, że chciał kupić trochę ziemi — mówiła z płaczem żona jednego z zatrzymanych rolników.

Księża i psychologowie będą wspierać rodziny zatrzymanych rolników z powiatu pyrzyckiego

— zapowiedział w „Radiu Szczecin” rzecznik kurii metropolitalnej, ks. Sławomir Zyga.

Chcemy być przy nich zostawiając zupełnie na innym planie rozstrzygnięcie całego problemu przez właściwe organy

— dodał ks. Zyga.

Skład Zespołu Pomocy Rodzinom Rolników to przede wszystkim księża z miejsc ich zamieszkania, lokalny duszpasterz rolników, dyrektor Caritas archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej oraz psychologowie. Mają oni organizować taką pomoc, jaka w danej chwili będzie najbardziej potrzebna, 

czy to psychologiczną, ekonomiczną, rolniczą czy charytatywną

— podkreślił ks. Zyga.

Za: http://wpolityce.pl/

 

One thought on “Rolnicy protestują w obronie ziemi – Kościół tym razem zachowuje się jak trzeba

  • 13/10/15 o 11:02
    Permalink

    1. W Pyrzycach żony, matki, ojcowie aresztowanych rolników opowiadają mi przez łzy…
    Jednego z rolników policja aresztowała na polu, podczas orki. Policjant wsiadł do kabiny i nakazał powrót do zagrody, tam na oczach przerażonej żony i płaczących dzieci został skuty i wyprowadzony jak zbrodniarz.

    Innego zatrzymali w domu, gdy był sam z dwuletnim dzieckiem. Po błaganiach pozwolili zatelefonować do żony, żeby przybiegła do dziecka, bo konwój gotów był zostawić płaczące dziecko samo w domu.

    Młodego rolnika chorego na nowotwór, trzymali cały dzień bez wody i posiłku, bez możliwości wzięcia leków.

    W areszcie rolnicy spali na betonie, dostali tylko koce.

    Kilku zatrzymanych zwolniono za kaucją. Żony wybrały z kont całe oszczędności, te na spłaty kredytów, te na siewy i nawozy, zapożyczyły się prywatnie, nie mają już nic, ani na życie, ani na prowadzenie gospodarstwa.

    Inna z żon, której męża aresztowali, płacze – co mam teraz robić? Mąż w więzieniu, zostałam sama z dziećmi, z ziemią, inwentarzem, kredytami bankowymi, pracuję w szkole, tu trzeba orać pole, na traktor nie wsiądę, bo nie umiem, nie mam prawa jazdy – tylko się zabić, niech zabierają wszystko…
    2. Według prokuratury, pyrzyccy rolnicy stanowili grupę przestępczą, Stawali do przetargów na państwową ziemię, żeby powiększyć swoje małe, rodzinne gospodarstwa. Przestępstwa polegały na tym, że podczas przetargów złowrogo milczeli i nie podbijali ceny. Nie licytowali, nie przebijali, nie windowali ceny pod niebiosa, nie zagryzali się nawzajem, tylko kupowali ziemię stosownie do wartości, za tyle, na ile została wyceniona przez Agencje Nieruchomości Rolnych.

    Ot i cała zbrodnia, za którą władza skuła rolników i rzuciła ich na zimny beton.

    3. Aresztowani rolnicy to przywódcy rolniczych protestów, którzy od kilku lat walczyli w obronie polskiej ziemi, bo nie mogli znieść, że wyprzedawana jest zagranicznym nabywcom na tak zwane słupy. Według ostrożnych szacunków ekspertów Parlamentu Europejskiego, w rekach cudzoziemców jest już ponad 200 tysięcy hektarów polskiej ziemi. Od 1 maja 2016 roku zacznie się sprzedaż ziemi cudzoziemcom praktycznie bez ograniczeń. Aresztowani rolnicy zimą 2013 roku stali na mrozie pod Urzędem Wojewódzkim w Szczecinie. Potem długo trwali w zielonym miasteczku. A terasz dostali zapłatę – zimny beton w celi.

    4. Sygnał od władzy jest jasny: rolnicy wara od ziemi. Ta ziemia nie dla was jest obiecana. Za kilka miesięcy przyjadą tu, z workami pieniędzy, docelowi, zagraniczni nabywcy. To dla nich państwo polskie trzyma ziemię, to oni będą tu dziedzicami, a polscy rolnicy będą mogli się wynająć za parobków. Ci bardziej pokorni, tych zbuntowanych nie przyjmą. Zresztą jak ich przyjąć, skoro siedzą.

    5. Panowie prokuratorzy, panowie sędziowie – przecież wiecie, że tam nie ma żadnego przestępstwa. Utrudnianie przetargu nie może polegać na zaniechaniu, nie może polegać na tym, że się nie bierze udziału w licytacji. Nawet jeśli rolnicy dogadali się między sobą, żeby nie podbijać ceny i nie szkodzić sobie nawzajem – co w tym złego?

    Pytam – co w tym złego, że polscy rolnicy bez wojny między sobą kupili ziemię po uczciwej cenie oszacowania jej przez państwową Agencję – pytam was – co w tym złego, do cholery!

    Zamiast uścisnąć rolnikom rękę i życzyć im Szczęść Boże, że chcą w ogóle na ziemi pracować, dla dobra naszego wspólnego – wy im kajdany na rekach zaciskacie?

    6. Pomyślałbym, żeście oszaleli, ale nie, wy nie jesteście szaleni. W tym szaleństwie jest metoda. Dobrze wiecie, co robicie, dobrze wiecie, w czym bierzecie udział.

    Jak byście nie wiedzieli, to byście nie robili pokazówki z tymi aresztami, zatrzymaniami w środku pola. Prowadzili byście śledztwo tak, jak prowadzicie przeciwko prawdziwym bandytom. Macie takich pod Szczecinem – przystawili rolnikowi pistolet do głowy, kazali kopać dół w lesie, żeby zrzekł się na ich rzecz 80 hektarów ziemi. Zrzekł się chętnie. Tamci oprawcy nie siedzą, wręcz przeciwnie, terroryzują ofiary, jeden z pokrzywdzonych rolników popełnił niedawno samobójstwo, był o tym program „Państwo w państwie”.

    Gdybyście nie wiedzieli, co robicie, to byście te sprawę prowadzili tak, jak przeciwko tamtym bandytom, czekając, spokojnie, bez pośpiechu, aż nastąpi przedawnienie.

    Ale wy dobrze wiecie, że to jest wojna o polską ziemię, a wy nie polskich interesów w tej wojnie bronicie!

    7. Macie w tej wojnie ręce po łokcie ubabrane w krzywdzie ludzi. Za te krzywdy, za tego rolnika ściąganego z traktora, za łzy rolniczych żon i dzieci, za ten zimny beton w celi, odpowiem wam parafrazą Miłosza – którzy skrzywdziliście rolnika prostego, nie bądźcie bezpieczni, poeta pamięta…

    Jeszcze znajdzie się taki, który spisze wasze czyny i rozmowy…

    Janusz Wojciechowski

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*