Lustra bez ram. O książce Kazimierza Świegockiego myśli różne (3)

NORWID JAKO SUMIENIE NARODU

Kolejny tekst publikacji przynosi rozważania nt. Cypriana Norwida koncepcji oryginalności. Wychodzi autor od cytatu zdania, interpretowanego już po wielokroć przez różnych badaczy. W wykładzie III O Juliuszu Słowackim. W sześciu publicznych posiedzeniach napisał poeta: „oryginalność jest to sumienność w obliczu źródeł”.

Częstokroć zdanie owo jest analizowane zgodnie z dosłownym brzmieniem, skąd da się wysnuć wniosek, iż Norwid wobec zjawiska oryginalności w sztuce odnosił się w najlepszym razie z nieufnością. Kazimierz Świegocki jest innego zdania. „W powyższym zdaniu Norwida dwa słowa dalekie są od oczywistości i aby zrozumieć głębię i rozległość myśli zawartej w tym sformułowaniu, należy poświęcić im szczególną uwagę. Są to: „oryginalność” i „źródła”.” (Ibid., s. 95).

Próbuje tedy autor dociec, jak obie kategorie pojmował sam Norwid, bo cała jego twórczość zaprzecza opinii, by autor Czarnych kwiatów był tradycjonalistą, ba, wstecznikiem nawet w reprezentowanych poglądach estetycznych.

„Zachodzi więc pytanie, czy praktyka artystyczna rozwijała się u niego niezależnie od wyznawanych i głoszonych poglądów, czy też może niedostatecznie rozumiemy jego poglądy i dlatego wydaje się nam, że zachodzi sprzeczność tam, gdzie w gruncie rzeczy jej nie ma; że paradoks rozbija spójność jego estetyki sformułowanej i estetyki stosowanej, a naprawdę obie te estetyki stanowią w pełni zharmonizowaną całość.” (Ibid., s. 97).

W przytaczanych już wykładach, poświęconych Słowackiemu i jego twórczości, Norwid wyraźnie wskazuje, iż korzystanie z tradycji nie jest tożsame z naśladownictwem. „Naśladownictwo jest albo niewiadomością, albo najohydniejszym fałszem” (Ibid., s. 98). Skąd ta konkluzja? Otóż zdaniem autora Promethidiona prawdziwym naśladowcą jest człowiek, który bez zaangażowania własnego umysłu i serca kopiuje cudzy dorobek. Toteż o negacji takiej postawy decyduje pierwiastek etyczny. Pisze Świegocki: „Naśladownictwo więc nie ma nic wspólnego z zalecanym przez Norwida sięganiem do źródeł, kłanianiem się im, a nawet klękaniem przed nimi. Wręcz przeciwnie – jest ono sprzeniewierzaniem się źródłom, ich lekceważeniem. Taki zaś pietyzm wobec źródeł zastrzeżony jest wyłącznie właśnie dla oryginalności.” (Ibid., s. 98).

Tak pojęcie „oryginalności” jak „postępu” prowadziły Norwida do Boga. Tylko taki twórca mógł być w tej koncepcji prawdziwie oryginalny, który poznawał zamysły Boga i ze wszystkich sił starał się w nich uczestniczyć. Za postęp zaś miał Norwid stan ducha i umysłu, pozwalający jednostce na dążenie ku doskonałości, czyli powolne upodobnianie się do Absolutu (zgodnie wszak z jego zamysłem i wolą).

Zauważa badacz: „u Norwida esencja człowieka ma charakter pierwotny wobec jego bytu, istnienia. Nie może przeto człowiek stwarzać swej istoty, czyli sam siebie, a jedynie może potwierdzać boski akt kreacji. Bóg stwarza człowieka i „dalej przez człowieka tworzy”, pozostając niezmiennie tym samym źródłem wszystkiego, co istnieje, w tym także źródłem twórczej mocy człowieka.” (Ibid., 118).

Przełom Średniowiecza i Renesansu zapoczątkował w Europie powstawanie humanizmu laickiego, tworzenia wartości, konstytuujących człowieczeństwo na bazie własnych doznań i przekonań ludzi. Cyprian Kamil Norwid był zdania, iż wbrew temu realnie istnieją wartości uniwersalne. Bez Boga – jako ich twórcy i „domu” – funkcjonować by nie mogły. A człowiek zostałby pozbawiony życiowej podpory etycznej.

Kolejne tekstu tomu w części, poświęconej Norwidowi to: Norwid wobec prawdy i mądrości, Norwid – arystokrata czy jałmużnik?, Przyczynek do filozofii społecznej Poety, Norwid – nauczyciel Narodu.

W ostatnim z nich Kazimierz Świegocki konkluduje: „Nawiązywanie dialogu z Norwidem daje pisarzom, a w szczególności poetom, szanse metafizycznego i moralnego pogłębienia własnej twórczości. I to właśnie doskonale wyczuli i zrozumieli poeci pokolenia okupacyjnego. Norwid bowiem jest poetą na trudne czasy, skłaniające do refleksji nad sprawami ostatecznymi. Tak było w okresie wojennym i tak jest dziś, gdy walą się na naszych oczach wszystkie niemal systemy wartości, oparte na tradycji śródziemnomorskiej. Jakże doskonale zauważył i wyraził to jeden z poetów Sztuki i Narodu [Andrzej Trzebiński] ponad sześćdziesiąt lat temu: <Szatan zdjął maskę i ukazał się taki jaki jest: irracjonalistyczny, pragmatystyczny, woluntarystyczny, potwornie silny […], czujemy, że kultura przeżywa właśnie swój potworny, rozpaczliwy, nie-do-przyjęcia koniec świata>”. (Ibid., s. 164).

O kulturze Śródziemnomorza na polskim gruncie w sposób doprawdy głęboki pisywał Zbigniew Herbert, ubolewając jednocześnie nad komercjalizacją i traktowaniem jej pozostałości jako źródła mamony. II wojna, acz z jednej strony przyniosła zjawiska absolutnie barbarzyńskie, „szatańskie”, z drugiej jednak pokazała, iż można dać im odpór, powołując się na piękne strony dorobku myśli humanistycznej. Bez owych odwołań – do Boga i autorytetów moralnych – historia nie zanotowałaby wielu czynów bohaterskich, a (być może) przyniosłaby światu rządy faszystowskich dyktatorów. Walka z nimi była nie tylko obowiązkiem, wynikającym z odpowiednich ustaw państw – wrogów Osi, ale też „wewnętrzną prawdą”, obowiązkiem moralnym. Który na polu walki przekładał się na dzielność żołnierzy i końcową victorię roku 1945.

 

***

Na literaturę wieku XIX wpływ Norwida był niewielki, by nie rzec: żaden. Większość ówczesnych decydentów kultury polskiej miała go za wybitną osobowość, która się „zmarnowała”. Zenon Przesmycki – Miriam, którego pisma Cypriana Kamila zafrapowały, wydał sławny dziś Norwidowski numer Chimery (1907) zbyt późno – Młoda Polska odchodziła do lamusa wraz z represjami caratu po rewolucji 1905-6 roku i cieniami nadciągającej wielkiej wojny. Wszystkie pisma Cypryana Norwida po dziś w całości lub fragmentach odszukane – pod redakcją Miriama ukazały się na dwa lata przed I wojną (tomy I i II). Następnych sześć na… kolejne dwa lata przed, tym razem II, wojną światową. Ale to one, wraz z edycją Tadeusza Piniego z roku 1934 sprawiły, iż pokolenie wojennych poetów Warszawy, skupione wokół podziemnej edycji Sztuki i Narodu, znalazło w utworach autora Sztuki w obliczu dziejów i powieściach Josepha Conrada z ich etyką honoru te drogowskazy moralne, które pozwoliły im podjąć walkę z niemieckim okupantem. Gdzie mottem mogłaby stać się (gdyby już istniała) pieśń Bułata Okudżawy Десятый наш десантный батальон:

И значит, нам нужна одна победа,

Одна на всех. Мы за ценой не постоим!

Одна на всех. Мы за ценой не постоим!

(Dok. nast.)

Lech L. Przychodzki

Świegocki Kazimierz, Norwid i Poeci Powstania Warszawskiego, Wyd. Stowarzyszenie imienia Witolda Hulewicza, Warszawa 2023, ss. 380

Norwida i poetów Powstania Warszawskiego dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*