Wolność z duszą niewolnika (2)

 

 

 

 

 

 

 

Powstanie Chmielnickiego było następstwem sytuacji poprzedzających je przez 250 lat. Zło rozpoczęło się z ograniczeniami, nakładanymi na chłopów w związku z możliwością opuszczania ziemi. Pierwszymi przeszkodami były tu statuty ostatniego z Piastów – Kazimierza Wielkiego (1346 r.) i uchwała łęczycka (1418 r.). Statut, podpisany w Piotrkowie w roku 1496 i sejmowe konstytucje z pocz. wieku XVI doprowadziły do zjawiska, które do dziś nazywamy „przywiązaniem chłopa do ziemi”.

Jako forma gospodarowania pojawiły się folwarki i one sprawiły, iż z wolna chłopi byli uprawianego dotąd areału pozbawiani w ogóle lub przenoszeni na gorsze grunty – niekiedy trzeba było nową ziemię od podstaw karczować.

Jeśli wcześniej wsie przejmowały przynajmniej zwyczaje wsi lokowanych na prawie niemieckim (choć nie musiały mieć samorządów, jak one), gospodarka folwarczna przyniosła wyraźny regres w ich położeniu.

Przede wszystkim nakładany już wcześniej czynsz z powrotem przybrał w większości przypadków formę odrobkową. Wiadomo np., iż w dobrach, stanowiących własność Kościoła katolickiego, pod koniec XV w. pańszczyzna obejmowała już dwa dni w tygodniu! W dobrach prywatnych jej wymiar był znacznie niższy – dopiero Zygmunt Stary pozwolił, by od roku 1520 minimalnym wymiarem odrobku był jeden dzień w tygodniu od gospodarstwa 1-łanowego. Rok wcześniej król zrezygnował w ogóle z jurysdykcji wobec chłopstwa w sprawach pomiędzy kmieciami a ich panami. W zestawieniu z sytuacją, gdy sołectwa zostały w znacznym procencie wykupione przez szlachtę (definitywny upadek chłopskiego samorządu) sądownictwo we wsiach przestało podlegać jakiejkolwiek kontroli. Sądzili panowie i trudno przypuszczać, by brali stronę pokrzywdzonych rolników.

Jedynie na obszarach królewszczyzn chłopi mogli poprzez sądy referendarskie wnosić skargi na dzierżawców i starostów. Królewskich ziem jednak ubywało, a poddaństwo przybierało coraz ostrzejsze formy. Odpowiedzią było coraz powszechniejsze zbiegostwo chłopów, część z nich przyłączała się do ruchu husyckiego, podsycanego przez państwa niemieckie. Szlachta zaostrzała rygory (pańszczyzna z łana doszła w XVII w. do 6 dni w tygodniu, dochodziły świadczenia dodatkowe), kmiecie uciekali lub… wznosili bunty. Znacznie większe prawa miały mniejszości narodowe: Ormianie, Żydzi, Niemcy. Ci byli przynajmniej wolni i decydowali o swoim przemieszczaniu czy podejmowanej pracy.

Sytuacja stałego wrzenia trwała na Kresach Wschodnich. Tam znajdowali schronienie najbardziej wytrwali i zaradni z terenu Korony i Litwy, będąc ludźmi wolnymi, tam nikt serio nie ustalił granic, biegnących „gdzieś w stepie”, tam wreszcie spokój był zjawiskiem rzadkim, bo i Turcy i Tatarzy nękali żyzne ziemie stałymi najazdami. Odpowiadano im zresztą „wycieczkami” ze strony Rzeczypospolitej. Tam też ogromnymi latyfundiami obdarzano zasłużone dla króla rody magnackie.

Sienkiewicz utrwalił w Ogniem i mieczem stereotyp fałszywy. Bliższy historycznej prawdzie był film Jerzego Hoffmana z roku 1999. Film marny, ale nie robiący specjalnej różnicy w odtworzeniu postaci bohaterów – jednaki poziom umysłowy (w tym miłość do trunków) charakteryzuje w wersji filmowej masy powstańców Chmielnickiego i polskich wolontariuszy szlacheckich.

Gdyby nie strach przed rozszerzeniem uprawnień Kozaków – Rzeczpospolita uniknęłaby długiej wojny domowej i nie straciła na rzecz wyrastającej właśnie na potęgę Rosji wschodu Ukrainy. Partykularne interesy ziemskich posiadaczy, typu Jeremiego Wiśniowieckiego, wzięły zdecydowanie górę nad interesami kraju. Z obu stron dochodziło do niesłychanych okrucieństw, często pod przykrywką sporu religijnego.

Nieudane powstania Grzybowskiego w Wielkopolsce i Kostki Napierskiego na Podhalu pogorszyły jeszcze los chłopów. Bierny opór i nadmierna eksploatacja przyniosły jednak na przełomie XVII i XVIII ww. kryzys gospodarki folwarczno-pańszczyźnianej. Do tego dodać należy zubożenie kraju po odsieczy wiedeńskiej i Wojnę Północną. Sasi na tronie dbali o kulturę, ale też nie pozwalali na tworzenie zbytniej konkurencji ze strony polskich arystokratów. Upadek gospodarczy Rzeczypospolitej nie specjalnie ich interesował. Tymczasem poddaństwo chłopów upodabniało się wówczas do niewoli, gdyż w związku ze wzrostem zapotrzebowania na folwarczną siłę roboczą zaczęto w XVIII w., wzorem Rosji, sprzedawać lub zastawiać chłopów bez ziemi, wprowadzając jednocześnie system drakońskich kar wobec wieśniaków opieszałych lub opornych (łącznie z karą śmierci).

Co światlejsi z wielmożów rezygnowali z dotychczasowego systemu, zmniejszając wymiar pańszczyzny lub w całości przechodząc na opłatę czynszową. Uczynili tak m.in. Andrzej Zamoyski, Paweł Brzostowski, Joachim Chreptowicz czy ojciec późniejszego króla – Stanisław Poniatowski. Znacznie szybciej zmiany postępowały na terenach Wielkopolski czy Pomorza – tam nie tylko arystokraci, ale też zwykła szlachta odchodziła od coraz mniej efektywnej formy gospodarowania, woląc konkretny pieniądz niźli opłaty w formie odrobku i płodów rolnych.

Nawet I rozbiór nie przyniósł jednak specjalnych zmian w podejściu do samych chłopów. Wychwalana (i nigdy realnie nie wprowadzona w życie wobec II rozbioru i braku konstytucji ekonomicznej, nad którą pracował – ale której nie ukończył –  Hugo Kołłątaj) Konstytucja 3. maja dotyczyła (według różnych szacunków) od 7-10% ludności Rzeczypospolitej. Niewiele straciła szlachta, zyskali mieszczanie. O chłopach mowy nie było. I – wobec świadomości ówczesnych klas decydenckich – być nie mogło.

Liczyły się pieniądze, przywileje i zaszczyty. Kto płacił więcej, był górą – podobnie, jak w XXI w. Grona patriotów działały w izolacji i nie zyskały sobie uznania własnych środowisk, raczej mieszczan i drobnej szlachty. (cdn.)

 

Edward L. Soroka

 

Na fot.: obraz Józefa Brandta Obóz Zaporożców

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*