„White Power” na żydowską modłę…

Ten rząd ma wszystkie elementy grup faszystowskich… 

Touma-Suleiman

Jeśli przedstawiłem organizację, odpowiedzialną za przeprowadzenie ataków odwetowych na Izraelczykach, niejako w desperacji do warunków życia i egzystencji Palestyńczyków pod okupacją żydowską, to dziś wypada zająć się drugą stroną i trzeba przedstawić obraz polityczny establishmentu Izraela po wyborach, wygranych przez fundamentalistów religijnych o skrajnie prawicowych naleciałościach.

Bez wątpienia istnieje rasistowski element wzrostu religijnego syjonizmu. Jej główny elektorat, składający się z wierzących – który prawdopodobnie stanowi połowę jej obecnej siły głosu – jest nietolerancyjny nie tylko wobec Arabów, ale także lewicowych Żydów, osób LGBT i osób nieprzestrzegających zasad wiary. Ale pozostali zwolennicy sojuszu – ci, którzy dryfowali do niego z braku lepszego wyboru – również nie mogą twierdzić, że są wolni od postaw rasistowskich.

Choćby przemoc między społecznościami, która przetoczyła się przez mieszane żydowsko-arabskie miasta Izraela w maju 2021 r. ze względu na utrzymującą się nieufność. Dla izraelskich Żydów nagła fala przemocy była szokiem. Izraelscy Arabowie w dalszym ciągu spotykają się z poważną dyskryminacją, ale w ostatnich latach integrowali się ze społeczeństwem izraelskim, co pokazała chęć arabskiej partii Ra’ama do przyłączenia się do izraelskiego rządu. Rząd przeznaczył miliardy dolarów na modernizację mieszkalnictwa, infrastruktury i usług w społecznościach arabskich. Jednak dzisiaj więcej izraelskich Żydów mówi ankieterom, iż ich zdaniem Żydzi i Arabowie powinni żyć w oddzielnych społecznościach, a nie tak, jak przed falą przemocy; mniej uważa, że Arab identyfikujący się jako Palestyńczyk może być lojalnym obywatelem Izraela. Dzięki takim postawom łatwiej jest żyć z bardziej ekstremalnym rasizmem religijnego syjonizmu – lub, ściślej, z jego żydowską supremacją – lub lekceważyć go, traktując go jedynie jako posunięcie taktyczne.

Jednak skutki tej polityki dla 1,6 miliona palestyńskich obywateli Izraela i 5,2 miliona Palestyńczyków, żyjących na terytoriach okupowanych, będą katastrofalne. Netanjahu kieruje krajem. Jest to raczej kulminacja izraelskiej polityki, dryfującej coraz bardziej na prawo i trwającej dekady – polityki, która de facto sprowadza się do aneksji okupowanego Zachodniego Brzegu i polityki żydowskiej supremacji. Teraz jednak jest inaczej, jak wyraźnie te idee są wyrażone w wytycznych koalicyjnych nowego rządu oraz przez prominentnych ministrów na temat podstaw funkcjonowania kraju.

 

X X X

Izrael ustanowił swe fundamenty na nacjonalizmie socjaldemokratycznym. Izraelczycy, pod przewodnictwem Ben-Guriona, początkowo dbali o to, aby klasa robotnicza, robotnicy nie czuli się uciskani. Chronił ich zarówno Histadrut, będący od dawna głównym pracodawcą w państwie żydowskim, jak i na poziomie kodeksu pracy. Dlatego też, w miarę jak zawodowi pracownicy przemysłowi zarabiali coraz więcej, zaczęli głosować na tę nacjonalistyczną lewicę, która zapewniała im tanie towary, niskie podatki i niedrogą infrastrukturę do mieszkania.

Socjaldemokraci, jak każda lewica, długofalowo nie radzili sobie dobrze z gospodarką, a nieuzasadnione duże straty w wojnie Jom Kippur, spowodowane błędami Goldy Meir, nie przyniosły im dodatkowych punktów popularności. Lewica, czyli socjaldemokraci zostali ostatecznie odcięci od robotniczego elektoratu i w 1977 r. zostali odsunięci od rządzenia krajem. Szybko jednak znaleźli nowych uciskanych: zainteresowali się Arabami. Program izraelskiej socjaldemokracji zaczął brzmieć mniej więcej tak: przeklęci Żydzi uciskają Arabów, nie dają im równych praw, a także możliwości stworzenia własnego państwa. Dlatego ci drudzy nieustannie się buntują i organizują zamieszki. Wystarczy chronić Arabów przed Żydami, dać nieszczęsnym uciskanym prawa i kraj, opuszczając ziemie, rzekomo okupowane przez Żydów – a natychmiast w Izraelu zapanuje pokój i dobrobyt. W tej wizji rzeczywistości dołączyły do nich resztki Izraelskiej Partii Komunistycznej, która także utraciła proletariat jako główny elektorat.

W 1971 r. rabin Meir Kahane utworzył w Izraelu partię Kach, która opierała się na nowojorskim ruchu politycznym, Żydowskiej Ligi Obrony. Obaj byli uważani za prawicowych, ponieważ byli religijno-tradycjonalistami. Partia Kach opowiadała się za przeniesieniem całej ludności arabskiej, nielojalnej wobec Izraela, do innych arabskich krajów świata. W oparciu o tę agendę izraelskie media, a po nich wielu mieszkańców kraju, zaczęły wierzyć, że prawica jest przeciwko Arabom. Przeciętny Żyd dostał informację i ukształtował się bardzo prymitywny, a przez to krystalicznie czysty obraz: lewica jest za Arabami i światem cywilizowanym, prawica jest przeciw.

29. grudnia 2022 r. zaprzysiężony został nowy rząd Izraela. Na jego czele stanął – po raz szósty w karierze skompromitowany, również sprawami karnymi – Binjamin Netanjahu, który powrócił na stanowisko premiera po półtora roku w opozycji. Negocjacje w sprawie utworzenia koalicji rządowej trwały od początku listopada, kiedy odbyły się – piąte w ciągu czterech lat – wybory parlamentarne. Nacjonalistyczna koalicja dysponuje obecnie w Izraelu 64 ze 120 miejsc w Knesecie. Likud, Religijni Syjoniści, Szas i Jahadut HaTora.  Zaplecze rządu stanowi sześć ugrupowań: dwa ultrareligijne, trzy łączące radykalizm religijny z narodowym, a także – największy w tym gronie – Likud, będący świecką, nowoczesną, umiarkowaną partią nacjonalistyczną. Liderami tego bloku są m.in. Itamar Ben-Gewir (nowy minister bezpieczeństwa) – w przeszłości skazywany za podżeganie do nienawiści do Arabów oraz za wspieranie żydowskiego terroryzmu. Kilka dni po ogłoszeniu wyników głosowania, wygłosił w Jerozolimie żarliwą przemowę na cześć rabina Me’ira Kahanego, założyciela organizacji Kach, piewcy brutalnej antyarabskiej ideologii, która zakładała zakaz arabsko-żydowskich małżeństw i masowe wysiedlanie Palestyńczyków. (Cdn.)

 

Roman Boryczko,

listopad 2023

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*