Sallins – wciąż wpisani w naturę

Czy można czuć się wolnym, nieosaczonym, nieobserwowanym, bez betonowych barier, bez kagańców „ w imię naszego bezpieczeństwa” i chorobliwie pojętej troski o dobro obywatela? Są jeszcze w Europie miejsca, gdzie „opieka” kreatorów „nowoczesnego porządku” nie dotarła i w niczym nie przeszkadza jej brak, by człowiek funkcjonował w równowadze i harmonii z otaczającym go światem.

Naturalnej roślinności, nie potrzebującej jakichkolwiek ludzkich aranżacji w postaci plastiku, obsypywanego imitacją kamieni etc., wystarczy naturalny obieg wody. Zaprezentowane zdjęcia przedstawiają miejsca, które jeszcze można znaleźć, jeśli ich modyfikowana świadomość jeszcze pragnie. Czy można żyć bez dostępu do komputerowej Sieci, bez spędzania czasu w centrach handlowych? Okazuje się, że można. Wystarczy barka jako miejsce wypoczynku, ale i życia codziennego. Zwiedzając miejscowość Sallins i obserwując Wielki Kanał (An Chanáil Mhór), wsłuchując się w śpiew ptaków, szum liści zielonej roślinności, ale też obserwując poranek mieszkańców barek – z przykrością konstatuję, że doczesny świat w większej części Europy, w tym w mojej ojczyźnie, został zdewastowany. Nowoczesny „design” wcale nie musi się kojarzyć z wybetonowanymi liniami brzegowymi. Z młodości przypominam sobie, iż nasze rzeki były wzmacniane drewnianymi palikami i wikliną (faszyną) dla utrzymania dobrego biegu. Cały ten świat nie był zacofany – jak próbuje się nam wmówić – tylko mniej sztuczny i pozbawiony blichtru. W fotografowanych fragmentach Irlandii można swój czas przeżyć bez pomocy psychiatrów i psychologów. To naturalność sama w sobie może być lekarstwem na wewnętrzne problemy współczesnego świata, wynika bowiem ona z osobistych pragnień człowieka, a nie narzucanych sposobów projektowania rzeczywistości.

 

Zdjęcia i tekst:

Mariusz Kiryła

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*