W obliczu ludzkich tragedii nie wolno milczeć

Bywa czasami tak, że dawno napisany tekst czeka na swój tytuł dość długo. Jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest z jednej strony konieczność zareagowania na coś, co nas bulwersuje, przytłacza wręcz, a z drugiej strony zdajemy sobie doskonale sprawę z tego, że przecież to nic innego jak powtarzanie tych samych bądź podobnych do siebie tematów. Cóż jednak mamy czynić, kiedy świat wydaje nam się bezradny w obliczu narastających ludzkich dramatów i nie robi niczego, by ten czy inny dramat zakończyć… Problem, którego cykl rozpoczął się jakiś czas temu, nie został rozwiązany, zaś pewnego rodzaju zabiegi, jakich dokonują światowe organizacje, zadaniem których jest obrona praw człowieka, to mało skuteczne metody w celu zakończenia konfliktów zbrojnych, także tych na tle rasowym czy religijnym, także tych, mających bliski związek z odmiennością orientacji seksualnych.

Nierozwiązane problemy, pomijane często dla wygody, urastają z czasem do niebotycznych wręcz rozmiarów i już za chwilę, nie reagując, ugniemy się pod ich ciężarem, „upadniemy”, co najgorsze, nie fizycznie a duchowo… Dlatego też nie powinno dziwić nikogo, że wiele nie rozwiązanych problemów nie odchodzi w zapomnienie a wręcz przeciwnie.

Słowo!!! Jego znaczenie zostało rozmienione na drobne, a przecież jeszcze niedawno  wystarczyło dać komuś słowo i to wystarczyło, nikt bowiem tego „glejtu słownego” nie ważył się złamać. Z pewnością nie  wrócimy do minionego czasu, warto jednak słowu przywrócić dawne znaczenie. Nie bacząc na konsekwencje – mieć odwagę wypowiedzieć się, zareagować, dać świadectwo swojego niezadowolenia. Każdy ma do tego prawo, podobnie jak prawo ma każdy do żądania od rządzących wyjaśnienia pewnych spornych kwestii. W Syrii, Iraku, Pakistanie umiera dziesiątki, setki kobiet, dzieci, starców, a także wielu ludzi, wyznających wiarę odmienną od tej, która jest wyznaniem wiodącym w tychże krajach. Nie bacząc na ludzkie cierpienie trwa bezpardonowa walka o dominację na rynku gospodarki. Prawo do decydowania o cenach nośników energii stało się ważniejsze od prawa do życia. To przecież na „linii tego frontu” ginie najwięcej niczemu niewinnych, biednych ludzi. Nie stać ich na opłacenie „podróży” do „lepszego” świata, który tylko na pozór wolny jest od prześladowań i najróżniejszych sposobów szykanowania, także tych, co to wierzą w coś, czego nie widać, wykpiwając wspomnianych i nazywając ich w najlepszym przypadku dziwakami, odmieńcami, etc… To przecież nie w krajach muzułmańskich a w sercu Europy nakazuje się Kościołowi aby siedział cicho i najlepiej nie wychodził spoza murów zakrystii. Wręcz nakazuje się Kościołowi nie wtrącanie się w życie polityczne czy gospodarcze poszczególnych krajów owego „cywilizowanego świata”. B jednak w tym to „cywilizowanym świecie”, wykpiwa się chrześcijan, muzułmanów… W imię jakiego prawa, należałoby się zapytać, dokonuje się takich zabiegów, łamiących prawo do samostanowienia o swoim wyznaniu, przekonaniu politycznym czy innym jeszcze? W imię jakiego prawa wmawia się społeczeństwu i wtłacza na siłę ideologie sprzeczne z kulturą i obyczajami, uznawanymi za właściwe i jedyne do zaakceptowania przez obywateli wielu europejskich krajów, a tak naprawdę wszystkich państw – bowiem wszyscy pragniemy żyć ze sobą w zgodzie, zarówno muzułmanie obok katolików i wielu wyznawców religii innych, niż te wspomniane na początku. O nienawiści do bliźniego nie słyszałem w żadnym z kościołów, dlaczego więc w tych, nazwijmy to krajach wysoko uprzemysłowionych, inaczej krajach wysokiej kultury i cywilizacji, powstają jak grzyby po deszczu organizacje wszczynające nieporozumienia, konflikty, powodujące same tylko negatywne reakcje w społeczeństwach… Czy zamykanie ust jednym, a w tym samym czasie tworzenie rozlicznych festiwali bluźnierstw i obrażania tych, co myślą inaczej i mają do tego prawo, nazywać można demokratyczną, wolną od przemocy polityką?  (Cdn.)

Tadeusz Puchałka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*