50 LAT MINĘŁO. PRZYSZOWICE, 3. CZERWCA 2017 (3)

Garść historii                  

 

Wspominając bogatą historię przyszowskich „Słowików”, nie wolno zapominać o ludziach, którzy wnieśli znaczący wkład w działalność tego chóru….

Wiktor Musioł junior wywodził się z niezwykle umuzykalnionej rodziny, osadzonej mocno w śląskich tradycjach. Wiktor senior – z zawodu górnik, grał na wielu instrumentach. Na początku uczył grania swoich synów, niedługo potem miał już sporą gromadkę chętnych do nauki muzyki, przybywających także z okolicznych wiosek.

Pasją młodego Wiktora Musioła była muzyka, zaś instrumentem, na którym pobierał pierwsze lekcje, było pianino. Niebawem okazało się, iż posiada także wyjątkowe zdolności do opisywania wszelkich wydarzeń. Jako bardzo młody człowiek  został zatrudniony na stanowisku pomocnika biurowego, niebawem awansował – okazało się bowiem, że jego zdolności wykraczają daleko poza tę, raczej mało odpowiedzialną funkcję.

Przykład, jak ważny jest sztandar i symbole dla każdego Ślązaka. Nieistotne są twarze, ważny jest płat sztandaru… 

Do chóru wstąpił w 1932 roku, nie tylko śpiewał, ale występował także jako aktor w teatrze działającym pod skrzydłami „Słowika”. Jako że posiadał niebywałe zdolności jako pisarz, wkrótce, a był to rok 1934, został sekretarzem zarządu chóru. Po krótkiej przerwie, w roku 1937 funkcję tę podjął ponownie i z dużym powodzeniem sprawował ją do wybuchu II wojny światowej – pisze Edward Pyka w książce Pamiętajmy o… ludziach i cmentarzach, Przyszowice 2007.

Z końcem sierpnia 1939 roku nie chcąc, by akta Urzędu Gminy wpadły w ręce okupanta, zabiera co cenniejsze dokumenty i uchodzi na wschód. Niemcy po wkroczeniu  do Przyszowic zarekwirowali bibliotekę i sztandar „Słowika”. Hitlerowscy urzędnicy nie potrafili się uporać z dokumentami archiwum polskiego urzędu, być może z powodu braku źródeł, które zawczasu przejął i uratował od zniszczenia Wiktor Musioł. Szczęśliwym trafem, Wiktor wraca z ucieczki i także szczęśliwie zostaje zatrudniony przez Niemców do tego, by uporządkował istniejący bałagan.

W niedługim czasie Musioł natrafia w archiwum na niezwykle cenne dokumenty, a wśród nich zbiór cennych nut, pieśni kościelnych i świeckich w ilości 80 teczek, a także kronikę chóru, prowadzoną od 1930 roku. Dla członków chóru były to dokumenty bezcenne. Gdyby nie odwaga i zaradność Wiktora, który na początku ukrył wszystko na miejscu, a później wynosił z narażeniem życia do bezpiecznej kryjówki, z pewnością owe dokumenty zostałyby zniszczone, jak stało się to z księgozbiorem polskiej biblioteki w Przyszowicach.

Nie był to koniec konspiracyjnej działalności Wiktora Musioła. 11. listopada późnym wieczorem, wraz z dwoma kamratami, Franciszkiem Grodoniem – prezesem chóru  i Alojzym Labuskiem, dokonują włamania i z pomieszczeń urzędu zabierają sztandar chóru wraz z górną częścią drzewca i jedną szarfą.

Akcja powiodła się, lecz o włos, a zakończyłaby się tragicznie. Wracając już ze zdobyczą natknęli się na patrol niemieckich  bojówkarzy. W porę zauważyli wrogi oddział, wpadli do pobliskiego rowu, nakryli sztandar swoimi ciałami i przywarli do ziemi. Żandarmi, będący po kilku kolejkach mocnych śląskich sznapsów, zajęci rozmową przeszli obok konspiratorów podśpiewując wesoło. Słowiki po chwili wyfrunęły z kryjówki i z bijącym sercem i radością w duszy, udały się do domu.

Sztandar ocalał, a wraz z nim cenne papiery, które dziś pozwalają na prowadzenie pełnej dokumentacji działalności chóru…

Nie zapomnieć… Pozostać wiernym swoim wartościom i tradycjom – TAK NAM DOPOMÓŻ BÓG. Nasza mowa, tradycje, stroje –  nasze myśli zawsze blisko swojej ziemi i Boga – taki był, jest – i oby pozostał – Śląsk…

 

Często mówi się, że na Śląsku orężem w walce na początku bywała muzyka i pieśń, dopiero później przemówiły giwery – kiedy już słowa muzycznych utworów zostały stłamszone przemocą. Wtedy nie czas był na koncerty, lecz śpiew w dalszym ciągu był jednym z czynników zagrzewających do walki, na początku powstańców a później żołnierzy na wielu frontach, zaś ludności cywilnej dodawał nadziei na przetrwanie. Z pewnością opinie o duchowej mocy śpiewu i muzyki nie są przesadzone skoro podobne zdanie o tejże sztuce miał filozof, alchemik, okultysta, o nie do końca klarownym życiorysie Agrippa von Nettesheim (1486 – 1535) mówiąc, że Muzyka uspokaja umysł, ułatwia wzlot myśli, a gdy trzeba, pobudza do walki.

                                                                                  

Źródła: Publikacja  Wiktor Musioł 1915 – 1975. Działacz społeczny, patriota, (ss. 2 – 10). Praca zbiorowa: red. Aurelia Pawlas, Wyd. Gminny Ośrodek Kultury Gierałtowice.   Walerian Pyka. Edward J. Pyka, Pamiętajmy o… ludziach i cmentarzach, Przyszowice 2007.

www.charimmaculata.pl/dodaj/cytaty.html     

htms://wikipedia.org/wiki/Heinrich_Cornelius_Agrippa     www.slowik.pl  

Warto poczytać:   www.siemysli.info.ke      www.iknurow.pl     

 

Tekst i zdjęcia:

Tadeusz Puchałka

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*